Dyskusja o problemach dot. rewitalizacji zabytków odbyła się w trakcie odbywającego się w środę i czwartek na Opolszczyźnie studyjnego wyjazdu senackiej komisji kultury i środków przekazu.

Właściciel wyremontowanego XIX-wiecznego pałacu w Pawłowicach (woj. opolskie) Beniamin Godyla mówił, że dla tych, którzy ratują takie budowle prowadząc w nich działalność gospodarczą, problemem są wysokie podatki lokalne.

„W moim przypadku to kwota 60 tys. złotych rocznie, porównywalna z rocznym kosztem energii elektrycznej czy ogrzewania. A samorządy niechętnie rozmawiają o ulgach” – argumentował. Dodał, że odrestaurowanie budowli kosztowało ok. 6,5 mln zł, z czego 2,4 mln zł stanowiła unijna dotacja. Obecnie w pałacu jest hotel i restauracja, pracuje w nim 20 osób. Według niego absurdalne jest to, że podatków nie płacą właściciele zamków, które nie są remontowane i niszczeją.

Właściciel barokowego pałacyku z 1668 r., położonego w Ściborzu w gm. Paczków (woj. opolskie), Krzysztof Erm opowiadał, że od kilku lat remontuje pałac, a w oficynie prowadzi gospodarstwo agroturystyczne, więc podatków nie płaci. "Ale kiedy uda mi się go podnieść, to będę się musiał zastanowić, czy prowadzić w nim działalność gospodarczą. Może się okazać, że w ten sposób zacisnę sobie finansową pętlę na szyi” - mówił.

Obecni na spotkaniu samorządowcy z Opolszczyzny zapewniali, że chcieliby pomagać przedsiębiorcom, bo dbają oni o obiekty uatrakcyjniające krajobraz i dają miejsca pracy. Ale zastosowanie ulg podatkowych nie zawsze jest sankcjonowane przez służby kontrolne i rodzi ryzyko zmniejszenia w przyszłości dotacji z budżetu państwa – mówili burmistrz Wołczyna Jan Leszek Wiącek i burmistrz Byczyny Ryszard Gruener.

Dolnośląska konserwator zabytków Barbara Nowak-Obelinda podała, że na Dolnym Śląsku jest ok. 770 rezydencji, dworów, zamków i pałaców. Połowa z nich wymaga interwencji. Mówiła, że np. w stosunku do nieuczciwych kupujących, którzy nabywają zamki korzystając z dużych ulg, stosowane w aktach notarialnych zobowiązywanie do remontów to "czcze zapisy”.

Zwróciła również uwagę na niekorzystne przepisy dotyczące wywłaszczania nieuczciwych kupujących. „Dlaczego komuś, kto kupił pałac za kilkadziesiąt tysięcy złotych w latach 90., nie robił w nim nic, doprowadził do dużych zniszczeń, przy wywłaszczeniu trzeba dziś płacić wartość rynkową takiego obiektu, czyli kilkaset tysięcy?” – pytała.

Burmistrz Kluczborka Jarosław Kielar zwrócił uwagę, że pomogłaby zmiana przepisów, umożliwiająca finansowanie z gminnych programów ochrony zabytków remontów budynków nie tylko objętych rejestrem zabytków, ale także ich ewidencją. „Mamy na to pieniądze, ale nie mamy możliwości prawnych” – zaznaczył.

Dyrektor Departamentu Ochrony Zabytków w ministerstwie kultury Jacek Dąbrowski obiecał przedstawić tę propozycję w resorcie. Zastrzegł przy tym, że ustanawianie ulg czy zachęt podatkowych, choć byłoby potrzebne, może być trudne, bo Ministerstwo Finansów zgłasza zastrzeżenia do takich propozycji.

Podał, że resort kultury od dwóch lat ma w budżecie pulę 82 mln zł rocznie na dotacje do remontów (w praktyce udaje się ją zwiększyć do ponad 100 mln). Przyznał, że budżet wszystkich wojewódzkich konserwatorów zabytków na dotacje wynosi zaledwie ok. 32 mln zł rocznie. Dla porównania podał, że inspekcja handlowa ma w swojej dyspozycji 700 mln zł w skali kraju.

Zastępca przewodniczącego senackiej komisji kultury i środków przekazu Aleksander Świeykowski zapewnił, że wnioski ze spotkania na Opolszczyźnie zostaną omówione na posiedzeniu komisji. „Trzeba wyselekcjonować najważniejsze problemy, w tym ten dotyczący kwestii podatkowych, i być może wyjść z inicjatywą ustawodawczą, by zmienić niekorzystne przepisy” – powiedział