Minister środowiska zapewnił, że będzie zabiegał w Brukseli, aby Polska nie musiała płacić gigantycznych kar za złe gospodarowanie odpadami. Od przyszłego roku możemy płacić nawet 200 tysięcy euro dziennie. W Polsce nadal za dużo śmieci trafia na wysypiska, a zbyt mało się odzyskuje lub utylizuje. Tymczasem od końca lipca tylko 75 procent wszystkich odpadw może trafiać na wysypiska, a od 2013 roku jedynie połowa.
Do przyszłego roku na pewno nie uda nam się spełnić unijnych wymogów. Minister środowiska Andrzej Kraszewski przyznał, że rząd pracuje nad rozwiązaniem problemu. Swe plany przedstawi w Brukseli, która może odstąpić od wymierzenia kary. Zwykle jest tak, że Komisja Europejska odstępuje od kar, gdy dany kraj wprowadza odpowiedni system. Minister przyznał, że sytuacja nie jest komfortowa, ale doprowadziła do tego polityka przedsiębiorców. Kraszewski wyjaśnił, że w interesie przedsiębiorców zajmujących się zbieraniem śmieci leży optymalizacja zysku, a nie spełnianie unijnych norm. Samorządy nie mogą tymczasem kontrolować, co firmy robią z odpadami. Obecne kłopoty są więc skutkiem polityki, dotyczącej odpadów komunalnych.
Według IAR, rząd pracuje nad ustawą, która przeniesie odpowiedzialność za śmieci na władze gmin. W myśl ustawy, która ma zacząć obowiązywać od przyszłego roku, samorządy będą organizować przetargi na firmy zajmujące się śmieciami na ich terenie. Dzięki temu będą mogły kontrolować, co się dzieje z odpadami.
Minister środowiska uważa, że nie sprawdził się dotychczasowy system, w którym to przedsiębiorcy odpowiadają za gospodarkę śmieciami. Wartość rynku obrotu odpadami jest szacowana na 5 miliardów złotych rocznie. Przedsiębiorcy starają się osiągnąć jak największe zyski, a nie inwestują w instalacje zagospodarowania odpadów czy w spalarnie śmieci. Minister przyznał, że jest bardzo duże lobby, które walczy o zaniechanie prac nad ustawą reformującą politykę śmieciową w Polsce.