Uchwała składu 7 sędziów Sądu Najwyższego z 14 czerwca 2023 r. (III CZP 84/22) miała wyjaśnić jedną, pozornie mało istotną wątpliwość, dotyczącą uprawnienia wierzyciela do samodzielnego działania w ramach powództwa pauliańskiego po upadłości dłużnika. Jednak sama treść orzeczenia, a tym bardziej opublikowane niedawno uzasadnienie, wskazują, że zmiana podejścia do tej kwestii jest znacznie dalej idąca, niż zapowiadało przedstawione zagadnienie prawne.

 

Cel postępowania upadłościowego

Postępowanie upadłościowe zmierza do wspólnego i równomiernego zaspokojenia wierzycieli niewypłacalnego dłużnika. Jednym z jego niedocenianych elementów jest proces cofania skutków fraudacyjnych czynności dłużnika dokonanych na przedpolu niewypłacalności. Przepisy wprowadzają szereg ułatwień w ustaleniu, że niektóre umowy lub wydatki (np. zawyżone wynagrodzenie reprezentantów), pokrzywdziły wierzycieli. Otwiera to drogę do odzyskania dodatkowych środków i ich podziału między wierzycieli.

Jeśli okaże się, że wskutek działań dłużnika doszło do uszczuplenia masy upadłości, syndyk ma prawo odzyskać korzyść uzyskaną przez osobę trzecią i podzielić środki między wierzycieli. W tym sytuacja różni się od kodeksowej skargi pauliańskiej, obowiązującej w przypadku dochodzenia roszczeń przez pojedynczego wierzyciela – gdy dłużnik nie ogłosił upadłości. Taki wierzyciel, w razie sukcesu powództwa, zyskuje szansę na zaspokojenie się z tego składnika majątku, który – w sposób krzywdzący dla niego – został wyprowadzony do majątku osoby trzeciej. W praktyce polega to na wszczęciu egzekucji przeciwko beneficjentowi dłużnika z przekazanego mu składnika majątku.

Logika wspólnego dochodzenia roszczeń – charakterystyczna dla postępowania upadłościowego – doprowadziła do przyznania syndykowi monopolu na usuwanie skutków bezskutecznych czynności. Jednym z elementów tej wyłączności jest przepis art. 132 ust. 1 ustawy Prawo upadłościowe (p.u.), który – dość enigmatycznie – stanowi, że „powództwo może wytoczyć syndyk”. Dotychczas na tej podstawie przyjmowano, że po ogłoszeniu upadłości to właśnie syndyk i tylko syndyk może wytoczyć powództwo przeciwko osobie trzeciej o uznanie czynności prawnej za bezskuteczną.

Jednocześnie przewidziano zasadę, że po dwóch latach od ogłoszenia upadłości prawo syndyka do wytoczenia powództwa wygasa. Jeśli nie upłynął wtedy jeszcze pięcioletni termin przewidziany w kodeksie cywilnym, czynność cały czas może zostać zaskarżona – tym razem przez pojedynczego wierzyciela, na jego koszt i ryzyko. Nie było jednak dotychczas jasne, czy takie powództwo wierzyciela jest dopuszczalne, skoro rzecz dzieje się w postępowaniu upadłościowym, w którym dochodzenie roszczeń odbywa się wspólnie i – co do zasady – rękoma syndyka.

I właśnie tej luki dotyczyło zagadnienie prawne trzyosobowego składu Sądu Najwyższego, sformułowane w lipcu 2021 r. Sędziowie zapytali, czy prawo wierzyciela do wytoczenia powództwa „odżywa” po upływie dwóch lat od ogłoszenia upadłości. W tej konkretnej sprawie, wierzyciel – bank wytoczył powództwo po upływie dwóch lat od ogłoszenia upadłości. Sądy obu instancji uznały powództwo za bezzasadne, twierdząc m. in. że po upływie dwóch lat roszczenie ze skargi pauliańskiej wygasło i nie może być już dochodzone. Rozpoznając skargę kasacyjną, Sąd Najwyższy skierował ten problem do powiększonego składu.

