Cisza, jaka zapanowała po szumnych zapowiedziach Ministerstwa Zdrowia o przygotowywanych przepisach, które miały dać pracodawcom oręż do walki o zapewnienie bezpiecznych warunków pracy w związku ze spodziewaną czwartą falą COVID-19, odbiła się szerokim echem wśród przedsiębiorców i prawników. Z sygnałów, jakie docierają do Prawo.pl wynika, że ci pierwsi są bardzo rozczarowani brakiem decyzyjności rządzących. Mówią wręcz o chowaniu głowy w piasek, zwycięstwie antyszczepionkowców i przerzucaniu odpowiedzialności na nich jako pracodawców. Drudzy zaś twierdzą, że oczekiwanie na przepisy sprawiło, iż wielu przedsiębiorców odłożyło w czasie działania, które zamierzali podjąć, by w swoich zakładach pracy przygotować się na czwartą falę zachorowań. Teraz nieco spóźnieni będą musieli nadrabiać czas stracony na oczekiwanie na nowe prawo.

- Nie wiem, czy politycy zdają sobie z tego sprawę, ale praktyka i tak pójdzie swoją drogą. Pracodawcy będą szukali sposobów na uzyskanie dostępu do informacji o zaszczepieniu pracowników, bo są one niezbędne dla bezpiecznego funkcjonowania zakładów pracy i organizacji pracy. Politycy tylko uwolnią mechanizm weryfikacji bez jednoznacznej podstawy prawnej. Jestem przekonana, że prawnicy doradzający przedsiębiorstwom będą powoływali się na przepisy BHP jako podstawę pozyskiwania informacji o zaszczepieniu przeciwko COVID-19 – mówi Prawo.pl dr hab. Monika Gładoch, prof. UKSW, kierownik Katedry Prawa Pracy, radca prawny.

Czytaj również: Ustawy nie będzie, pracodawcy bez dostępu do informacji o szczepieniach>>
 

Pracodawcy czekali, teraz będą działać

- Cały problem polega na tym, że pozyskiwanie tych danych przez pracodawców jest wątpliwe z punktu widzenia RODO. Osoby niezaszczepione nie chcą być o to pytane, podczas gdy osoby zaszczepione nie robią z tego problemu i chcą mieć pewność, że przy powrocie do pracy w biurze będą bezpieczne – mówi dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. Jak twierdzi, pracodawcy usiłują rozwiązać problem przygotowując anonimowe ankiety dla pracowników, by poznać ich preferencje związane z bezpieczeństwem powrotu do biur. Pytają m.in. o to, czy pracownicy byliby skłonni przekazać pracodawcy informację o tym, czy są zaszczepieni.

Zdaniem dr Jaroszewskiej-Ignatowskiej, brak przepisów, które w sposób jednoznaczny przesądziłyby o dostępie pracodawców do informacji o zaszczepieniu pracowników to bardzo zła wiadomość dla pracodawców. – Pracodawcy czekali na te przepisy i nie podejmowali wcześniej zdecydowanych działań w tym zakresie, mimo że wielu z nich je rozważało – mówi dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska. I dodaje: - Pracodawcy nie chcą robić segregacji pracowników, ale chcą wszystkim zapewnić bezpieczne warunki pracy, zgodnie zresztą z ciążącym na nich obowiązkiem dbania o zdrowie i życie zatrudnianych osób.

 


BHP i zagrażające czynniki biologiczne

Prof. Monika Gładoch podkreśla, że w czasie pandemii podstawą do pozyskiwania dostępu do danych o zaszczepieniu pracowników i klientów są przepisy Kodeksu pracy zobowiązujące pracodawców do dbania o właściwy stan bhp, czyli obecnie zapobiegania zakażeniom w zakładach pracy. Nie wykluczam, że pracodawcy zdecydują się nawet na wprowadzenie systemów premiowania pracowników zaszczepionych, którzy wrócą do biur w związku ze zlecaniem im innego rodzaju zadań niż niezaszczepionym, którzy pracę będą wykonywali w formie pracy zdalnej – zauważa prof. Gładoch. I dodaje: - Jeśli premia będzie miała związek z wykonywaniem pracy, to nie będzie żadną dyskryminacją pracowników niezaszczepionych, jak niektórzy próbują przekonywać, lecz przejawem troski o ich życie i zdrowie. Pracodawcy mogą się bowiem obawiać, że osoby niezaszczepione – co potwierdzają sami lekarze – bardziej niż zaszczepieni, są narażeni na ryzyko ciężkiego przechorowania zakażenia COVID-19.

