Do 30 czerwca 2026 r. „osoby niedostatecznie reprezentowanej płci” (a więc, w zależności od okoliczności: albo kobiety, albo mężczyźni) powinny zajmować albo co najmniej 40 proc. stanowisk dyrektorów nie wykonawczych, albo co najmniej 33 proc. wszystkich stanowisk dyrektorskich (wykonawczych i nie wykonawczych) w spółkach giełdowych. Taki cel, zgodnie z unijną dyrektywą 2022/2381, na swoje spółki powinny nałożyć państwa członkowskie.

 

Parytet w zarządzie i radzie nadzorczej

Przepisy implementujące dyrektywę przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. We wrześniu br. skierowało do konsultacji projekt ustawy o równowadze płci (pełna nazwa: o zmianie ustawy o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych oraz ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania).

Przeczytaj także: Dyrektywa w sprawie poprawy równowagi płci we władzach spółek giełdowych

- W mojej ocenie kierunek przyjęty przez ustawodawcę w zakresie zapewnienia parytetu zarówno w zarządzie, jak i radzie nadzorczej jest właściwy, zwłaszcza biorąc pod uwagę praktykę krajową – komentuje dr hab. Iwona Gębusia, radca prawny w kancelarii Legal Insight. Jak tłumaczy, projekt obejmuje tylko spółki z rynku regulowanego i nie dotyczy spółek notowanych na NewConnect. W myśl projektu, kluczowy dla selekcji kandydatów na stanowiska członków zarządu i rady nadzorczej ma być nowy dokument w postaci polityki zatrudniania w organach spółki, przyjętej uchwałą walnego zgromadzenia.

 

Cena promocyjna: 9.94 zł

|

Cena regularna: 19.9 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 13.92 zł


Parytet także w dużych spółkach państwowych

Część uczestników konsultacji podeszła do projektu z entuzjazmem. Grupa osób i organizacji „od lat zaangażowanych w działalność na rzecz równości zawodowej kobiet” zaproponowała, by przepisy ustawy rozszerzyć na duże spółki z udziałem Skarbu Państwa, które nie są notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych. Identyczny postulat zgłosił minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski, jednakże z zastrzeżeniem, że spółki spoza giełdy nie powinny podlegać sankcjom przewidzianym w ustawie.

Jednocześnie minister Jaworowski złożył szereg uwag do projektu. - W mojej ocenie wątpliwości budzi, czy projektowana ustawa w pełni realizuje cel dyrektywy, jakim jest wprowadzenie i utrzymanie parytetu płci w organach zarządczych i nadzorczych spółek publicznych – stwierdził szef MAP, przytaczając przepis nakładający na spółki obowiązek „podjęcia środków w celu”, lecz nie obowiązek osiągnięcia określonych procentowo parytetów płci.

Jakub Jaworowski ma też zastrzeżenia co do implementacji jednego z wymogów dyrektywy, zgodnie z którym wskaźnik 33 proc. dotyczyć ma łącznej liczby osób zarówno w zarządzie, jak i radzie nadzorczej danej spółki. Z uzasadnienia do projektu wynika, że intencją MS było stworzenie adekwatnej regulacji krajowej. - Tymczasem projektowany przepis zawiera regulację bardziej rygorystyczną, odnoszącą ww. wskaźnik do każdego z tych organów (a nie obu łącznie) – zauważył Jakub Jaworowski.

Kwestia ta została poruszona także w uwagach Giełdy Papierów Wartościowych, która oszacowała, że w przypadku liczenia wskaźnika 33 proc. łącznie dla zarządu i rady nadzorczej obowiązek dostosowania się do wymogów będzie dotyczył 145 spółek, zaś gdyby liczyć ten wskaźnik osobno dla zarządu i osobno dla rady nadzorczej, konieczność wprowadzenia zmian zaistnieje w 162 spółkach.

Zobacz w LEX: Równowaga płci w zarządach spółek > >

„Z docierających do Giełdy sygnałów wynika, że emitenci postrzegają wymóg podjęcia działań w celu przyznania 33 proc. stanowisk w zarządzie dla osób należących do niedostatecznie reprezentowanej płci jako znacznie trudniejszy do spełnienia niż osiągnięcie tego progu dla wszystkich stanowisk w organach spółki liczonych łącznie (tj. sumarycznie dla zarządu i rady nadzorczej), i to nie tylko ze względu na stosunkowo krótki okres na wprowadzenie tego rodzaju zmian, ale przede wszystkim z uwagi na uwarunkowania kulturowe” – czytamy w opinii GPW.

