Tysiące osób może być poszkodowanych


Ponad 400 mln zł, tyle wynosiła zeszłoroczna strata notowanego na warszawskiej giełdzie dewelopera. Problemy finansowane Ganta uniemożliwiają spłatę wyemitowanych obligacji, które zostały wykupione przez tysiące osób.

Początkowo Gant zapewniał, że należności ureguluje do 9 października, jednak nie był w stanie zebrać wymaganej kwoty (29 mln zł). Cześć zniecierpliwionych posiadaczy obligacji wystąpiła tym samym o upadłość likwidacyjną dewelopera, która polegałaby na likwidacji spółki i sprzedaży pozostałego majątku przez syndyk.


Gant zapewnia o wysokim majątku i oferuje akcje

Gant, w zamian upadłości likwidacyjnej, zaproponował upadłość układową, która pozwoliłaby na dalsze funkcjonowanie spółki. Deweloper zapewniał, że jego majątek o 200 mln zł przekracza zobowiązania i wierzyciele powyżej 100 tys. otrzymaliby akcje spółki o wartości 80 proc. zobowiązania.


Deweloper wyprowadzał pieniądze?

Ostatecznie sąd przystał na propozycje dewelopera i ogłosił jego upadłość układową. Wszystko przez to, że po dokładnym zbadaniu majątku Ganta okazało się, że pieniędzy firmy nie starczy nawet na postępowanie likwidacyjne. Danie szansy spółce, to jedyne rozwiązanie, które umożliwia posiadaczom obligacji odzyskanie choć części swoich pieniędzy, argumentował sąd.

Wyszło na jaw, że deweloper udzielał wielomilionowych pożyczek, którem potem nie były egzekwowane. W samym Gancie i jego spółkach zależnych nie ma natomiast żadnych pieniędzy.

Firma powinna odzyskać niespłacone pożyczki. - Jeżeli tego nie zrobi, to pojawi się pytanie, czy nie było to wyprowadzenie majątku ze spółki - wskazywał sędzia Marcin Soja.

Zarząd spółki został poddany kontroli nadzorców sądowych.

Więcej: wroclaw.gazeta.pl