O to, co mogą zrobić pracodawcy, żeby pozyskiwać informacje o zaszczepieniu przeciwko COVID-19 pracowników i klientów, zapytaliśmy również Pawła Korusa, radcę prawnego, partnera w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, byłego wieloletniego sędziego sądu pracy. - Zaczynając od ulubionego zwrotu prawników – to zależy – usłyszeliśmy na wstępie. Jak podkreśla mec. Korus, 29 grudnia 2020 r. zmienione zostało rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie szkodliwych czynników biologicznych dla zdrowia w środowisku pracy oraz ochrony zdrowia pracowników zawodowo narażonych na te czynniki z dnia 22 kwietnia 2005 r. (Dz.U. Nr 81, poz. 716). - Zgodnie ze zmienionym Załącznikiem 1 do rozporządzenia, wirus SARS-CoV-2 został zaliczony do 3 grupy zagrożenia szkodliwych czynników biologicznych. Jest to o tyle istotne, że zgodnie z par. 16 pkt 2 rozporządzenia, pracodawca zleca wykonywanie prac związanych z narażeniem na kontakt ze szkodliwym czynnikiem biologicznym zakwalifikowanym do grupy 3 lub 4 zagrożenia pracownikom właściwie zabezpieczonym, w tym uodpornionym przy użyciu dostępnych szczepionek – mówi mec. Korus. Ponadto, jak zaznacza, zgodnie z pkt 8 Załącznika nr 2 do rozporządzenia, wśród prac narażających pracowników na czynniki biologiczne znajdują się także wszelkie inne prace, przy których ocena ryzyka zawodowego wskazuje, że czynniki biologiczne mogą być obecne w środowisku pracy. - Literalnie więc, przepis ten nie odnosi się do wysokości ryzyka narażenia na czynnik, wynikającej z oceny, ale do samego faktu występowania czynnika w środowisku pracy, a w dobie pandemii można przyjąć, że czynnik biologiczny w postaci wirusa SARS-CoV-2 występuje powszechnie, także w różnego rodzaju środowiskach pracy – w tym, o ile tak jest, także w środowisku pracy pracowników biurowych – tłumaczy Paweł Korus.

Według niego, konsekwentnie, jeżeli pracodawca dokona oceny ryzyka i uwzględniając aktualny „stan” pandemii uzna, że w środowisku pracy istnieje zagrożenie wirusem SARS-CoV-2, może przetwarzać dane o szczepieniu. - Przetwarzanie odbywałoby się  w celu wykonania obowiązku ciążącego na pracodawcy w oparciu o powszechnie obowiązujące przepisy z zakresu prawa pracy, stąd postawę przetwarzania stanowiłby art. 9 ust. 2 lit. b RODO – mówi.

 


Albo przepisy, albo… ankieta

Są jednak głosy przeciwne. - Jako prawnik nie widzę narzędzia do udostępniania pracodawcom informacji o zaszczepieniu pracowników i klientów firm, które z prawnego punktu widzenia (RODO) uważamy za dane o stanie zdrowia, czyli dane wrażliwe. Jako konsultant mogę doradzać miękkie narzędzia typu ankiety, o ile mamy wysoki poziom morale i odpowiedzialności w organizacji. Uważam jednak, że żadne przepisy: czy to sanitarne, czy BHP nie są wystarczające do udostępniania takich danych pracodawcom. Bez twardego narzędzia w postaci przepisu nie ma mowy o przekazywaniu takich danych – uważa dr hab. Krzysztof Walczak, partner w kancelarii C&C Chakowski & Ciszek, adiunkt na Wydziale Zarządzania UW.

Jak tłumaczy prof. Walczak, problem sprowadza się dziś do dyskusji o wyższości dóbr osobistych i danych osobowych. – Jedno jest pewne: pracodawca nie może nikogo zmusić do przekazania mu informacji, czy dana osoba jest zaszczepiona przeciwko COVID-19, czy też nie. Skoro ustawodawca politycznie nie decyduje się na uregulowanie tej kwestii, to jest to tak, jakby powiedział: pracodawco radź sobie sam i sam ponoś tego ryzyko - podkreśla prof. Krzysztof Walczak.

Czytaj również: Jest projekt - firma sprawdzi, czy pracownik i klienci są zaszczepieni>>
 

Co dalej z projektem?

O tym, że projekt nie został przekazany z Komitetu Stałego Rady Ministrów na Radę Ministrów i że nie wiadomo, czy i kiedy się to stanie napisaliśmy jako pierwsi. Zapytaliśmy wówczas o to Ministerstwo Zdrowia. Wczoraj dostaliśmy odpowiedź. Resort odesłał nas do opisywanych już założeń do projektu i jednocześnie przekazał: - Ww. projekt nie został jeszcze przyjęty przez Radę Ministrów, zatem na chwilę obecną trudno określić dalszy przebieg prac legislacyjnych.