Eksperci nie mają wątpliwości: zaproponowana przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zmiana ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przy okazji nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, to radykalne ucięcie możliwości podwyższania świadczenia  przez pracujących emerytów. Także krok w uniemożliwieniu dorabiania na emeryturze w ogóle.

Zmiana przepisów, która ma objąć emerytów z tzw. starego systemu (czyli tych urodzonych przed 1 stycznia 1949 r.) to wymierne oszczędności dla budżetu państwa. Jak wyliczyli sami autorzy projektu w oparciu o informacje Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, skutki finansowe dla FUS tylko w 2022 r. to około 313 mln zł.

Ile osób dotkną zmiany? 

Z uzasadnienia do projektu ustawy wynika, że brak jest dokładnych danych, ilu emerytów z grupy około 3 mln osób z tzw. starego systemu emerytalnego kontynuuje zatrudnienie. W grudniu 2019 r. szacunkowo 36,9 proc. pobierało emeryturę z tzw. starego systemu wśród 526,5 tys. pracujących emerytów. Mimo to autorzy twierdzą, że projekt „będzie miał nieznaczny wpływ na rodzinę, obywateli i gospodarstwa domowe, a także na sytuację ekonomiczną osób niepełnosprawnych oraz osób starszych”. Przyznają jednak, że emeryci z tzw. starego systemu stracą pewnego rodzaju preferencje w przeliczaniu świadczeń, co spowoduje niższe ich podwyżki poprzez mniejszą częstotliwość (raz w roku), analogicznie jak ma to obecnie miejsce w nowym systemie emerytalnym.

Czytaj również: Rząd szykuje rewolucję w ubezpieczeniach społecznych>>
 

Podstawa wymiaru bez okresów nieskładkowych

Chodzi o zaproponowaną przez resort rodziny i polityki społecznej zmianę art. 109 ustawy o emeryturach i rentach z FUS, uchylenie art. 110 i art. 110a, a także zmianę art. 113 i art. 122. Celem jest „ujednolicenie” przepisów w zakresie przeliczania emerytur z tzw. starego i nowego systemu - emerytów kontynuujących aktywność zawodową. A dokładnie ujednolicenie zasad przeliczania świadczeń w starym i nowym systemie poprzez – jak twierdzi ministerstwo - wprowadzenie równego traktowania w tym zakresie obu grup pracujących emerytów i nie stawiając żadnej z tych grup w sytuacji uprzywilejowanej, jak to ma miejsce obecnie.

- Obecnie kontynuowanie aktywności zawodowej przez emeryta z tzw. starego systemu stawia go w uprzywilejowanej sytuacji nie tylko w stosunku do emerytów z tzw. nowego systemu lecz również w stosunku do pracujących rencistów, których świadczenie ze względu na wysokość osiąganych zarobków jest zmniejszane lub zawieszane. Możliwość osiągania zarobków bez konsekwencji w wysokości pobieranej emerytury sprzyja sytuacji obliczania na nowo emerytury z tzw. starego systemu, przy zastosowaniu nowej obowiązującej w momencie złożenia wniosku, kwoty bazowej, co znacznie podwyższa wysokość świadczenia. Mimo pobierania przez długi okres świadczenia, emeryturę oblicza się ponownie. Obecna preferencja nie jest zasadna i sprawiedliwa społecznie, stąd propozycja uchylenia art. 110 – napisano w uzasadnieniu.

Rząd chce więc wyrównać tę rzekomą niesprawiedliwość likwidując możliwość przeliczania podstawy wymiaru emerytury przez pracujących emerytów ze starego systemu. Dziś osoby te miały do wyboru: ustalić prawo do emerytury i pracować dalej nie przechodząc na emeryturę, albo przejść na emeryturę i dodatkowo pracować. Ci, którzy zdecydowali się zostać emerytami, ale nadal pracują, mają możliwość przeliczania podstawy wymiaru, od której jest naliczana „stara” emerytura. Zwłaszcza, gdy z biegiem lat, już na emeryturze, mając doświadczenie i wiedzę, zarabiają więcej niż w młodości.

