Grażyna J. Leśniak: Jakie ma pani plany na najbliższy okres?  

Iwona Michałek: Przede wszystkim planujemy dużą reformę publicznych służb zatrudnienia i ochotniczych hufców pracy. Obecnie dokonujemy diagnozy sytuacji. Natomiast przy okazji prac nad Krajowym Planem Odbudowy chcemy też  zaproponować zmiany w systemie kształcenia ustawicznego, które w znaczący sposób usprawnią i uelastycznią zdobywanie nowych kompetencji przez osoby aktywne zawodowo. Analizujemy także możliwość przedstawienia nowego instrumentu, jakim byłby indywidualny bon szkoleniowy. Jego celem jest podniesienie kształcenia ustawicznego w Polsce.

W ramach KPO zamierzamy też zrealizować projekty z zakresu zaawansowanej cyfryzacji służb zatrudnienia. Chodzi o to, aby osoby poszukujące pracy znalazły się jak najszybciej w systemie informatycznym i dzięki temu były wszechstronnie i sprawnie obsługiwani online.  Równocześnie  prowadzimy też intensywne prace dotyczące  wpisania pracy zdalnej do Kodeksu pracy.

Czy mówiąc o publicznej służbie zatrudnienia ma pani na myśli powiatowe urzędy pracy?

Tak.

Kiedy ta reforma ujrzy światło dzienne?

To obszerny i niezwykle ważny obszar działań naszego resortu i jakże istotny dla wszystkich obywateli. Stąd też wymaga pogłębionych analiz, a następnie  przemyślanych decyzji. Będzie to oczywiście proces rozłożony w czasie, tak aby zapewnić ewolucyjne zmiany i przygotować wszystkie nowe elementy z dużą starannością. Mam jednak nadzieję, że jeszcze w tej kadencji wdrożymy konkretne rozwiązania.

A na czym będzie polegała?

Obecnie prowadzimy prace analityczne, a więc trudno dzisiaj mówić o szczegółach.

 

Sprawdź również książkę: Praca zdalna. Praktyczny przewodnik >>


Czy odważy się pani rozpocząć prace nad przygotowaniem i uchwaleniem nowego kodeksu pracy? Od lat mówi się o konieczności uchwalenia nowego, bo obowiązujący pochodzi z czasów PRL i ma już ponad 45 lat. To kodeks, który był kilkadziesiąt razy nowelizowany, ale coraz bardziej nie przystaje do rzeczywistości. Były już co prawda dwa projekty Komisji Kodyfikacyjnej, ale poszły do kosza. Mówi się, że powinny być dwa kodeksy: jeden dotyczący indywidualnego prawa pracy, a drugi zbiorowego, a także że należy wprowadzić ułatwienia dla mikrofirm…

Rzeczywiście ostatnia komisja, która pracowała nad projektem nowego kodeksu pracy, czyli Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy, przygotowała projekty dwóch  ustaw i w marcu 2018 roku przekazała je ówczesnemu ministrowi rodziny, pracy i polityki społecznej. W tamtym resorcie nie zajmowałam się jednak tym tematem. Natomiast wiem, że wypracowane wówczas przez komisję przepisy ostatecznie nie znalazły uznania u partnerów społecznych. Obecnie w MRPiT prowadzone są prace nad uregulowaniem najpilniejszych problemów dotyczących praw i obowiązków wynikających ze stosunku pracy, a postulowanych przez pracowników i pracodawców. Dotyczą one chociażby pracy zdalnej. W tej sprawie miałam już spotkanie w ramach Zespołu prawa pracy, funkcjonującego przy Radzie Dialogu Społecznego, zarówno z pracodawcami, jak i związkami zawodowymi.

Do końca stycznia czekamy jeszcze na ostateczne stanowiska ze strony przedstawicieli strony społecznej w kilku kwestiach. Dopiero po ich otrzymaniu opracujemy ostateczną wersję projektu nowelizacji Kodeksu pracy w tej materii.

Czy to jest zupełnie nowy projekt, czy też bazuje na tym, które przygotowało jeszcze Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej?

To jest kontynuacja prac, które już wcześniej były prowadzone przez Departament Prawa Pracy jeszcze w ówczesnym Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, który przeszedł do MRPiT.

A czy może pani uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, jak zostaną rozstrzygnięte zasadnicze kwestie, co do których nie mogli się dotąd porozumieć partnerzy społeczni?

