Janusz W. wniósł o zasądzenie od towarzystwa ubezpieczeniowego odszkodowania tytułem zwrotu kosztów naprawy auta uszkodzonego przez spadające drzewo. Jego zdaniem zarządca terenu – miasto, nie wywiązało się z obowiązku utrzymania drzewostanu w należytym stanie i jego kontroli. Ubezpieczyciel twierdził wprost przeciwnie – miasto przeprowadzało kontrole terminowo, a złamanie konaru drzewa było skutkiem silnego podmuchu wiatru.

 

Zdarzenie było wynikiem siły wyższej

Sąd Rejonowy w Łomży oddalił powództwo. Ustalił, że na auto powoda spadł złamany konar drzewa. Teren parkingu oraz przylegające do niego nieruchomości stanowiły własność miasta, które w ramach swoich obowiązków, wykonywało m.in. przegląd znajdujących się na tym terenie drzew. Ostatni z nich miał miejsce zaledwie dwa miesiące przed zdarzeniem, i wówczas sporne drzewo nie zostało zakwalifikowane do cięć pielęgnacyjnych albo usunięcia. Sąd wyjaśnił, że miasto ponosiłoby odpowiedzialność odszkodowawczą z art. 415 k.c. albo w jego zastępstwie pozwany ubezpieczyciel (art. 822 § 1 k.c.), gdyby powodowi udało się wykazać brak nadzoru nad stanem drzewostanu na tym terenie. Nie było to jednak możliwe, gdyż powód cofnął wniosek o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego dendrologa, na okoliczność stanu drzewa w chwili zdarzenia. Tym samym twierdzenia powoda zostały nieudowodnione.

Czytaj również: Rozlaną farbę lepiej szybko usunąć, póki nikogo i nic nie uszkodzi >>

Miasto uznało swoją odpowiedzialność, ciężar dowodu został odwrócony

Innego zdania był powód. We wniesionej apelacji podważał twierdzenie sądu, iż tylko opinia biegłego dałaby odpowiedź na pytanie, czy złamane drzewo było faktycznie zdrowe. Istnienie związku przyczynowo – skutkowego między bezprawnością zaniechania miasta a wystąpieniem szkody - sąd mógł, jego zdaniem, ustalić również w oparciu o zeznania świadków oraz notatki sporządzone przez służby obecne na miejscu zdarzenia (Policji i Straży Pożarnej). To stanowisko podzielił sąd odwoławczy i uwzględnił powództwo. Zaznaczył, że ustalenia sądu I instancji były prawidłowe, ale wnioski, które z nich wyciągnął - już nie. Zaznaczył, że istotną kwestią w sprawie jest okoliczność, iż w toku postępowania likwidacyjnego prezydent miasta w piśmie kierowanym do powoda uznał swoją odpowiedzialność za zdarzenie. To oznacza, że nastąpiło wówczas odwrócenie ciężaru dowodu. Powód mógł powoływać się na uznanie odpowiedzialności przez miasto, a pozwany ubezpieczyciel chcąc zwolnić się z odpowiedzialności odszkodowawczej powinien wykazać, że nie istnieją ku temu podstawy.

 


Przeglądy zieleni muszą być skuteczne

Ryzyko niekorzystnego rozstrzygnięcia, wobec nieprzytoczenia wystarczających dowodów na poparcie swoich twierdzeń, obciążało zatem pozwanego ubezpieczyciela. Argument, iż wśród drzew zakwalifikowanych przez miasto do usunięcia (na dwa miesiące przed zdarzeniem), nie znalazło się to, które spadło na pojazd powoda, nie przekonał sądu. Odpowiedzialność miasta, jako zarządcy nieruchomości za należyte utrzymanie stanu zieleni miejskiej i zadrzewień, wymaga zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa zarówno użytkownikom zarządzanego obiektu, jak i osobom trzecim - podkreślił sąd. A z tego punktu widzenia doszło do zaniechań miasta. Złamane drzewo było bowiem stare, suche i nie owocowało, a fakt, że było zagrzybiałe - dodatkowo wskazuje na jego zły stan. Okoliczności te dały się stwierdzić innymi dowodami, choćby zeznaniami świadków. Nie była zatem wystarczającą przeciwwagą okoliczność, że miasto regularnie dokonywało przeglądów drzew, na co wskazywał pozwany ubezpieczyciel. To oznacza, że pozostawienie chorego drzewa oraz nie podjęcie kroków zmierzających do kontroli jego stabilności, w konsekwencji zaniechanie jego zabezpieczenia, pielęgnacji czy usunięcia - przesądza o odpowiedzialności odszkodowawczej miasta na podstawie art. 415 k.c. Adekwatny związek przyczynowy między takim zachowaniem zarządcy, a szkodą poniesioną przez powoda był zatem bezpośredni i oczywisty.

Wyrok Sądu Okręgowego w Łomży z 12 września 2019 r., sygn. I Ca 218/2019.

Warto przeczytać:

Sąd: Poszkodowany, na którego pojazd spadło drzewo ma prawo do zadośćuczynienia