Za ojca polskiej krówki uznaje się Feliksa Pomorskiego. Jako siedmioletni chłopiec został wysłany na naukę do Żytomierza. Ponoć to tam poznał przepis na mleczne ciągutki i nauczył się fachu cukierniczego. Kiedy wrócił do Poznania, otworzył w 1921 roku fabrykę słodyczy. Pakował je w papierki z rysunkiem krowy. Tym sposobem ludzie szybko zaczęli nazywać je krówkami.

Czytaj też: Charakter znaku towarowego jako dobra prawnego - linia orzecznicza >>>

Znak towarowy rodzajem produktu

Te cukierki zaczęły cieszyć się w Polsce tak gigantyczną popularnością, że szybko nazwa „krówki” uległa tzw. degeneracji. Oznacza to tyle, że z nazwy fantazyjnej przekształciła się w zwyczajowe określenie rodzaju produktu. Analogicznie jak irysy. Obecnie jest przynajmniej kilkudziesięciu producentów krówek, z których część chroni swoje znaki towarowe, ale w formie logo.

Popularność krówek przekroczyła granice naszego kraju. Producenci z Ukrainy i Białorusi już kilkanaście lat temu wprowadzali na rynek cukierki pod nazwą „krovki”. Okazuje się więc, że historia zatoczyła koło. Rosyjski podmiot kilka lat temu zaatakował polskiego producenta, który zastrzegł unijny znak towarowy ze słowem „krówka”.

Wyrok Sądu z 1 czerwca 2022 r. w sprawie T-363/20

 

Krówka mleczna zarejestrowana

W 2016 roku Spółdzielnia „Pokój” zarejestrowała unijny znak towarowy składający się m.in. ze słów  KRÓWKA MLECZNA oraz rysunku krowiej głowy. W wykazie towarów wskazano głównie słodycze (klasa 30 wg klasyfikacji nicejskiej). Po dwóch latach z wnioskiem o unieważnienie tego prawa wystąpił podmiot z Rosji. Powoływał się w tym celu na zarejestrowany od 2004 roku, międzynarodowy znak towarowy KOPOBKA KOROVKA. Jego ochrona obejmowała m.in. terytorium Niemiec, Grecji oraz Hiszpanii w zakresie wyrobów cukierniczych (klasa 30).

Czytaj też: Znaki towarowe - wycena i ewidencja >>>

Wydział Unieważnień EUIPO oddalił wniosek w całości, a Izba Odwoławcza utrzymała tę decyzję w mocy. Rosjanie zaskarżyli to rozstrzygnięcie do Sądu UE. Wyrok, który zapadł w tej sprawie, pokazuje, czym należy się kierować, oceniając czy porównywane znaki towarowe mogą wprowadzać odbiorców w błąd. Dowiadujemy się z niego również, jak należy oceniać elementy słowne i graficzne, jeżeli oba oznaczenia stanowią kombinację tych elementów.

 

 

Znaki dla przeciętnych odbiorców

Sąd zgodził się z EUIPO, że towary, do oznaczania których przeznaczone są sporne znaki, są skierowane do ogółu odbiorców o przeciętnym poziomie uwagi. Wynika to z tego, że są to niedrogie produkty spożywcze, przeznaczone do masowej konsumpcji. Nikt nie kwestionował również ustalenia, że słodycze i wyroby cukiernicze są względem siebie identyczne.

Ocenę ryzyka wprowadzenia w błąd należy opierać na całościowym wrażeniu wywieranym przez te oznaczenia. Powinno się w tym celu uwzględnić elementy odróżniające i dominujące znaków  oraz to, jak będą one postrzegane przez przeciętnego odbiorcę. Przyjmuje się, że taka osoba zwykle odbiera znak jako całość i nie analizuje jego poszczególnych elementów.

Sprawdź też: Kuberski Dariusz "Karnoprawna ochrona znaku towarowego. Teoria i praktyka" >

Ocena podobieństwa między dwoma znakami oznacza więcej niż wzięcie tylko jednego elementu złożonego znaku towarowego i porównanie go z innym znakiem. Jest wręcz przeciwnie. Porównania należy dokonać, badając każdy z rozpatrywanych znaków jako całość. Jedynie w przypadku, kiedy wszystkie inne elementy znaku są nieistotne, oceny podobieństwa można dokonywać wyłącznie na podstawie elementu dominującego.

