Co miesiąc pracownicy Grupowej Oczyszczalni Ścieków (GOŚ) wyławiają ze ścieków nawet pół tony patyczków higienicznych.

Zdaniem Pawła Dziemdzieli z GOŚ niepozorne patyczki blokują pompy w oczyszczalni i powodują ich awarie. Trudno je odpowiednio wcześnie wyłowić ze ścieków; dostają się do najbardziej niedostępnych, newralgicznych części maszyn. Naprawa uszkodzeń dezorganizuje pracę, zakłóca proces oczyszczania ścieków i kosztuje.

"Dlatego postanowiliśmy oddać głos patyczkom – może ich apel o korzystanie z kosza na śmieci w łazience, a nie wykorzystywanie w tej roli toalety, będzie bardziej skuteczny" - mówił.

Według niego każdego dnia do kanalizacji trafiają nie tylko patyczki higieniczne, ale także butelki po napojach, baterie, lekarstwa, pieluchy, fragmenty odzieży, materiały budowlane, a nawet małe AGD. Odpady, które powinny znaleźć się w koszu na śmieci są przyczyną ponad 100 dodatkowych awarii maszyn i pomp rocznie. Śmieci trzeba usunąć ze ścieków, by nie wydostały się z oczyszczalni do rzeki, a potem je unieszkodliwić. To wszystko – oprócz problemów eksploatacyjnych - oznacza zagrożenia dla środowiska oraz dodatkowe koszty.

W ciągu roku w toaletach mieszkańców aglomeracji łódzkiej ląduje ponad 360 ton śmieci, a ich usunięcie i utylizacja kosztuje 400 tysięcy złotych. To utopione w ściekach pieniądze.

"Bunt patyków" zamyka kampanię edukacyjną pod hasłem "Nie top śmieci. Woda wraca", którą oczyszczalnia prowadziła przez trzy miesiące. Wcześniej w Łodzi, Pabianicach i Konstantynowie Łódzkim przedsiębiorstwo pokazywało między innymi "górę śmieci" zbudowaną z odpadów, które ze ściekami płyną do oczyszczalni, oraz ogromny sedes wypełniony imitacją pieniędzy.

 

Kampania jest prawie w całości finansowana ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. To kolejne działanie edukacyjne łódzkiej oczyszczalni ścieków. W 2012 roku firma również przypominała, jak dużym problemem jest niewłaściwe użytkowanie kanalizacji. (PAP)