Uchwała siedmiu sędziów trzęsie fundamentami

Odpowiedź poszerzonego składu Sądu Najwyższego znacznie wykroczyła poza zakres postawionego pytania. Zamiast odpowiedzi na to, czy prawo wierzyciela do wytoczenia powództwa „odżywa” po dwóch latach bierności syndyka, sąd, dość zaskakująco, stwierdził, że prawo to nigdy nie gaśnie. Zgodnie z sentencją uchwały: ogłoszenie upadłości dłużnika nie powoduje utraty przez wierzyciela legitymacji do wytoczenia powództwa o uznanie czynności prawnej dłużnika za bezskuteczną na podstawie art. 527 k.c.

Opublikowane w listopadzie uzasadnienie uchwały już od pierwszych zdań dowodzi, że celem Sądu Najwyższego nie było jedynie uzupełnienie drobnej luki w interpretacji ustawy, tylko całkowita zmiana sytuacji. Autorzy uzasadnienia stawiają tezę, że nie powinniśmy zastanawiać się nad „odżyciem” legitymacji wierzyciela, lecz na tym, czy w ogóle dochodzi do jej wygaśnięcia w związku z ogłoszeniem upadłości. Dalsze fragmenty uzasadnienia, stanowiące polemikę z licznymi argumentami znanymi z literatury i wcześniejszych orzeczeń, zmierzają do obrony stanowiska ujętego w sentencji uchwały. Nie analizując ich szczegółowo, warto w tym miejscu zastanowić się, jak uchwała przełoży się na praktykę postępowań pauliańskich w razie upadłości dłużnika.

Odzyskiwanie majątku – niejasna gra pomiędzy syndykiem a wierzycielem

Skoro doszło do obalenia z cokołu koncepcji, która dotychczas królowała, pierwsze, czego można się spodziewać w najbliższych miesiącach, a nawet latach, to chaosu. O ile dotychczas upadłość dłużnika oznaczała wymuszoną okolicznościami bierność wierzycieli w kierowaniu pozwów pauliańskich – w przekonaniu, że jest to rolą syndyka – teraz wybór właściwego zachowania nie jest tak oczywisty. Syndyk korzysta wprawdzie ze zwolnienia od kosztów sądowych, więc wytoczenie powództwa stanowi dla niego mniejsze obciążenie, jednak to wierzyciel, który zdecyduje się na skargę pauliańską, działa w swoim interesie i otwiera sobie szansę na zaspokojenie poza – zwykle zbyt szczupłą dla wszystkich – masą upadłości.

Ta szansa jest jednak trudna do skalkulowania z wielu przyczyn. Po pierwsze, pomimo wdrożenia wywrotowej koncepcji Sądu Najwyższego, nadal obowiązuje przepis, który pozwala syndykowi wstąpić do wszczętych już postępowań ze skargi pauliańskiej. Dotychczas – z oczywistych względów – był on stosowany tylko do powództw, które zostały wytoczone przed ogłoszeniem upadłości. Nie można jednak wykluczyć, że będzie teraz dotyczyć także nowych spraw, a na cel syndycy wezmą te z nich, w których skorzystanie z pomysłu i pracy dotychczasowego powoda przyniesie największy efekt. Po drugie, w obecnym stanie prawnym, wierzyciel nie ma pewności, jak egzekwowana będzie jego wygrana skarga pauliańska. Wprawdzie w uzasadnieniu uchwały promowana jest koncepcja indywidualnego zaspokojenia na linii wierzyciel-osoba trzecia (z pominięciem masy upadłości), jednak tak przedstawiony pogląd – zupełnie już wykraczający poza zakres zagadnienia prawnego – nie musi zaleźć uznania w praktyce.

 


Walka syndyka z wierzycielami o wyprowadzony majątek?