Teraz rząd chce tę możliwość im odebrać. Ale żeby tego było mało, zamierza też usunąć możliwość doliczania okresów nieskładkowych. Jeśli przejdzie ta propozycja, to przy ponownym ustalaniu świadczeń będą brane pod uwagę wyłącznie okresy składkowe, a nie jak dzisiaj – składkowe i nieskładkowe. Dziś taka osoba (np. kobieta, która np. korzystała z urlopów wychowawczych, które przed laty były okresem nieskładkowym), która wcześniej nie wykazała okresów nieskładkowych, mogła to zrobić przy okazji przeliczania emerytury i te okresy zostały jej doliczone do stażu pracy. Teraz, po zmianach, takiej możliwości już mieć nie będzie, bo okresy nieskładkowe nie będą już – jak proponuje MRiPS – zwiększały ogólnego stażu pracy przy przeliczaniu świadczenia. Do stażu pracy dodawane będą bowiem wyłącznie okresy składkowe - po 1,3 proc. z tytułu każdego roku składkowego.

- Zmiany te przyniosą oszczędność przy wypłacie rent i „starych” emerytur. Trudniej będzie podwyższyć pracą już ustalone świadczenie. Późniejsze okresy ubezpieczeniowe nie będą już tak korzystnie wpływać na jego wysokość jak obecnie, przede wszystkim ze względu na wyłączenie możliwości przeliczania podstawy wymiaru. Może to zniechęcać świadczeniobiorców do pozostawania na rynku pracy – ocenia radca prawny Magdalena Januszewska, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego.

Zdaniem mec. Januszewskiej, wprowadzenie takich zmian przy jednoczesnej wypłacie świadczeń typu trzynasta lub czternasta emerytura oraz waloryzacji kwotowej w miejsce procentowej oznacza, że odchodzimy od pierwotnych założeń systemu emerytalnego, czyli silnej zależności między wysokością emerytury, a stażem i zarobkami danej osoby. Idziemy zaś w stronę emerytury jako świadczenia socjalnego, czyli podstawowego dochodu przysługującego każdemu, czyli tzw. emerytury obywatelskiej. - Zaczynamy wyprowadzać emerytury z systemu ubezpieczeń społecznych w kierunku systemu zabezpieczenia społecznego – podkreśla mec. Magdalena Januszewska.

 


Zmiana niesprawiedliwa dla rencistów

W opinii dr Tomasza Lasockiego z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, zmiana tych przepisów w największym stopniu uderzy w 700 tysięcy rencistów, z których część pracując w ograniczonym zakresie miała do tej pory możliwość podwyższania swojej renty, a także przyszłej emerytury na skutek właśnie przeliczenia podstawy świadczenia. - Jeśli zaproponowane przez ministerstwo przepisy wejdą w życie w takim kształcie, to przykładowo 20-letni rencista cały czas pracując, niewiele podniesie swoje świadczenie tylko dlatego, że uzyskiwane przez niego wynagrodzenie nie będzie już mu zwiększało podstawy wymiaru przyszłej emerytury. Dlatego uważam, że z tej zmiany powinni zostać wyłączeni renciści, bo emeryturę pobiera się średnio kilkanaście lat, a rentę – nawet kilkadziesiąt – mówi dr Tomasz Lasocki. I dodaje: - Deklarowana w ustawie konieczność wyrównania uprawnień emerytów starego i nowego systemu to niestety tylko pretekst, ponieważ to dwa kompletnie różne modele.

