Dlaczego dodano rozdział do Prawa bankowego o przejęciu banku?

Celem wprowadzenia możliwości przejęcia banku „w kłopotach” było zapewnienie narzędzi restrukturyzacji przede wszystkim sektora banków spółdzielczych, choć nie wyłącznie. Nie znaczy to jednak, że tego narzędzia nie można użyć w innym celu. Nasza książka o RODO i ustawie o ochronie danych została napisana w celu dostarczenia informacji przedsiębiorcom. Można jej też użyć do ogłuszenia przeciwnika, gdyż ma ponad 850 stron. Używa się jej jednak także w celach akademickich jako podręcznika do ochrony danych osobowych. 

Co w praktyce oznaczają nowe przepisy?

W praktyce Komisja Nadzoru Finansowego może interweniować i doprowadzić do przejęcia banku, który ma za mało własnych pieniędzy (kapitałów własnych) lub według KNF jest ryzyko że tych pieniędzy będzie miał za mało. KNF ma też możliwość podwyższenia wymogów kapitałowych, gdy bank stosuje tzw. wewnętrzną metodę wyliczania adekwatności kapitałowej.

Czy to dałoby KNF dużą władzę? Chodzi bowiem nie tylko o obniżenie funduszy własnych, ale nawet samo niebezpieczeństwo?

Tak, KNF ma wielką władzę. Przekonaliśmy się o tym za nasze pieniądze przy sprawie ABRIS i FM Banku, a dostałby jeszcze większą.

 


 

Przypomni Pan, o co chodziło w sprawie Abris?

Najpierw decyzją KNF  fundusz Abris Capital musiał sprzedać wszystkie posiadane akcje FB Banku PBP. Abris zainwestował w niego 100 mln euro, bo szacował, że za kilka lat jest w stanie zarobić miliardy. Plany zablokowała decyzja KNF, za którą Polska musi zapłacić ponad 750 mln zł odszkodowania. Polska bowiem przegrała przed Trybunałem Arbitrażowym. Wyrok Trybunału Arbitrażowego w tej sprawie z ciekawym uzasadnieniem pojawił się w internecie.

Tu KNF zmusił zagraniczny fundusz do sprzedania akcji. Po zmianie przepisów KNF mógłby podejmować decyzję o przejęciu wszystkich banków, czyli o przejmowaniu własności jednego podmiotu przez drugi?

Tak, władza KNF dotyczyłaby wszystkich banków.

Tyle, że Ministerstwo Finansów nie widzi zagrożenia. Zapewnia, że to dobra poprawka. Twierdzi, że takie przepisy już obowiązywały do 2016 r. teraz je tylko przywraca, bypomóc klientom małych banków w kłopotach.

Rzeczywiście do 2016 roku obowiązywał art. 147 Prawa bankowego i dalsze. Przewidywały one przejęcie banku, ale przesłanki były precyzyjniej sformułowane. Mówił m.in., że Komisja decyzję o przejęciu może podjąć, gdy w określonym czasie strata przekracza połowę funduszy własnych. Była możliwa również, gdy wystąpiły okoliczności grożące niewypłacalnością banku lub obniżeniem sumy funduszy własnych w takim stopniu, że nie byłyby spełnione wymagania obowiązujące przy tworzeniu banku. Teraz tej precyzji brakuje.

Prezes  Związku Banków Polskich, który widzi potrzebę ich uchwalenia, uważa, że w pewnych sprawach KNF powinien głosować bezwzględną większością? Powinny być też określone w rozporządzeniu wytyczne dotyczące zasad i dokumentowania przejmowania banków. Czy to nie spowodowałoby, że decyzje KNF byłyby mniej uznaniowe?

Wprowadzenie bezwzględnej większości głosów zapewne lepiej wyważyłoby krytyczne decyzje KNF. Nie sądzę jednak, aby było to panaceum na uznaniowe działanie tej instytucji. Polski nadzór bankowy jest znany z działania uznaniowego i hermetyczności.

Nowe przepisy umożliwiłyby więc tzw. Plan Zdzisława z taśmy ujawnionej przez Gazetę Wyborczą, czyli przejęcia banków Leszka Czarneckiego?

