Za sprawą wchodzącej dziś w życie nowelizacji z 19 lipca ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku uzyskanie decyzji środowiskowej ma być szybsze i tańsze. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że te korzystne zmiany niweczy nowa definicja strony. Zdaniem części prawników może ona przełożyć się na ograniczenie obywatelom możliwości wpływu na inwestycje szkodliwe dla przyrody i uciążliwe dla mieszkańców.

Podobne zarzuty wobec nowych przepisów zgłaszał też Stanisław Trociuk, zastępca rzecznika praw obywatelskich. Andrzej Szweda-Lewandowski, generalny dyrektor ochrony środowiska, uważa jednak, że nowe przepisy poszerzą katalog stron. Z danych Ministerstwa Środowiska wynika, że co roku o decyzje środowiskowe stara się od do 20 tys. podmiotów planujących inwestycje znacząco oddziałujące na środowisko.

 

Jak jest, jak było

Nowelizacja bardzo precyzyjnie określa definicję strony i wprowadza kryterium odległościowe. Zgodnie z nowym brzmieniem art. 74  ust. 3a pkt. 1 stroną postępowania będzie m.in. podmiot, któremu przysługuje prawo rzeczowe do nieruchomości znajdującej się w obszarze 100 m od granic tego terenu, na którym będzie realizowane przedsięwzięcie. Do wczoraj zaś stroną był podmiot, któremu przysługuje prawo rzeczowe do nieruchomości znajdującej się w obszarze, na który będzie oddziaływać przedsięwzięcie. Co do zasady stroną mogła być osoba, której działka sąsiadowała z nieruchomością na której powstaje sporna inwestycja.

Sąsiedzi bez wpływu na inwestycję

Eksperci ostrzegają, że by uniknąć sporów wystarczy wykupić odpowiednio dużą działkę i dobrze zlokalizować inwestycję. – Nowelizacja zakłada, że dystans 100 metrów ma być liczony nie od granicy działki, ale od terenu, na którym zlokalizowana jest inwestycja – wyjaśnia dr hab. Ewa Katarzyna Ciech, adwokat i prof. Uniwersytetu w Białymstoku. -  Stwarza to zaś zagrożenie, że na wystarczająco dużej działce możliwe będzie zaplanowanie uciążliwej inwestycji, zaś sąsiedzi nie zostaną uznani za stronę w postępowaniu prowadzącym do wydania decyzji administracyjnej umożliwiającej jej realizację. W efekcie nie będą mieli prawa do odwołania, nawet jeżeli inwestycja może oddziaływać na ich nieruchomość (np. poprzez immisje) – podkreśla mec. Ciech.

Gabriela Lenartowicz, posłanka PO KO, podczas prac w Sejmie przekonywała, że może okazać się, że inwestycja nie oddziałuje na nikogo, wystarczy, że będzie zlokalizowana na wielohektarowej działce, gdzie od obiektu do granicy działki jest więcej niż 100 metrów. - Nikt nie będzie stroną. Tu nie są potrzebne organizacje społeczne. Wyklucza się wszystkich – podkreślała posłanka Lenartowicz. Z tego powodu m.in. o zawetowanie nowelizacji zabiegał rzecznik praw obywatelskich.

To nie jest cała prawda

Inaczej na nowelizację patrzy Andrzej Szweda-Lewandowski. -  Wprowadzamy bufor 100 m od danej działki, na której prowadzona jest inwestycja, dzięki czemu wszyscy, którzy są właścicielami działek w jego promieniu są stronami. Niezależnie od tego, czy ich działka przylega do nieruchomości, na której prowadzona jest inwestycja, czy nie  – tłumaczył w Sejmie generalny dyrektor ochrony środowiska.  

Część prawników przyznaje, że skutki takiej zmiany mogą być dwojakie. - Z jednej strony może to doprowadzić do zwiększenia liczby podmiotów będących stronami w postępowaniu. Z drugiej można sobie wyobrazić sytuacje, gdzie na dostatecznie dużej np. kilkunastu hektarowej działce planowana jest uciążliwa inwestycja (np. chlewnia) i cały jej 100 metrowy bufor znajduje się na przedmiotowej działce i de facto nie ma stron poza inwestorem - uważa Arkadiusz Gorczewski, specjalista ds. ekspertyz środowiskowych w Avesnature.

Andrzej Szweda-Lewandowski podkreśla ponadto, że kolejne punkty ustawy mówią, że – jeżeli inwestor przedstawi w dokumentacji, w raporcie oddziaływania na środowisko, że zasięg oddziaływania będzie wykraczał poza 100 m, to stronami będą wszyscy właściciele nieruchomości, które znajdą się w jego obrębie. Ponadto przepisy przewidują możliwość przystąpienia do udziału w postępowaniu na prawach strony osoby, która ma działkę nawet poza zasięgiem oddziaływania inwestycji, która wykaże rzeczywiście wpływ danej inwestycji na swoją nieruchomość. - Czy to są przepisy, które zawężają udział społeczeństwa, czy rozszerzają? Moim zdaniem rozszerzają – mówił Andrzej Szweda-Lewandowski.