Jak podkreśla dr Lasocki, w starym systemie korzystne było szybkie przejście na emeryturę i powrót na rynek pracy. W nowym najlepiej co do zasady zwlekać z przejściem, a późniejsze dorabianie nie jest aż tak korzystne. - Zmniejszenie korzyści z łączenia pobierania świadczeń z pracą może być zrozumiałe w odniesieniu np. do górników, ponieważ osoby urodzone przed 1949 r. z przyczyn naturalnych będą dorabiały coraz rzadziej. Inaczej jest w przypadku rencistów. Na rentę nie idzie się z wyboru, a jej wysokość jest dużo niższa niż w przypadku emerytury. System powinien promować najszersze uczestnictwo rencistów w rynku pracy nie tylko ze względów ekonomicznych, lecz zwłaszcza terapeutycznych – zaznacza dr Tomasz Lasocki.

 


Przeliczenie emerytury tylko raz w roku

W projekcie nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw, który opisujemy w serwisie Prawo.pl, a który jest obecnie konsultowany publicznie, jest też propozycja zmiany obecnego art. 113, tak aby wnioski o ponowne ustalenie wysokości świadczenia w starym systemie emerytalnym, emeryt lub rencista wykonujący pracę zarobkową i z tego tytułu podlegający ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu mógł zgłosić nie po zakończeniu kwartału kalendarzowego, czyli 4 razy w roku, jak obecnie, lecz "nie częściej niż raz w roku".

Przepis jest jednak nieprecyzyjny i nie wiadomo, czy chodzi o rok kalendarzowy, czy o rok, jaki musi upłynąć od ostatniego wniosku emeryta lub rencisty o przeliczenie świadczenia. Wątpliwości podsyca uzasadnienia do projektu, w którym napisano: W projektowanych przepisach proponuje się modyfikację przepisu art. 113 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych polegającą na ograniczeniu możliwości składania wniosku do 1 razu w roku. Tym samym, w przypadku  kontynuowania zatrudnienia, wniosek o przeliczenie świadczenia będzie można złożyć po upływie roku kalendarzowego. Według autorów projektu, ma to spowodować zrównanie przepisów w tym zakresie w starym i nowym systemie emerytalnym.

Paweł Korus, radca prawny, partner w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, były wieloletni sędzia sądu pracy uważa jednak, że argumentacja przytoczona przez ministerstwo nie jest do końca przekonywująca. - Proste porównanie art. 108 (dotyczącego przeliczania „nowej emerytury”) i planowanego art. 113 ust. 2 prowadzi do wniosku, że nie są to przepisy  jednakowe – podkreśla mec. Korus.

Zgodnie z art. 108 ust. 3 ponowne ustalenie wysokości emerytury następuje na wniosek zgłoszony nie wcześniej niż po upływie roku kalendarzowego lub po ustaniu ubezpieczeń emerytalnego i rentowych. W myśl natomiast art. 113 ust. 2 wniosek, o którym mowa w ust. 1, może być złożony nie częściej niż raz w roku. Przyjmuje przy tym, że pominięcie zwrotu „lub po ustaniu ubezpieczeń emerytalnego i rentowego” wynika z dokonanej przez ustawodawcę wykładni ust. 1 tego artykułu, zgodnie z którym ponowne ustalenie wysokości emerytury lub renty z tytułu niezdolności do pracy, poprzez doliczenie nieuwzględnionych dotychczas w wymiarze świadczenia okresów składkowych lub nieskładkowych, następuje na wniosek zgłoszony nie wcześniej niż po zakończeniu kwartału kalendarzowego, jeżeli emeryt lub rencista pozostaje w ubezpieczeniu, chyba że w kwartale kalendarzowym ustało ubezpieczenie.