Zmiana Prawa bankowego zapewne ułatwiłaby przeprowadzenie operacji przejęcia imperium bankowego Leszka Czarneckiego bez konieczności stosowania  „uporządkowanej likwidacji” (tzw. „resolution”) z ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, którego prezesem jest Zdzisław Sokal. Prezes Sokal dał się poznać w PKO BP za czasów prezesury Sławomira Skrzypka (następnie tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Prezesa NBP) jako dość zdecydowany manager choć z awersją do osobistego ryzyka. Następnie w NBP chyba poświęcił się doskonaleniu warsztatu kompetencyjnego. Objąwszy prezesurę BFG przygotowywał się na aktywne działania i musiał je podejmować choćby w związku z bankructwem banku spółdzielczego SK Bank w Wołominie i Banku Spółdzielczego w Nadarzynie.

 

 

Dlaczego nie wystarczą obecne przepisy z ustawy Bankowym Funduszu Gwarancyjnym?

Nowelizacja jak  już wspomniałem wprowadza nową, dużo łatwiejsza, bo uznaniową procedurę. Ustawa o BFG, która właśnie pozbawiła KNF uprawnień  do podejmowania decyzji o przymusowym łączeniu banków w 2016 r. była efektem implementacji unijnej dyrektywy BRRD (Bank Recovery and Resolution Directive). BFG może zastosować instrument przejęcia przedsiębiorstwa tylko w ramach postępowania przymusowej restrukturyzacji (zwanej resolution). Jest ona wszczynana dopiero, gdy spełnione są łącznie trzy przesłanki: podmiot jest zagrożony upadłością, brak jest przesłanek pozwalających przyjąć, że działania nadzorcze pozwolą je usunąć , działania są potrzebne w interesie publicznym. Procedura resolution jest dość szczegółowo uregulowana w ustawie o BFG. W nowelizacji Prawa bankowego precyzyjnych przesłanek brakuje, zgodnie z polską tradycją nadzoru bankowego pozostawiając uznaniowość organowi nadzoru (KNF). Z procedury resolution raczej nie można skorzystać w przypadku banków spółdzielczych, gdyż ich pojedyncze upadłości nie zagrażają interesowi publicznemu.

Gdyby KNF skorzystała z nowych przepisów w przypadku banków Leszka Czarneckiego, czy ten tak jak Abris, mógłby domagać się odszkodowania, powołując się na kontekst uchwalania przepisów i posiadane nagrania? Takie scenariusz opisał na swoim blogu Maciej Samcik.

Nie wykluczam takiego rozwoju sytuacji. Od lat wiadomo, że sytuacja finansowa zwłaszcza Getin Banku nie jest najlepsza. Od lat padają pytania, czy te banki przetrwają, czy ktoś je wykupi, dokapitalizuje. Próbę ich ratowania podjął sam Leszek Czarnecki. Teraz zaś może starać się udowodnić, ze chciano je przejąć. Leszek Czarnecki musiałby wprawdzie udowodnić, że przysługuje mu ochrona z którejś z pozostałych w mocy dwustronnych umów o ochronie inwestycji (tzw. BITów), ale skoro w 2017 roku rozpoczął działania w USA wspólnie z „managerami amerykańskimi”, to może już się na to przygotował.
Niestety agresywne działania połączone z brakiem ich rozliczalności mogą prowadzić do roszczeń przeciwko naszemu krajowi. Sami jesteśmy zaangażowani w sprawę, w której próbujemy uchronić Polskę przed powstaniem roszczenia na kilkanaście miliardów złotych.

Maciej Gawroński jest radcą prawnym, partnerem zarządzającym w kancelarii Gawroński & Partners. Specjalizuje się w ochronie danych osobowych, cyberbezpieczeństwie i prawie gospodarczym.  Reprezentował Rzeczpospolitą Polską w międzynarodowych sporach arbitrażowych o ochronę inwestycji (BIT), reprezentował klientów przed Sądem Arbitrażowym przy Międzynarodowej Izbie Handlowej w Paryżu.