Skoro zgodnie z nową koncepcją Sądu Najwyższego wierzyciel nie traci prawa do wytoczenia powództwa pauliańskiego po upadłości dłużnika, to można niebawem spodziewać się przypadku, gdy jeden pozew zostanie złożony przez syndyka (działającego na rzecz masy upadłości – ogółu wierzycieli), a drugi, co do tej samej czynności, przez pojedynczego wierzyciela. W grę wchodzi tu sytuacja (bardziej prawdopodobna) że wierzyciel, pomimo wszczęcia sprawy przez syndyka, będzie próbował szczęścia w uzyskaniu indywidualnego wyroku na swoją rzecz. Drugi przypadek (mniej prawdopodobny) pojawi się, gdy syndyk nie zdecyduje się wstąpić do wszczętej już sprawy i wytoczy nowe powództwo dotyczące tej samej czynności.

Do dnia wydania uchwały było jasne, że pozew syndyka wyklucza jednostkowe powództwa wierzycieli. Obecnie, gdy okazało się m. in., że powództwo wierzyciela nie jest sprawą dotyczącą masy upadłości (tak wskazano wprost w uzasadnieniu), nie jest nawet jasne, czy w systemie prawnym znajduje się reguła, rozstrzygająca kolizję między tymi dwoma roszczeniami. Tym bardziej nie ma na razie mowy o tym, jak tę kolizję rozstrzygnąć. Rozpoznanie tej kwestii jest będzie niebawem konieczne, bo już na pierwszy rzut oka sytuacja zdublowanego powództwa zmierza do podwójnego zaspokojenia aktywnego wierzyciela – z tytułu swojego powództwa oraz z tytułu powództwa syndyka. Dodatkowo, w kolizji pozostają też sposoby zaspokojenia z korzyści wyprowadzonej z majątku dłużnika – przekazanie korzyści do masy i jej późniejsza sprzedaż kłóci się z możliwością prowadzenia z niej egzekucji przez wygranego wierzyciela.

Kto zainwestuje w skargę pauliańską?

Kolejnym problemem rzutującym na potencjalnie nową praktykę dochodzenia roszczeń z tego tytułu jest kwestia finansowania procesów pauliańskich. Szczególnie istotna w tzw. upadłościach konsumenckich, w których syndyk nie ma gwarancji rekompensaty za zwiększony nakład pracy w związku z przeprowadzeniem procesu pauliańskiego. W tym wypadku sygnał od Sądu Najwyższego, że zarówno wierzyciel, jak i syndyk, mają prawo wytoczenia powództwa o uznanie czynności za bezskuteczną, może przekierować te procesy do rąk wierzycieli chcących prowadzić i finansować takie działania. W zamian swoje starania otrzymaliby szansę zaspokojenia długów z majątku osoby trzeciej (z pominięciem masy upadłości).

W tym układzie nadal pozostaje jednak niejasna rola syndyka. Dotychczas było oczywiste, że odzyskanie majątku jest jednym z jego kluczowych zadań. Oczywiste były też naciski wierzycieli, poparte groźbą odpowiedzialności odszkodowawczej syndyka za niewykonywanie obowiązków ustawowych. Obecnie, gdy wierzyciele mogą działać na swoją rzecz, naciski te mogą zmaleć. A skoro zmieniły się ramy dochodzenia roszczeń w celu zasilenia masy upadłości, to i kwestia ewentualnej odpowiedzialności syndyka za bierność w dochodzeniu roszczeń pauliańskich, staje się otwarta.

Podsumowanie

Niejasne, niedoskonałe przepisy i teorie bazujące na powtarzanych od lat argumentach, okazały się dla Sądu Najwyższego zaskakująco łatwe do reinterpretacji. Potwierdza to, że obszar prawa upadłościowego nie jest w pełni stabilny i – nawet bez istotnych zmian ustawowych – może doświadczyć poważnych zawirowań. Niezależnie od kierunków przyszłych teoretycznych rozważań co do słuszności rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego, można już postawić tezę, że praktyka doświadczy istotnych zmian, a kolejne pytania będą się mnożyć.

Maciej Woźniak, radca pracy w Dziale Restrukturyzacji i Upadłości Kancelarii Filipiak Babicz Legal