Urząd Miasta w Gdyni poinformował w piątek, że Sąd Unii Europejskiej w Luksemburgu w piątek opublikował swój wyrok. W kwietniu 2014 r. Gdynia i gmina Kosakowo zaskarżyły do Sądu UE decyzję Komisji Europejskiej w sprawie lotniska Gdynia-Kosakowo. Na początku 2014 roku KE uznała przekształcenie części lotniska wojskowego w cywilne za pieniądze samorządów jako niedozwoloną pomoc publiczną. W sporze sądowym miasto uzyskało poparcie polskiego rządu, który we wrześniu 2015 r. przystąpił do procesu, popierając żądania Gdyni.

„Gdynia oraz miejska spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo wygrały w sprawie lotniska przed sądem Unii Europejskiej. Sąd unijny przyznał rację miastu i stwierdził nieważność decyzji Komisji Europejskiej, która zahamowała przekształcenie gdyńskiego lotniska z wojskowego w wojskowo-cywilne” – poinformował Urząd Miasta.

Wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała zapytana przez PAP, czy lotnisko będzie mogło działać, przyznała, że „na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi dlatego, że zaszły pewne nieodwracalne procesy”. „Natomiast formalnie dzisiaj zniknęły z obrotu prawnego wszystkie przeszkody, które sprawiły, że ono działać nie mogło” – wyjaśniła. „Trzeba być realistą i wiedzieć, że upłynęło wiele lat i wiele okoliczności się zmieniło i nie ma prostego powrotu do tej sytuacji przed wydaniem decyzji KE” – podkreśliła. Zaznaczyła przy tym, że „my w tej chwili bardzo intensywnie pracujemy nad tym, aby lotnisko jak najszybciej uruchomiło operacje cywilne, ale w nowej formule”.

Powiedziała, że „nadal lotnisko ma służyć operacjom cywilnym". "Chcemy postawić przede wszystkim na tzw. loty General Aviation, dla których rzeczywiście brakuje przestrzeni nie tylko w Trójmieście, ale w całym regionie, a poza tym chcemy bardzo mocno postawić na szkolenie nie tylko pilotów, ale również innych specjalistów branży lotniczej, których w Polsce dramatycznie brakuje" - wyjaśniła Gruszecka-Spychała.

Ocenia, że działalność na lotnisku może rozpocząć się, jak powiedziała, „nie dalej niż za rok”. „Ale konkretnej daty nie jestem w stanie podać” – dodała. „Zakładamy, że potrzebujemy ok. roku po to, aby wdrożyć biznesplan, który jest zupełnie inny niż był ten pierwotny, bo musi być inny” – wyjaśniła. „Czeka nas jeszcze dużo pracy po to, aby jak najszybciej odbył się pierwszy start i lądowanie” – dodała.

Miasto podało, że od lutego 2014 roku „prace na lotnisku musiały zostać przerwane, a spółka została postawiona w stan upadłości”. „Sądowy sukces kosztował kilka lat wytężonej pracy międzynarodowego zespołu prawników. Zgodnie z orzeczeniem, koszty obsługi prawnej, jakie poniosła Gdynia w związku z postępowaniem, zostaną jej w całości zwrócone przez Komisję Europejską” – poinformowano. „Bardzo ważne jest to, że wszystkie koszty sądowe, a były one wysokie, odzyskamy, bo to wynika z orzeczenia sądu” - dodała wiceprezydent.

Zwróciła uwagę, że „dzięki staraniom syndyka lotniskowa infrastruktura pozostała w stanie nienaruszonym, tam się nic nie zawaliło, żadne nieszczęście nie nastąpiło a zgodnie z decyzją KE, to mogło tylko stać, nie były tam wykonywane żadne inne operacje niż te, które odbywały się przed rozpoczęciem procesu inwestycyjnego, czyli tylko wojskowe".

Poinformowała, że orzeczenie sądu UE jest prawomocne, natomiast KE ma prawo zaskarżyć wyrok sądu do Trybunału Sprawiedliwości.

Wyjaśniła, że sąd UE uzasadniając swoje orzeczenie „powoływał się przede wszystkim na prawo do dobrej administracji i na naruszenie gwarancji dobrych administracji, jakie zobowiązana jest przestrzegać KE”. Przyznała, że „tego się spodziewała, ponieważ to była podstawowa treść zarzutów Gdyni”.

Dopytywana powiedziała, że miasto zastanowi się nad ewentualnym wystąpieniem o odszkodowanie z powodu decyzji KE i poniesionych przez miasto strat. „Będziemy mogli odpowiedzieć na takie pytania jak się dogłębnie zapoznamy z uzasadnieniem sądu” – dodała. „Bardzo cieszymy się z wyroku, ale do upadłości spółki i tak już doszło, bo decyzje KE są natychmiast wykonalne” –wyjaśniła.

Miasto w komunikacie przyznało, że "wiele miesięcy temu podjęło negocjacje z Komisją Europejską". "Ich celem jest doprowadzenie do uruchomienia cywilnych operacji lotniczych w Gdyni-Kosakowie z poszanowaniem prawa europejskiego oraz racjonalności ekonomicznej. Skomplikowana sytuacja prawna czynnego lotniska wojskowego oraz trudne zagadnienia dopuszczalnej pomocy publicznej sprawiają, że negocjacje te nie są łatwe. Jednak determinacja władz Gdyni, zaangażowanie obu stron oraz realna, potwierdzona przez polski rząd (pismami ministrów rozwoju oraz infrastruktury) potrzeba wykonywania przede wszystkim tzw. lotów General Aviation w regionie oraz szkolenia pilotów i innych pracowników branży lotniczej sprawiają, że jest możliwe, że już niedługo w Gdyni wylądują pierwsze małe samoloty cywilne. W tej kwestii Miasto zakłada dalszą ożywioną współpracę z Komisją Europejską" - czytamy w komunikacie urzędu miasta.

W lutym 2014 r. KE nakazała, by port lotniczy Gdynia-Kosakowo zwrócił 21,8 mln euro (91,7 mln zł) pomocy, jaką otrzymał od samorządów Gdyni i gminy Kosakowo. "Komisja Europejska stwierdziła, że środki publiczne przekazane przez gminy Gdynia i Kosakowo na rzecz portu lotniczego Gdynia-Kosakowo przyznają beneficjentowi nienależną przewagę konkurencyjną, w szczególności nad lotniskiem w Gdańsku, co stanowi naruszenie unijnych zasad pomocy państwa" - podała wówczas KE w komunikacie. Około rok później KE uznała, że błędnie zakwalifikowała część wydatków ujętych w poprzedniej decyzji i kwotę "niedozwolonej pomocy publicznej" zmniejszyła o ok. 17 mln zł.

Zaskarżenie decyzji KE samorządy tłumaczyły m.in. tym, że "wnioski KE są całkowicie sprzeczne z wnioskami płynącymi z analiz ekonomicznych przedstawionych przez inwestujące samorządy". Samorządy uważały też, że w tym zakresie mogło dojść do przekroczenia uprawnień przez KE i chciały, by zbadał to sąd.

W związku z decyzją KE na wniosek realizującej inwestycję spółki Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo w maju 2014 r. sąd ogłosił jej upadłość. Sąd uznał, że spółka nie wykonywała już swoich zobowiązań.(PAP)

autor: Bożena Leszczyńska

edytor: Marek Michałowski