 

Zyskanie statusu strony nie jest takie proste

Agata Szafraniuk, prawniczka Fundacji Client Earth Prawnicy dla Ziemi, wskazuje, że już obecnie skorzystanie z dodatkowych praw jest utrudnione.  Po pierwsze, art. 74 ust. 3a uooś obowiązuje od 1 stycznia 2018 r. i nie ma jeszcze orzecznictwa sądowego, które wyjaśniałoby co należy rozumieć przez „zasięg znaczącego oddziaływania”. - Znaczące oddziaływanie może w praktyce być pojęciem o wiele szerszym niż sam fakt oddziaływania planowanej inwestycji na nieruchomość. Po drugie, przepis wymaga wykazania nie tylko tego, że sprawa dotyczy interesu prawnego danej osoby, ale że interes ten został naruszony - poprzez wprowadzenie ograniczenia w zagospodarowaniu nieruchomości – tłumaczy Agata Szafraniuk. W konsekwencji, decydującym kryterium przesądzającym o tym czy ktoś będzie stroną czy nie, może być nowe kryterium 100 metrów, gdyż spełnienie pozostałych kryteriów w praktyce może okazać się wręcz niemożliwe - podkreśla Agata Szafraniuk. Co więcej kolejna zmiana może utrudnić sąsiadom pozyskanie informacji o nowej inicjatywie.

Brak informacji pozbawi prawa

Jeśli liczba stron biorących udział w danym postępowaniu przekroczy 10 nie będzie trzeba już zawiadamiać o decyzjach i innych czynnościach „imiennie”. Obowiązek powiadomienia inwestor będzie można spełnić w formie publicznego obwieszczenia lub przez udostępnienie pisma w Biuletynie Informacji Publicznej zgodnie z art. 49 Kodeksu postępowania administracyjnego. - Zmiana ta spowoduje, że sąsiedzi planowanej inwestycji mogą nie dowiedzieć się o trwającym postępowaniu, gdyż nie zostaną o niej powiadomieni w drodze korespondencji imiennej, tak jak to było do tej pory – uważa Agata Szafraniuk. - Może to spowodować brak możliwości skorzystania z przysługujących im środków prawnych, gdy dowiedzą się o inwestycji zbyt późno -podkreśla.

Wójt wyda decyzję

Ponadto za sprawą nowelizacji to wójt, burmistrz czy prezydent miasta wyda decyzję środowiskową  dla inwestycji, dla których są oni inwestorami. To efekt uchylenia art. 75 ust. 1 pkt 1 lit. l ustawy. - W konsekwencji tej zmiany, wnioskodawca i organ wydający decyzję środowiskową może być tym samym podmiotem, co jest niezgodne z art. 9a dyrektywy 2011/92/UE, która zabrania rozstrzygania we własnej sprawie. Dotychczas takie postępowania były w kompetencjach, niezależnego od samorządów, Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska - przekonuje mec. Ciech.  Z danych regionalnych dyrekcji ochrony środowiska wynika, że chodzi 3 tys. spraw rocznie. Andrzej Szweda-Lewandowski podkreślał w Sejmie, że gdy w 2015 roku inwestycje z gmin przeniesiono do RDOŚ, nie poszedł za tym zastrzyk kadr. W efekcie to gminy mają specjalistów. Generalny dyrektor ochrony środowiska zapewnił jednak, że choć całe postępowanie będzie przeprowadzał samorząd, to sprawy merytoryczne i środowiskowe będą uzgadniane przez RDOŚ.

Inne zmiany

Zgodnie z nowym brzmieniem art. 74 kopię mapy ewidencyjnej, wypis z rejestru gruntów będzie można dostarczyć w postaci papierowej lub elektronicznej. Dotychczas nie było takiego doprecyzowania. Jeżeli liczba stron przekracza 10, nie będzie trzeba dostarczać wypisu z rejestru gruntów. Nowelizacja zmniejszy też wymagania dla autorów wykonujących raporty o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko oraz prognozy oddziaływania na środowisko. Wystarczy że będą mieli 3 lata doświadczenia, a nie jak dotychczas 5 lat, by móc samodzielnie przygotowywać opracowania lub kierować zespołem autorów.  Tyle, że będą musieli wykazać, że byli też  członkami zespołu autorskiego. prof. Ewa Katarzyna Ciech przyznaje, że część zmian usprawni proces wydawania decyzji środowiskowych. Jej zdaniem jednak te dobre zmiany niweczy nowa definicja strony.