20 października Główny Inspektor Ochrony Środowiska udzielił trzech zezwoleń na przywóz odpadów z Salwadoru do Polski. Zezwolenia GIOŚ zostały wydane zgodnie z procedurami określonymi w przepisach międzynarodowych, tj. w Konwencji bazylejskiej o kontroli transgranicznego przemieszczania i usuwania odpadów niebezpiecznych oraz w polskiej ustawie z dnia 29 czerwca 2007 r. o międzynarodowym przemieszczaniu odpadów (Dz. U. Nr 124, poz. 859 z późn. zm.).

W niedzielę mieszkańcy Dąbrowy Górniczej zorganizowali protest. Zebrani mieli transparenty z napisami: "Strzemieszyce to nie śmietnik dla regionu!", "Był zielony gród jest pył i smród!" czy "Były Strzemieszyce są Śmieciowice”. Zapowiadają, że to nie koniec. Zaniepokojeni są nie tylko mieszkańcy, ale i prezydent Dąbrowy Górniczej Zbigniew Podraza, który pyta, dlaczego Główny Inspektor Ochrony Środowiska pozwala na sprowadzanie do Polski odpadów z drugiego końca świata i prosi o wyjaśnienia.

Odpady są już w drodze. Płyną statkiem. Trafią do portu w Gdyni. Tam odbierze je i skontroluje Izba Celna w Gdyni, następnie zostaną przetransportowane na Śląsk. Odpady przeznaczone są do unieszkodliwienia w procesie D10 (spalanie) w instalacji prowadzonej przez firmę Sarpi Dąbrowa Górnicza Sp. z o.o. Wszystko ma się odbyć przy zachowaniu najwyższych środków ostrożności.

Sarpi spali łącznie 85 ton (85 Mg) odpadów, w tym stałe odpady agrochemiczne (4 transporty o łącznej masie ok. 50,5 Mg), ciekłe odpady agrochemiczne (3 transporty o łącznej masie ok. 22 Mg) oraz odpady opakowań zanieczyszczonych pestycydami (5 transportów o łącznej masie ok. 13,5 Mg).