W 2022 roku Polacy przebywali na zwolnieniach lekarskich łącznie 288,8 mln dni. Jednak stosunkowo niewielki procent, z ponad 27 mln zwolnień chorobowych, został skontrolowany przez ZUS i pracodawców. Niekiedy działo się tak, pomimo rażących przykładów nadużyć.

Czytaj również: 

W okresie od stycznia do września 2023 r. ZUS przeprowadził 336,9 tys. kontroli zwolnień lekarskich>>

ZUS: W 2022 r. prawie 1,3 mln zwolnień z powodu zaburzeń psychicznych i zachowania>>

Pracodawcy widzą nieprawidłowości, ale nie wyciągają konsekwencji

- Jeden z naszych zaprzyjaźnionych przedsiębiorców, który prowadzi warsztat samochodowy dostrzegł, że jego pracownik przebywający na długotrwałym L4 operuje wózkiem widłowym, pracując dla jednej z popularnych sieci marketów budowlanych. Pomimo przyłapania pracownika na gorącym uczynku, nic z tym nie zrobił i nie wyciągnął wobec niego konsekwencji. Takich przykładów jest znacznie więcej. Dlaczego przedsiębiorcy nie reagują? Wydaje mi się, że przez brak wiedzy, znajomości przepisów lub w obawie przed utratą własnego czasu bądź zaufania wśród pozostałej części załogi, co jest kompletnie błędnym podejściem – mówi Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio, polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką zwolnień lekarskich.

Dlaczego zatem warto reagować w przypadku podejrzenia niewłaściwego wykorzystywania L4 przez pracowników?

Zdaniem prezesa Zająca, firmy walczą o kilkuprocentowe wzrosty wydajności, tymczasem nieobecność pracownika to jej stuprocentowy spadek. - Zazwyczaj przedsiębiorcy zmuszeni są wtedy uruchomić nadgodziny lub dać pracę tymczasową, co generuje dodatkowe, wysokie koszty. Szefowie często przekładają nadmiar pracy na pozostałych pracowników, co z kolei wpływa na zbyt wysokie obciążenie fizyczne i niskie morale złogi – podkreśla. Według niego, oprócz oczywistych korzyści finansowych dla firmy, warto reagować także dlatego, by pokazać uczciwym pracownikom, że nie godzimy się na tego typu proceder w naszym zakładzie. - Kontrole zwolnień chorobowych mają jeszcze jeden nieoczywisty plus. Często dostarczają pracodawcom cenny feedback – co w danym przedsiębiorstwie funkcjonuje nie tak i wymaga poprawy, aby pracownicy nie uciekali na fikcyjne L4 – wskazuje Mikołaj Zając.

 


Kto może skontrolować prawidłowość wykorzystania zwolnienia lekarskiego

Mało firm zdaje sobie sprawę, że obecnie w Polsce jednorazowe zlecenie kontroli pracownika przebywającego na zwolnieniu lekarskim, przedsiębiorcy mogą zamówić w zaledwie kilka minut, poprzez stronę internetową. Kontrole w firmach przeprowadzane są na terenie całego kraju, w ciągu 1-3 dni roboczych od przyjęcia zlecenia. Średni koszt jednorazowej kontroli waha się w graniach 450 zł i jest rekomendowany przedsiębiorcom z sektora MŚP. Koszty kontroli w dużych zakładach produkcyjnych, w przełożeniu na jednego pracownika są niższe, ustalane indywidualnie i zależą m.in. od wielkości zakładu pracy. 

Każdy z kontrolerów posiada specjalną legitymację i zgodę na przeprowadzenie kontroli. Każdy krok kontroli jest dokumentowany w powiązanej z systemami monitoringu GPS aplikacji nadzorującej pracę kontrolerów. Sami kontrolerzy posiadają natomiast udokumentowaną wiedzę z zakresu HR i prawa pracy. Na miejscu przeprowadzają krótki anonimowy wywiad z zastanym pracownikiem. Informacje pozyskane w trakcie takich spotkań często służą dodatkowo ulepszeniu procesów w firmie. Pracownicy chętniej bowiem dzielą się swoimi rozterkami odnośnie funkcjonowania firmy anonimowo, osobom z zewnątrz, niż bezpośredniemu przełożonemu. Finalnie szczegółowy raport z kontroli trafia do pracodawcy.

Na końcu, to jednak od właściciela firmy zależą dalsze kroki i konsekwencje wyciągnięte w stosunku do pracownika, wobec którego kontrolerzy stwierdzą nadużycie.

ZUS sugeruje, że jeśli kontrola pracownika przebywającego na L4 była przeprowadzona w miejscu zamieszkania lub pobytu ubezpieczonego i osoby kontrolujące go nie zastały, należy ją w miarę możliwości ponowić.

Prezes Mikołaj Zając radzi pracownikom, by zwracali szczególną uwagę na adresy podane na drukach zwolnień. Ponieważ celowe błędne podanie adresu niesie za sobą konsekwencje w postaci braku możliwości wykonania przez pracodawcę kontroli zwolnienia, co może skutkować dalszymi konsekwencjami dla pracownika.

Zatrudniający ponad 20 pracowników może przeprowadzić kontrolę samodzielnie lub przy pomocy wyspecjalizowanych firm. Natomiast pracodawca zatrudniający poniżej 20 pracowników może złożyć wniosek do ZUS o przeprowadzenie kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnienia na podstawie art. 68 ustawy z dnia 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 1732). Zgodnie z nim, Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz płatnicy składek, o których mowa w art. 61 ust. 1 pkt 1 (tj. płatnicy składek na ubezpieczenie chorobowe, którzy zgłaszają do ubezpieczenia chorobowego powyżej 20 ubezpieczonych), są uprawnieni do kontrolowania ubezpieczonych co do prawidłowości wykorzystywania zwolnień od pracy zgodnie z ich celem oraz są upoważnieni do formalnej kontroli zaświadczeń lekarskich. Jednak ZUS co do zasady nie interesuje okres, w którym nie jest on zobowiązany do zabezpieczenia społecznego.

Wątpliwości, czy zwolnienie lekarskie od pracy wykorzystywane było niezgodnie z jego celem, rozstrzyga właściwa jednostka organizacyjna Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, uzyskując w miarę potrzeby opinię lekarza leczącego. W razie sporu wydaje decyzję, od której przysługują środki odwoławcze określone w odrębnych przepisach. Tutaj, jak twierdzą eksperci rynku pracy firmy Conperio,  niestety pojawia się problem decyzyjności ZUS. Państwowa jednostka mając wielokrotnie w jednym miejscu wszystkie niezbędne dane, by cofnąć tzw. naciągaczom zasiłek, zwleka z decyzjami, w niektórych przypadkach - nawet 2 lata.