- Jeżeli jednak ustawodawca rzeczywiście uważa, że zwrot z ust. 1 „chyba, że w kwartale kalendarzowym ustało ubezpieczenie” - a tak zakładam, bo nie widzę żadnego argumentu za różnicowaniem - będzie się także odnosić do możliwości złożenia wniosku przed upływem roku, to jest w błędzie. Ust. 2 wprowadza bowiem dodatkowe ograniczenie, do którego nie odnosi się cytowany fragment. Innymi słowy, ujednolicając zasady ustawodawca planuje (zakładam, że nieświadomie) wprowadzić dodatkowe rozróżnienie – w przypadku starej emerytury w każdym przypadku będzie obowiązywał rok „wyczekania”. W przypadku nowej można złożyć wniosek przed upływem roku, jeżeli ubezpieczenie ustało – twierdzi mec. Paweł Korus. Podkreśla, że różnica natomiast w zakresie „roku kalendarzowego” i „roku” jest w jakimś zakresie uzasadniona „sposobem przeliczania”. W przypadku nowej emerytury jest ona uzależniona od wyrażonego w miesiącach średniego dalszego trwania życia ustalonego dla wieku danego ubezpieczonego w dniu złożenia wniosku o przeliczenie wysokości emerytury (art. 108 ust. 2). W przypadku „starej emerytury” nowe wyliczenie jest dokonywane z uwzględnieniem zmiany podstawy wymiaru za każdy „dodatkowy” rok składkowy (art. 112). 

- Zmiana jest oczywiście niekorzystna dla emerytów otrzymujących świadczenia według „starego systemu”. Wprowadza bowiem wymóg rocznej przerwy pomiędzy wnioskami. Oznacza to, że „pochopne” złożenie wniosku, które będzie skutkować albo minimalnym podwyższeniem świadczenia albo w ogóle utrzymaniem na dotychczasowym poziomie, zablokuje możliwość uzyskania wyższego świadczenia przez okres roku, co biorąc pod uwagę także wiek tych osób może prowadzić, z przyczyn naturalnych (śmierć) do pozbawienia ich prawa do przeliczenia – mówi mec. Paweł Korus. Przyznaje jednak, że trochę racji ustawodawca ma, wskazując na różnice pomiędzy „emerytami”. - Tym niemniej znacznie bardziej „przejrzysty” byłby system, w ramach którego osoby pobierające emeryturę z każdym miesiącem ubezpieczenia płaciłyby niższe składki – podkreśla mec. Korus.      

Co ciekawe, wbrew twierdzeniom Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, i w tej zmianie nie chodzi tylko o „ograniczenie możliwości składania wniosku do 1 razu w roku”, bo jej efektem będzie również ograniczenie wydatków FUS na emerytury i renty.

Zdaniem dr Antoniego Kolka, prezesa Instytutu Emerytalnego Sp. z o.o., zakładając, że z przeliczenia emerytury chciałaby skorzystać kobieta mająca 61 lat, która otrzymuje 2 tys. zł emerytury oraz wykonuje pracę na podstawie umowy o pracę, za którą otrzymuje 2.800 zł, do ZUS co miesiąc wpływa 546,56 zł z tytułu składki emerytalnej. Oznacza to, że pracująca-emerytka odprowadzi do ZUS w ciągu roku  6.558,72 zł. - Środki te zostaną zapisane na jej koncie w ZUS jednak nie będzie mogła z nich przez rok skorzystać. Dopiero raz na 12 miesięcy będzie mogła zawnioskować o przeliczenie świadczenia. W tym przypadku oznaczałoby to podniesienie wysokości emerytury o 25,98 zł miesięcznie. Wprowadzenie możliwości przeliczenia świadczeń raz na rok oznacza, że przez 12 miesięcy ZUS nie wypłaci tej osobie 311 zł. Można zatem szacować, że w przypadku dorabiających emerytów państwo na tej zmianie zaoszczędzi od 25 mln zł do 30 mln zł rocznie – mówi dr Antoni Kolek. Jego zdaniem, rozwiązanie to należy uznać za sprzeczne z zasadami ubezpieczeń społecznych i psujące system. - Można także zakładać, że ograniczenie możliwości przeliczenia wysokości świadczeń jest pierwszym krokiem do likwidacji możliwości łączenia pracy i emerytury – uważa prezes IE.  

Projektowane zmiany mają wejść w życie od 1 kwietnia 2021 r., a zmiana w art. 113, czyli dotycząca składania wniosków o przeliczenie świadczenia raz w roku ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2022 r.