Sąd uznał, że wcześniejszy znak nie ma żadnych elementów dominujących. Nie zgodził się również z argumentem Rosjan, że w spornym znaku najbardziej przyciąga wzrok element „krówka”, który jest przedstawiony do góry nogami. Co więcej, uznano, że odbiorcy będą mieli trudności z dostrzeżeniem i odczytaniem tak przedstawionego słowa. Wynika to z tego, że konsumenci w Unii czytają od lewej do prawej. Odczytanie tego słowa będzie wiązało się dla nich z pewnym wysiłkiem.

 

Znaki towarowe ocenia się przez pryzmat tego jak zostały przedstawione w zgłoszeniu. Chybiony jest więc również argument skarżącej, że zakwestionowany znak towarowy mógł być oglądany również po odwróceniu do góry nogami. Sąd przypomniał, że rzeczywiste lub potencjalne używanie zarejestrowanych znaków w innej postaci nie ma znaczenia przy porównywaniu oznaczeń.

Można z tego wyciągnąć taki wniosek, że należy w przemyślany sposób wybierać przedstawienie znaku towarowego, ponieważ będzie to miało decydujące znaczenie na zakres przyznanej ochrony prawnej.

Nazwa rodzajowa w języku potocznym

Nie ma wątpliwości, że w naszym kraju określenie „krówka” weszło do języka potocznego, stając się nazwą rodzajową. Potwierdza to praktyka Urzędu Patentowego, który odmawia rejestracji na takie znaki słowne (np. „krówka polska” nr Z.288399 czy „krówka mleczna” nr Z.132446). W tej jednak sprawie przeciwstawiony znak obowiązuje na terenie Hiszpanii, Niemiec i Grecji. Dla odbiorców z tych krajów słowa „kopobka”, „korovka” i „krówka” będą więc fantazyjne. Co najwyżej takie osoby mogą uznać, że to pojęcia pochodzenia słowiańskiego. Tym samym Sąd uznał, że mają one normalny charakter odróżniający. Z kolei wyrażenie „mleko” czy rysunek krowiej głowy ma słabą zdolność odróżniającą. Pozostałe elementy podważanego znaku jak prostokąty, które służyły jako tło, miały jedynie wartość dekoracyjną.

Skarżąca podnosiła, że angielskie słowo „fudge” będzie dla przeciętnego odbiorcy zrozumiałe, jako odnoszące się do karmelu. EUIPO uznało jednak, że nie można co do zasady domniemywać znajomości języka obcego w danym kraju. A jako że skarżąca nie przedstawiła na to przekonujących dowodów, to uznano, że słowo „fudge” ma normalny charakter odróżniający.

Jeżeli chodzi o płaszczyznę graficzną, to przyjęto, że przeciwstawione znaki były ogólnie niepodobne. A mówiąc precyzyjniej, różnice między nimi przeważały nad ich mniej istotnymi elementami podobnymi, wynikającymi ze zbieżności niektórych liter. Sąd podkreślił, że ocena podobieństwa spornych znaków nie może być ograniczana jedynie do zestawienia ze sobą elementu „krówka” i „kopobka” oraz „korovka”. Element ten, choć nie bez znaczenia, nie stanowi elementu dominującego.

Ponadto dodatkowe elementy słowne i graficzne w kwestionowanym znaku znacznie zmniejszają, w kontekście całościowego wrażenia, wpływ pojedynczego podobieństwa między tymi znakami. Tym bardziej, że przeciwstawiony znak składa się z dwóch słów, a nie jednego.

Czytaj też: Licencje na korzystanie ze znaku towarowego - obowiązki płatników >>>

Fonetycznie małe podobieństwo

Analizując płaszczyznę fonetyczną obu znaków, urząd uznał, że podobieństwo jest na niskim poziomie. Wskazał nawet, że gdyby porównanie musiało ograniczyć się wyłącznie do elementów „korovka” i „krówka”, to te elementy różnią się od siebie.

Dla oceny prawdopodobieństwa wprowadzenia w błąd często decydująca jest ocena podobieństwa znaków na płaszczyźnie koncepcyjnej. Tutaj jednak uznano, że odbiorcy z Hiszpanii, Niemiec i Grecji nie będą w stanie odczytać znaczenia polskiego słowa „krówka” oraz rosyjskich słów „kopobka” i „korovka”.

 

Sąd podzielił opinię EUIPO, że w tej sprawie aspekt wizualny odgrywał kluczową rolę przy ocenie ryzyka wprowadzania w błąd. Uznano, że ten typ towarów codziennego użytku jest przez właściwy krąg odbiorców postrzegany głównie przez płaszczyznę wizualną. W konsekwencji potencjalnie niski stopień podobieństwa fonetycznego nie może zniwelować oczywistych różnic wizualnych oraz koncepcyjnych.

Sąd UE odrzucił więc skargę w całości.

