Wraz z rozpoczęciem nowego semestru na uczelniach wyższych studenci będą mogli ubiegać się o najtańszy kredyt na rynku. Oprocentowanie pożyczki studenckiej, która ma na celu zwiększyć dostęp do szkolnictwa wyższego, wynosi połowę stopy redyskontowej Narodowego Banku Polskiego. Obecnie byłoby to 2,375 proc. w skali roku. Kredyt wypłacany jest w transzach po 600 zł przez 10 miesięcy w roku akademickim i można z niego korzystać przez cały okres nauki, czyli studiów pierwszego i drugiego stopnia oraz doktoranckich. Spłata kredytu rozpoczyna się dwa lata po zakończeniu studiów i jest dwukrotnie dłuższa od liczba wypłaconych studentowi rat. Do momentu rozpoczęcia spłaty wszystkie odsetki pokrywa Bank Gospodarstwa Krajowego ze środków Funduszu Pożyczek i Kredytów Studenckich.

O preferencyjną pożyczkę mogą ubiegać się uczniowie publicznych oraz niepublicznych szkół wyższych. Nie ma również znaczenia tryb prowadzonych zajęć, ponieważ kredyt jest jednakowo dostępny dla studentów dziennych, jak i zaocznych.

Aby ubiegać się o kredyt studencki należy złożyć do połowy listopada w jednym z pięciu banków (PKO BP, Bank Pekao, Bank Polskiej Spółdzielczości, Gospodarczy Bank Wielkopolski i Mazowiecki Bank Regionalny) odpowiedni wniosek wraz z zaświadczeniem z uczelni i potwierdzonym przez urząd skarbowy dochodem na każdego członka rodziny za ubiegły rok. Na podstawie liczby złożonych wniosków w grudniu zostanie ustalony maksymalny poziom dochodu, który uprawnia do skorzystania z preferencyjnego kredytu. W zeszłym roku akademickim było to 2,1 tys. zł netto na osobę w rodzinie.

Do połowy lutego banki mają czas na dokonanie oceny zabezpieczenia kredytu. Studenci z gorzej sytuowanych rodzin mogą ubiegać się o poręczenie Banku Gospodarstwa Krajowego lub Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. BGK poręcza 70 lub 100 proc. zobowiązań w zależności od dochodów na osobę w rodzinie. Natomiast poręczeń ARiMR nie honoruje PKO BP i Bank Pekao, a możliwe jest ono tylko w przypadku studentów pochodzących z obszarów wiejskich i wynosi od 80 do 100 proc.

Na wypadek gdyby decyzja o udzieleniu pożyczki była odmowna, to do końca lutego jest czas na ewentualne złożenie wniosku w innym banku. Podpisywanie umów kredytowych zakończy się najpóźniej 31 marca przyszłego roku, a zaległe raty zostaną wypłacone z wyrównaniem od początku roku akademickiego.

Kredyt studencki może być również dobrym motywatorem do nauki – osoby, które znajdą się w 5 proc. najlepszych absolwentów mogą liczyć na umorzenie jednej piątej pożyczki. Na częściowe lub całościowe umorzenie mogą również liczyć studenci, którzy znajdą się w trudnej sytuacji życiowej.

Wprowadzenie nowych zasada poręczeń w roku akademickim 2010/2011 powoduje, że kredyty studenckie mają szanse dotrzeć do jeszcze szerszego grona. I nawet jeśli taka pożyczka nie jest potrzebna, aby utrzymać się podczas studiów, to warto z niej skorzystać. Preferencyjne warunki spłaty czynią kredyt studencki doskonałym sposobem na zgromadzenie pierwszych pokaźnych oszczędności. Przy założeniu, że pierwsze raty pożyczki wypłacane są wraz z wyrównaniem w marcu i od tego czasu co miesiąc (z przerwą w sierpniu i wrześniu) 600 zł wędruje na konto oszczędnościowe oprocentowane według stawki 5 proc., to po pięcioletnim okresie studiów zysk z odsetek wyniesie 3378 zł. Jeśli zaś środki te przez kolejne dwa lata (do momentu rozpoczęcia spłaty kredytu) pozostaną na rachunku oszczędnościowym, to czysty zysk wyniesie już 6137 zł. Na tym jednak fantazji o darmowych pieniądzach nie koniec. Bo gdyby założyć, że środki dalej pozostają na rachunku, a co miesiąc jest z niego pobierana wyłącznie rata ok. 331 zł według dzisiejszego oprocentowania, to po stu miesiącach spłaty na rachunku studenta pozostałoby do dyspozycji 11,3 tys. zł. Zmieniając stawkę z 5 na 6 proc. rocznie, po całym zabiegu na koncie leżałoby o 8,8 tys. zł więcej. Co prawda kalkulacja pomija inflację i zakłada niezmienność stóp, ale to wystarczy, aby pokazać, że kredyt studencki może być również wehikułem do zarabiania. 


Michał Sadrak, Open Finance