W poniedziałek 4 czerwca Komisja Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego przyjęła sprawozdanie w sprawie najbardziej kontrowersyjnej części Pakietu Mobilności, określającej zasady stosowania przepisów dyrektywy o pracownikach delegowanych do pracy kierowców wykonujących międzynarodowy transport drogowy. Sprawozdanie zostało przyjęte większością 27 głosów przy sprzeciwie 21 posłów. Dokument ten po przyjęciu tzw. 6 i 7 poprawki określa, że przepisy o delegowaniu mają być stosowane wyłącznie do przewozów kabotażowych i przewozów drogowych wykonywanych w ramach transportu kombinowanego. Pozostałe przewozy – przewozy pomiędzy różnymi państwami członkowskimi UE, przewozy pomiędzy państwem członkowskim a krajem trzecim (nie unijnym) oraz przewozy tranzytowe mają być wyłączone z delegowania.

Szansa na wspólny rynek

- To rozsądna decyzja, wypracowana w drodze ciężkich negocjacji przez grupę posłów, daje nam nadzieję, że nie wszystko zostało stracone i że jest szansa na utrzymanie wspólnego unijnego rynku transportu drogowego - pisze Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska. -  Beneficjantami tej decyzji mogą być nie tylko przewoźnicy, ale przede wszystkim unijna gospodarka i unijny konsument.

 



Transport drogowy to branża, w której polscy przewoźnicy w Europie radzą sobie bardzo dobrze. To ważna gałąź gospodarki, która tworzy w Polsce dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Jest również istotna w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w których firmy działają na tym rynku.

W Brukseli powstał jednak pomysł, aby firmy te objąć przepisami dotyczącymi pracowników delegowanych. Oznaczałoby to, że po kilku dniach od przekroczenia granicy kierowca podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa. Byłoby to niekorzystne m.in. dla polskich firm. Na taki kształt przepisów naciskają m.in. Francja i kraje Beneluxu. Krytycy wskazują, że jest to przejaw protekcjonizmu gospodarczego krajów Zachodu, które chcą wypchnąć ze swoich rynków bardziej konkurencyjne firmy z Polski i innych krajów. Ochrona francuskiego rynku pracy była jednym ze sztandarowych elementów kampanii wyborczej prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

Dlatego poniedziałkowe głosowanie  - jak podkreślają europosłowie PiS i PO - duży sukces Polski.  - Ten sukces był możliwy dzięki szerokiemu porozumieniu posłów z różnych grup politycznych i państw członkowskich, którzy dostrzegają koszty i problemy, jakie płyną ze stosowania przepisów o delegowaniu do mobilnych pracowników sektora transportu. Udało się zbudować szeroką koalicję, która z pewnością będzie broniła tego wyłączenia także w trakcie głosowań plenarnych - skomentował wyniki głosowania europoseł Kosma Złotowski (PiS), który w negocjacjach nad tekstem sprawozdania komisji reprezentował grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Również europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska (grupa Europejskiej Partii Ludowej), która pracowała nad nowymi przepisami w PE, podkreśla, że wynik głosowania to duży sukces. - To niezwykle ważne głosowanie dla Polski, krajów Europy Wschodniej i krajów południa Europy. To pokazuje, że jeśli się chce, to można osiągnąć sukces - poprzez dyplomację, rozmowy i argumenty  - powiedziała Łukacijewska.

LEX Prawo Europejskie >>

Transport i Logistyka Polska nie okazuje jednak przedwczesnego optymizmu.
- Pamiętajmy bowiem, że proces legislacyjny Unii polega na uzgodnieniu tekstu przyjmowanego aktu prawnego przez trzy instytucje: Parlament Europejski, Radę Unii Europejskiej i Komisję Europejską. Nawet wygrana w Parlamencie nie gwarantuje sukcesu - uważa Maciej Wroński.
Czy jego zdaniem decyzja Komisji zostanie zaakceptowana podczas posiedzenia plenarnego PE? -  Jest na to szansa - odpowiada Wroński.

Elżbieta Łukacijewska podkreśla, że na sesji plenarnej będzie głosowane poparcie dla mandatu do negocjacji nad kształtem przepisów z Radą UE i KE. - Mam nadzieję, że to już tylko formalność - powiedziała.

Mniejsze obciążenie

Zgodnie z przyjętym stanowiskiem komisji operacje międzynarodowe i tranzyt będą wyłączone spod zasad delegowania, a usługi kabotażowe będą objęte tymi zasadami od pierwszego dnia. - Zastosowanie zasad delegowania do transportu międzynarodowego stworzyłoby olbrzymie obciążenia dla firm, a same zapisy byłyby nie do wyegzekwowania. Ponadto podważyłyby konkurencyjność firm transportowych i utrudniły swobodny przepływ towarów..

Złotowski podkreśla, że decyzja komisji PE to wyraźny sygnał, że istnieje w Parlamencie Europejskim większość, która sprzeciwia się dalszemu pogłębianiu podziałów na wspólnym rynku. - Sektor transportu jest niezwykle ważny dla całej unijnej gospodarki i płynnego obrotu towarowego między państwami członkowskimi. Narzucanie firmom transportowym całej biurokracji związanej z przepisami o delegowaniu pracowników ma służyć wyłącznie eliminacji konkurencji, a jego wynikiem byłby jedynie wzrost kosztów i upadek wielu małych i średnich firm transportowych w Polsce, Hiszpanii, na Węgrzech czy w państwach bałtyckich - powiedział Złotowski.

W skład propozycji szczególnie istotnych dla Polski wchodzi także m.in. konieczność odpoczynku kierowców poza kabiną, poza sytuacją gdy kierowca zatrzyma się na certyfikowanym parkingu z odpowiednią infrastrukturą, doprecyzowanie zasad wykonywania kabotażu, szereg propozycji przyczyniających się do zwalczania firm-skrzynek pocztowych i konieczność wprowadzenia inteligentnych tachografów we wszystkich pojazdach powyżej 2,4 tony do 2024 r.

- W przypadku braku jasnych i egzekwowalnych zasad dochodzi do nadużyć. Dlatego musieliśmy uprościć i doprecyzować istniejące zapisy. Kabotaż powstał po to, aby kierowcy w drodze powrotnej nie musieli wracać pustą ciężarówką, i tym samym miał pozwolić na optymizację transportu międzynarodowego, a nie na dawanie przykrywki firmom-skrzynkom pocztowym - dodała Łukacijewska.

W Brukseli przegłosowana została wcześniej niekorzystna dla polskich firm dyrektywa o pracownikach delegowanych. Przewoźników z niej wyłączono, aby przepisy dotyczące branży znalazły się w oddzielnym pakiecie, tzw. drogowym, który ma kompleksowo uregulować tę branżę. Obecnie w Brukseli trwają nad nim prace.

W kolejnym kroku nad kształtem przepisów będą toczyć się rozmowy pomiędzy krajami członkowskimi na forum Rady UE. Tempo prac będzie zależało od sprawującej obecnie w UE prezydencję Bułgarii (do końca czerwca), a następnie Austrii, która przejmie ją z rąk Sofii 1 lipca.