Komentarz dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan.

Eksport w ciągu 6. miesięcy 2017 r. wzrósł o 8,4 proc. (r/r; w euro). Poprawiająca się koniunktura gospodarcza w krajach UE daje pozytywnie o sobie znać. Jednak gdyby nie zdolność polskich firm do konkurowania na trudnych przecież, rozwiniętych rynkach europejskich, to nie można byłoby oczekiwać tak dobrych wyników sprzedaży eksportowej. A także gdyby nie wiele firm z kapitałem zagranicznym, szczególnie firm dużych, które znaczą część swojej produkcji lokują na rynkach zewnętrznych, także trudno byłoby Polsce osiągać tak dobre wyniki w eksporcie.
 
Jednak w dynamice sprzedaży na eksport rynki UE na głowę biją rynki krajów Europy Środkowo-Wschodniej (Albania, Białoruś, Mołdawia, Rosja i Ukraina). Eksport na te rynki wzrósł w ciągu 6. miesięcy (r/r; w euro) o 24 proc. Eksport do Rosji wzrósł o prawie 17 proc. A przecież sankcje nie zostały zniesione. Na swoje miejsce wśród importerów polskich produktów powoli wraca także Ukraina - jej udział w eksporcie ogółem wynosi w tej chwili 2,1 proc. Daleko co prawda jeszcze Ukrainie do pozycji z 2013 r., gdy była 8. importerem naszych towarów z udziałem 2,8 proc. w eksporcie ogółem. Ale jej pozycja wśród polskich partnerów handlowych wzmacnia się.

Dane dotyczące polskiego eksportu w okresie styczeń-czerwiec 2017 r. wskazują, że ciągle świetnie sobie radzimy na trudnych rynkach gospodarek rozwiniętych - lokujemy na nich 86,5 proc. wartości naszego eksportu. Jednocześnie znacznie słabiej radzimy sobie na rynkach wydawałoby się znacznie mniej wymagających - w krajach rozwijających się. Eksport na te rynki wzrósł w ciągu 1. półrocza 2017 r. „jedynie" o 4,6 proc., a jego udział w całym eksporcie spadł z 8 proc. w 1. półroczu 2016 r. do 7,7 proc. obecnie. Wsparcie instytucji państwowych dla polskiego eksportu i eksporterów jak widać jeszcze nie zaczęło działać. Ale jest szansa, że tak się stanie, bo w czerwcu ruszył program wsparcia eksportu koordynowany przez Polski Fundusz Rozwoju, który na razie wprowadził na rynek produkt ubezpieczeniowy dla eksporterów („Polisa na Świat"). Może warto, aby firmy planujące ekspansję na rynki rozwijające się zainteresowały się nim. Niestety jedna jaskółka wiosny nie czyni. Potrzebne są kolejne działania instytucjonalne wspierające polskich eksporterów. Inaczej rynki rozwijające się, które mają olbrzymi potencjał, nigdy nie przekroczą 7-8 proc. wartości polskiego eksportu.
 
Ciągle dynamicznie rośnie import - po 6 miesiącach 2017 r. był on wyższy niż rok wcześniej prawie o 11 proc. M.in. w ten sposób daje o sobie znać rosnące zatrudnienie i wynagrodzenia, a tym samym rosnąca siła nabywcza polskich gospodarstw domowych. A także program Rodzina 500+, który zasila rodziny z dziećmi kwotą ponad 23 mld zł w ciągu roku. Jeśli import dalej będzie rósł w takim tempie, to wydamy na importowane towary w 2017 r. co najmniej 850 mld zł, ok. 200 mld zł więcej niż jeszcze cztery lata temu. Może polscy przedsiębiorcy zainteresowaliby się tym, co importujemy i odpowiedzieli na zapotrzebowanie. Ropy naftowej i kilku innych surowców co prawda nie mamy w potrzebnych gospodarce ilościach i trzeba je importować. Jednak wiele innych towarów - tak. Tym bardziej, że polscy konsumenci (a przynajmniej ich część) są już skłonni płacić więcej za kupowane produkty.