„Chcemy, aby prototyp hybrydowego wozu został wykonany do końca czerwca. Później pojazd będzie testowany i być może wprowadzony na stałe” – powiedział dyrektor TPN Szymon Ziobrowski.
Dyrektor wyjaśnił, że elektryczne wspomaganie napędu wozu ma zmniejszyć obciążenie konia ciągnącego wóz z turystami pod górę. „Mówiąc obrazowo, chodzi o doprowadzenie do takiej sytuacji, żeby koń ciągnął wóz z taką siłą, z jaką ciągnie wóz po płaskim terenie, czyli silnik ma wyeliminować obciążenie koni związane z nachyleniem terenu” – wyjaśnił.
Postępowanie przetargowe jest dwuetapowe. W pierwszym etapie TPN zaprasza potencjalnych wykonawców do rozmów, na których szczegółowo przedstawi swoje zamierzenie. W drugim etapie zainteresowani zostaną poproszeni o złożenie oferty z podaniem ceny wyprodukowania takiego wozu.
Władze parku zakładają, że wykonanie prototypu wozu hybrydowego będzie kosztowało około 200 tys. zł. „Bardzo wiele zależy od baterii jaka zostanie zastosowana do zasilania napędu. Nowoczesne baterie są bardzo drogie i może to stanowić 30 - 40 proc. ceny wozu” – powiedział Ziobrowski i dodał, że producentom zostaną narzucone pewne normy. „Należy mieć na uwadze, że baterie kwasowe to obciążenie dla środowiska. Kolejną kwestią jest stworzenie stanowisk do ładowania baterii” – mówił dyrektor.
Kwestia sfinansowania wozów hybrydowych jest otwarta. Władze parku rozmawiały na ten temat z wozakami i są zdania, że w części koszty wozów zostałyby pokryte przez samych zainteresowanych.
Równolegle do działań zmierzających do wyprodukowania wozu wspomaganego, TPN prowadzi rozmowy z naukowcami z Uniwersytetu Weterynaryjnego w Wiedniu. Ta uczelnia została poproszona o przeprowadzenie badań wysiłkowych koni, ponieważ obrońcy praw zwierząt uznali, że badania wykonane przez polskich ekspertów nie są prawidłowe.
Niektórzy obrońcy praw zwierząt twierdzą, że na drodze do Morskiego Oka dochodzi do przemęczania koni i żądają zastąpienia transportu konnego wózkami elektrycznymi. W listopadzie aktywiści urządzili pikietę na drodze do Morskiego Oka blokując pracę wozaków. Z twierdzeniem ekologów nie zgadzają się eksperci m.in. hipolodzy, hodowcy koni i weterynarze.
Na trasie do Morskiego Oka, którą rocznie przemierza milion turystów, były prowadzone testy elektrycznych pojazdów. Te pojazdy sprawdziły w warunkach letnich, ale w warunkach zimowych musiałby mieć odpowiednio przygotowaną drogę. (PAP)