Mogę jedynie powiedzieć, nad czym pracują związkowcy i pracodawcy. Chodzi głównie o kwestię miejsca świadczenia pracy zdalnej, bhp i ekwiwalent dla pracownika np. za prąd. To są sprawy istotne zarówno dla pracowników, jak i dla pracodawców. Dlatego wymagają porozumienia się między związkami zawodowymi a organizacjami pracodawców. Cały czas zastanawiamy się też wspólnie z partnerami społecznymi nad tym, na ile te  przepisy powinny być szczegółowe, a na ile pozostawić te kwestie do wspólnej decyzji pracodawców i pracowników na poziomie zakładu pracy.

Czytaj również: Praca zdalna nieprędko doczeka się uregulowania w kodeksie>>
 

Czy zamierza pani podjąć się zmian w zasadach ustalania płacy minimalnej? Coraz głośniej słychać głosy, że płaca minimalna powinna być ustalana regionalnie, a niektórzy wręcz twierdzą, że w podziale nie tyle może na województwa, co nawet na powiaty…

Mamy świadomość, że istnieje potrzeba zmian w zakresie ustalania płacy minimalnej, ale uzgodnienie szczegółowych rozwiązań zajmie nam jeszcze sporo czasu.

Czy zamierza pani zreformować śmieciówki? Czy wie pani, jak rozwiązać ten problem? Nie pytam o kwestie ozusowania zleceń, ale może warto obniżyć składki na ubezpieczania społeczne, by zachęcić do zawierania umów o pracę, zachęcić do wychodzenia z szarej strefy i w konsekwencji zwiększyć wpływy do budżetu?

Ta sprawa należy do  kompetencji Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, choć z pewnością MRPiT jest zainteresowany poważną dyskusją na ten temat – to w oczywisty sposób wpływa na sytuację przedsiębiorstw.

Pytam o zajęcie się kwestią tzw. śmieciówek. Polska jest w czołówce państw, w których ta forma dominuje na rynku pracy, a niektórzy eksperci twierdzą, że po pandemii właśnie śmieciówki w jeszcze większym stopniu zastąpią umowy o pracę. Już dziś są nazywane „małymi umowami o pracę”.

Nie do końca da się porównywać Polskę z innymi krajami w tej materii, bo każde państwo stosuje inne rozwiązania bazujące na własnych uwarunkowaniach gospodarczych, społecznych i prawnych. Patrząc na Polskę, należy podkreślić, że umowy zlecenia to niespełna 3 proc. wszystkich umów i systematycznie wdrażane są rozwiązania zachęcające do nawiązywania stabilniejszych form zatrudnienia. Oczywiście kwestia umów ma spore znaczenie dla wszystkich stron dyskusji - pracowników i pracodawców. Zadaniem strony rządowej jest, aby w jak największym stopniu chronione były interesy pracownicze przy zachowaniu stabilności systemu gospodarczego. To jest dialog i stałe poszukiwanie rozwiązań korygujących. Pragnę zaznaczyć, że MRPiT jest zainteresowane takim dialogiem, ale także proponowaniem rozwiązań.

 



W kwestiach ozusowania umów zlecenia rozumiem, że też pytać należy ministerstwo rodziny…

Faktycznie, jest to kompetencja MRiPS, jednak pragnę zauważyć, że w ostatnich tygodniach przedstawiony został plan wprowadzenia tzw. oskładkowania umów zleceń i w naszej ocenie jest to krok w dobrą stronę – oczekiwany zarówno przez wielu pracodawców, jak i pracowników. Rozwiązania te w gruncie rzeczy oznaczają w dużej mierze upodobnienie umów zleceń do umów o pracę, zapewniając pracownikom odpowiedni poziom bezpieczeństwa socjalnego, w tym także ubezpieczenia emerytalnego. W pracach nad tym podkreślaliśmy konieczność pozostawienia dotychczasowych rozwiązań w zakresie umów o dzieło (czyli ich nieoskładkowania) – to specyficzna forma wykonywania pracy, szczególnie w świecie kultury, sztuki i nauki.  Stosowany obecnie model jest satysfakcjonujący. Dzięki także naszemu stanowisku, ta sprawa pozostanie nie zmieniona.

