Jak informuje Rzeczpospolita w 2008 roku wszystkie światowe agencje poinformowały, że pszczelarz Jean Paucton ulokował ule na dachu Opery Paryskiej. Zwiększyło to frekwencję, Wagner i Bizet powinni mu być wdzięczni. Ale pszczelarstwo w Paryżu nie poprzestało na gmachu opery. Ule stoją na domach wzdłuż Champs-Élysées i na dachu katedry Notre Dame. W stolicy nad Sekwaną zapanowała wręcz moda na hodowanie tych owadów, ule pojawiły się na prywatnych balkonach, przy restauracjach z dumą informujących gości o daniach przygotowywanych z dodatkiem miodu z własnej pasieki.

Zobacz: Wyginięcie pszczół oznaczałoby drastyczny spadek produkcji żywności 

Pszczelarstwo zurbanizowane ogarnęło inne metropolie. 120 tysięcy pszczół rezyduje latem w Kopenhadze na dachu siedziby Europejskiej Agencji Środowiska, należącej do struktury Unii Europejskiej, zajmującej się monitorowaniem stanu środowiska naturalnego. W stolicy Danii pasieka ulokowana jest też na dachu ratusza, co mieszkańcom nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, zauważyli, że od kiedy na terenie miasta pojawiły się ule, poprawił się stan miejskich terenów zielonych.

Zobacz: Greenpeace: pestycydy zagrażają pszczołom i produkcji żywności 

Wziął to pod uwagę dyrektor hotelu Hyatt w Warszawie i zainstalował na dachu zarządzanej przez siebie placówki pięć uli. Dzięki nim w hotelowej restauracji podawany jest miód ze znajdującej się na dachu pasieki. Miód jest regularnie badany w laboratorium. Okazuje się, że ma kilkakrotnie mniejszą zawartość zanieczyszczeń, niż dopuszczają normy.

Więcej informacji w serwisie Rzeczpospolita>>>>