Umowy o pracę na czas określony to zmora tysięcy Polaków, którzy każdego dnia zastanawiają się, czy pracodawca przedłuży z nimi umowę o pracę. Pracownicy z takimi umowami nie mogą liczyć na własne mieszkanie, bo nie dostaną kredytu, nie kupią samochodu, bo bank nie sfinansuje takiej inwestycji. Pozostaje im wegetacja i czekanie na lepsze czasy. Rząd zgodził się z partnerami społecznymi, że trzeba uregulować ten obszar i zaczął myśleć nad zmianami. W pracach mają być wykorzystane doświadczenia z ustawy antykryzysowej, na podstawie której można było zatrudniać osoby na umowach na czas określony przez maksymalnie 24 miesiące. Urzędnicy z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej chcą także sięgnąć po sprawdzone unijne rozwiązania. Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej chce m.in. określić łączny czas trwania umów okresowych w Polsce. Zamierza też wydłużyć minimalny czas po jakim pracodawca może ponownie podpisać z pracownikiem umowę na czas określony – dzisiaj to zaledwie jeden miesiąc. Minister oczekuje też, że powstanie precyzyjny katalog sytuacji, w których pracodawca będzie mógł podpisać z pracownikiem umowę na czas określony, mimo że przekroczył już dozwolony przez prawo łączny czas trwania umów okresowych.
Niewykluczone, że dla potrzeb nowych rozwiązań urzędnicy będą musieli wydłużyć czas trwania umowy na okres próbny. Dziś maksymalny czas trwania takiej umowy to trzy miesiące.