Czytaj również: Rząd chce ozusować umowy o dzieło i wszystkie zlecenia>>
 

Ostatnio zapowiedziała pani podjęcie pracy nad przepisami, które umożliwią pracodawcom prewencyjne badanie trzeźwości pracowników. Ale nadużywanie  alkoholu w pracy albo bycie pod wpływem w godzinach pracy to nie jedyny problem, z którym zmagają się pracodawcy. Wspomnę chociażby o dopalaczach i  narkotykach. Czy w tej kwestii również zamierza pani podjąć jakieś działania? 

Obecnie pracodawcy nie są uprawnieni do samodzielnego i wyrywkowego badania trzeźwości pracowników. Nie mogą też przeprowadzać kontroli na obecność innych substancji podobnych do alkoholu. W ministerstwie trwają prace nad zmianą przepisów kodeksu pracy, które umożliwią pracodawcom prowadzenie kontroli. Należy oczywiście pamiętać, że ewentualne rozwiązania w tym zakresie muszą uwzględniać inne obowiązujące akty prawne, np. dotyczące ochrony danych osobowych, czy elementarne prawa jednostki. Ewentualne zaproponowane rozwiązania muszą mieć jasno określony cel, jakim jest przeciwdziałanie zagrożeniom w miejscu pracy z powodu wpływu środków zabronionych.

Tematem, który ostatnio bardzo angażuje opinię publiczną jest kwestia szczepień na COVID-19. Pracownicy obawiają się zwolnień na skutek odmowy zaszczepienia się, a z kolei pracodawcy szukają sposobu na zmuszenie załogi – najchętniej całej – do poddania się szczepieniom. Jednak zdaniem ekspertów, w tej sprawie inicjatywa powinna leżeć po stronie rządu. Czy ministerstwo ma pomysł, jak to rozwiązać i czy można spodziewać się przygotowania przepisów, które te dylematy rozwiążą niejako odgórnie, zdejmując z pracodawców ciężar uzasadniania przed pracownikami konieczności szczepień, tak jak to było do tej pory chociażby w kwestii robienia testów na COVID-19, gdzie pracodawcy z tym problemem zostali pozostawieni sami sobie. Jeśli tak, to jakie to będą propozycje?

Generalnie to jest pytanie do resortu zdrowia. Jednak z całą stanowczością chcę zaznaczyć, że zgodnie z deklaracjami rządu system szczepień jest  dobrowolny. Nie pracujemy też nad przepisami nakazującymi pracownikom poddanie się szczepieniom.

Ale chodzi o rozwiązanie problemu na linii pracodawca  - pracownik…

Analizujemy różne rozwiązania. Szczepienia będą dobrowolne. Zachęcamy jednak Polaków, aby się na nie decydowali. Szczepionka to rozwiązanie, które może zabezpieczyć nas przed kolejnymi falami pandemii. Im więcej osób się zaszczepi, tym ochrona przed koronawirusem będzie skuteczniejsza. Ja na pewno się zaszczepię.

No i na koniec nie mogę nie zapytać pani o pojawiające się głosy wzywające rząd do zastosowania różnych zachęt finansowych czy podatkowych, by przedłużyć aktywność zawodową Polaków. Czy pani widzi taką potrzebę oraz czy i jakie rozwiązania zostaną zaproponowane?

W ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy istnieje szereg rozwiązań zachęcających pracodawców do utrzymywania zatrudnienia pracowników w wieku 50+, w tym np. zwolnienie z obowiązku opłacania składek na Fundusz Pracy oraz Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Co raz częściej dostrzegamy powiązanie długości pracy z wysokością emerytury. Mimo ciągłego wydłużania się przeciętnego wieku życia, Polacy nadal nie decydują się, z powodów zdrowotnych czy też z konieczności sprawowania opieki nad bliskimi, na dłuższą aktywność zawodową. Ja jestem akurat przykładem człowieka, który nie wyobraża sobie przejścia na emeryturę. Choć mam uprawnienia emerytalne, to nadal pracuję. Taka postawa wciąż jeszcze nie jest dość popularna, choć bardzo chciałabym, aby Polacy pracowali możliwie najdłużej. Tym bardziej, że doświadczenie zawodowe tych osób jest nierzadko bezcenne. Zachęcanie ich do pozostawania na rynku pracy, mimo osiągnięcia wieku emerytalnego, jest jednym z celów, jakie Komisja Europejska stawia Polsce w ramach Krajowego Planu Reform. Będziemy w najbliższych miesiącach takie rozwiązania proponować.