Wyrok Sądu z 1 czerwca 2022 r. w sprawie T-355/20

 

Pomiędzy tymi samymi podmiotami toczył się analogiczny spór o unieważnienie drugiego znaku towarowego. Sprawy różni to, że Wydział Unieważnień EUIPO zgodził się z argumentami Rosjan i wydał decyzję o unieważnieniu. Zmieniła ją dopiero Izba Odwoławcza, a utrzymał w mocy Sąd UE w czerwcowym wyroku.

Myślę, że warto przybliżyć pierwotne uzasadnienie urzędu, ponieważ pokazuje, że da się znaleźć logiczne argumenty również na kolizyjność porównywanych znaków. Ten przypadek świadczy również o tym, że ustalenie, czy znak towarowy może wprowadzać w błąd odbiorców, nie jest wcale proste. Sprzeczne względem siebie decyzje możemy znaleźć w ramach tego samego urzędu. Gdyby polski przedsiębiorca nie kontynuował walki o swoje prawa - straciłby je.

Dec. o unieważnieniu NR 20 981 C z 5 lipca 2019 r.

Element słowny ma silniejszy wpływ na konsumenta

EUIPO uznało, że wcześniejszy znak nie zawiera elementów dominujących, w przeciwieństwie do znaku zakwestionowanego. Tam za taki należy uznać m.in. słowo KRÓWKA. Przyjęto, że odbiorcy z Niemiec, Hiszpanii i Grecji nie są w stanie odczytać znaczenia słów „korobka”, „korovka” i „krówka”. Te elementy mają więc zwykłą zdolność odróżniającą i nie będą postrzegane jako nazwy opisowe czy rodzajowe. Dla tej sprawy nie miała znaczenia ogromna popularność krówek w Polsce.

Co ciekawe urząd uznał, że gdy znak składa się z elementów słownych i graficznych, to element słowny (w tym przypadku KRÓWKA) ma zwykle silniejszy wpływ na konsumenta niż element graficzny. Odbiorcy w takich znakach kombinowanych większą uwagę zwrócą bowiem na konkretne słowa. Ponadto konsumenci naturalnie skracają znaki do elementów, które są dla nich łatwe do zapamiętania. Kierując się tą argumentacją, EUIPO uznało, że zakwestionowany znak, będzie identyfikowany głównie przez element „KRÓWKA”.

Urząd uznał, że towary w przeciwstawionych znakach są identyczne. Z kolei podobieństwo graficzne znaków jest na niskim poziomie, a fonetyczne na poziomie poniżej średniej. Kierując się zasadą, zgodnie z którą mniejszy stopień podobieństwa pomiędzy oznaczeniami może być zrekompensowany większym stopniem podobieństwa między towarami, uznano, że istnieje ryzyko wprowadzenia odbiorców w błąd.

 

 

Zapadła decyzja o unieważnieniu spornego znaku towarowego

Od tego rozstrzygnięcia polski przedsiębiorca odwołał się do Izby Odwoławczej EUIPO. Organ użył w dużej części tej samej argumentacji co przy omawianej już przeze mnie wyżej sprawie. Wskazał, że elementem dominującym w tym znaku jest nie tylko element słowny „KRÓWKA”, ale również określenie „Pokój” oraz elementy graficzne w postaci bańki, dwa kawałki krówek. Swoją drogą te elementy uznano za mające słabą zdolność odróżniającą.

Sąd UE zgodził się z argumentacją Izby Odwoławczej, że wcześniejszy znak towarowy nie ma elementów dominujących, ponieważ oba występujące tam słowa mają podobną wielkość. Wskazano, że jeżeli oznaczenie składa się zarówno z elementów graficznych, jak i słownych, to nie można automatycznie zakładać, że to element słowny zawsze będzie dominujący. W przypadku znaku złożonego, element graficzny może być równy elementowi słownemu.

Również tutaj decydujące okazało się to, że dla tych towarów, aspekt wizualny odgrywa ważniejszą rolę w ogólnej ocenie ryzyka wprowadzenia odbiorców w błąd. Niewielki stopień podobieństwa fonetycznego między porównywanymi znakami nie niwelował różnic wizualnych i koncepcyjnych.

Sąd UE utrzymał więc w mocy decyzję odrzucającą wniosek o unieważnieni spornego znaku.

Autor: Mikołaj Lech - rzecznik patentowy, zawodowy pełnomocnik przed Urzędem Patentowym RP, Urzędem Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) oraz Światową Organizacją Własności Intelektualnej (WIPO), autor blogów o prawnej ochronie marki oraz o prawnej ochronie produktu, nagrodzonych w ogólnopolskim konkursie Urzędu Patentowego RP.