- Stanowczo nie podzielam obaw GPW, wyrażonych w dokumencie podpisanym przez Monikę Gorgoń. Odnośnie do spekulacji co do braku kobiet, zdolnych do objęcia stanowiska członka zarządu, odpowiem kanonicznie: „Szukajcie, a znajdziecie, proście, a będzie wam dane”. Znam liczne przypadki, w których kobiety byłyby zdolne i chętne do objęcia danej funkcji, ale wskazana możliwość została zanegowana wyłącznie z przyczyn dyskryminacyjnych, czy wręcz ordynarnych uprzedzeń – komentuje dr hab. Iwona Gębusia. Krytykuje uzasadnianie stanowiska GPW „uwarunkowaniami kulturowymi”. - W domyśle: w Polsce dominuje kultura patriarchatu i spółki będą miały trudności, aby znaleźć wśród kobiet osoby kompetentne do pełnienia funkcji w zarządzie. Jeżeli będziemy petryfikować tego typu przekonanie, to kultura w Polsce na pewno się nie zmieni. GPW to spółka szczególna, która nadaje ton na rynku kapitałowym i która powinna znajdować się w awangardzie rozwiązań nowoczesnych i możliwych do spełnienia. Dziwię się, że w XXI w. mogła wytworzyć taki dokument – mówi ekspertka.  

Czytaj w LEX: Zasada parytetu płci w zarządach i radach nadzorczych spółek > >

 

KNF nie chce nadzorować parytetów

Daleko idące uwagi do projektu złożył Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, w ocenie którego „nie jest zasadnym włączanie do zakresu nadzoru KNF nad emitentami materii objętej Dyrektywą 2022/2381”. Urząd przypomina, że KNF prowadzi nadzór nad spółkami „pod kątem realizacji przez te podmioty określonych w przepisach prawa obowiązków związanych z ich uczestnictwem w rynku kapitałowym”, nadzór nie obejmuje więc „kwestii korporacyjnych” czy dotyczących „wewnętrznej organizacji”.

- Jaki inny organ, jeśli nie KNF, mógłby pełnić tę funkcję oraz dysponować równie fachowym i doświadczonym zapleczem kadrowym? GPW, chociaż jest spółką z udziałem Skarbu Państwa, jest podmiotem komercyjnym, niewyposażonym w adekwatne instrumenty z zakresu władztwa administracyjnego. Nie wyobrażam sobie, by z nadzoru administracyjnego zrezygnować i tworzyć lex imperfecta, czyli normy prawne pozbawione sankcji skutecznej i perswazyjnej – mówi dr hab. Iwona Gębusia. W jej ocenie KNF z powodzeniem nadzoruje działalność spółek giełdowych nie tylko w zakresie obowiązków informacyjnych, ofertowych i roszczeniowych, ale i w odniesieniu do zagadnień ładu korporacyjnego.

Jednocześnie KNF postuluje, by zmniejszyć karę grożącą za niewykonanie lub niewłaściwe wykonanie obowiązków wynikających z ustawy. Projekt przewiduje, że kara administracyjna może wynieść do 10 proc. całkowitego rocznego przychodu spółki wykazanego w ostatnim zbadanym sprawozdaniu finansowym za rok obrotowy. Oznacza to, że możliwe sankcje byłyby zdecydowanie wyższe niż w przypadku naruszeń związanych z informacjami poufnymi lub okresowymi. Według UKNF właściwa byłaby kara wynosząca 1 mln zł. - Niektóre argumenty wskazane przez KNF mają pewne uzasadnienie – uważa dr hab. Iwona Gębusia. Jej zdaniem przewidywana w projekcie kara rzeczywiście jest bardzo wysoka. - Z drugiej strony, są to górne widełki kary, z których organ nadzoru korzysta w sytuacjach absolutnie wyjątkowych – mówi prawniczka.

Obawy podzieliło Ministerstwo Infrastruktury, według którego zaproponowana w projekcie kara jest „potencjalnie zbyt dolegliwa, nieproporcjonalnie wysoka do wagi/rangi ewentualnego naruszenia”. „Kwota 10 proc. całkowitego rocznego przychodu stanowi limit stosowany w prawie bankowym dla najcięższych naruszeń” – zwrócił zaś uwagę Związek Banków Polskich.

Sprawdź w LEX: Lewiatan: Unijna dyrektywa wymusi większą równowagę płci w zarządach spółek giełdowych > >