Komisja Europejska zakłada, że mechanizm sprawiedliwej transformacji (Just Transition Mechanism), który będzie finansowym ramieniem Europejskiego Zielonego Ładu, pozwoli zmobilizować co najmniej 100 mld euro, aby wesprzeć przemiany na drodze do neutralności klimatycznej - poinformowała Polska Agencja Prasowa. 

Czytaj również: 27 miliardów euro dla Polski na neutralność klimatyczną >>

Zdaniem Konfederacji Lewiatan ten budżet jest za niski. Ponadto pieniądze będą dostępne dla wszystkich państw członkowskich, przez co strumień jaki trafi do naszego kraju będzie mniejszy niż gdyby fundusze kierowane były tylko do biedniejszych państw.  - Zdecydowaliśmy, że żaden kraj, czy region nie będzie z góry wykluczony. Wszystkie państwa członkowskie będą miały dostęp do tego instrumentu. Kalkulacje i alokacje będą dokonywane na podstawie intensywności emisji dwutlenku węgla w regionach - powiedziała we wtorek w Strasburgu niewielkiej grupie dziennikarzy, w tym PAP,  Elisa Ferreira, unijna komisarz do spraw spójności. Zakłada się, że w Polsce ze wsparcia mogłyby skorzystać  cztery regiony tj. Górny Śląsk i Dolny Śląsk, Małopolska i Wielkopolska. 

Czytaj również: Polscy europosłowie interweniują w sprawie przemysłu energochłonnego >>

Jakie pieniądze, z jakich funduszy

Na mechanizm sprawiedliwej transformacji składać się będzie kilka elementów, w tym całkowicie nowy Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (FST), którego budżet wyniesie 7,5 mld euro na siedem lat. KE zakłada, że do każdego jednego euro z FST dołożonych zostanie od 1,5 do 3 euro ze środków z polityki spójności oraz z budżetów krajowych, co  sumie finansowanie na  poziomie 30-50 mld euro. Na razie nie wiadomo, ile z tej kwoty otrzyma Polska. O tym, ile to dokładnie będzie zdecydują poszczególne państwa członkowskie. Choć taki mechanizm będzie zwiększał wsparcie dla regionów takich jak np. Śląsk, to skierowanie większych środków z funduszu spójności na transformację energetyczną, oznacza, że będzie ich mniej na inne projekty, takie jak budowy dróg, szpitali, rozwój kolei. Znaczenie w przydziale pieniędzy będzie miało też zatrudnienie w przemyśle związanym z emisją CO2, w tym np. w kopalniach węgla. Komisarz podkreśliła, że wielkość środków jakie przypadną poszczególnym krajom będzie związana z ich PKB. Środki nie pójdą tylko do regionów, których gospodarki są silnie uzależnione od węgla, ale też np. tam gdzie wydobywa się torf (wykorzystywany jest jako surowiec energetyczny w Irlandii). Kwalifikować mają się też regiony gdzie eksploatuje się ropę z łupków. Metodologia podziału pieniędzy ma brać też pod uwagę wielkość emisji gazów cieplarnianych z przemysłów w kwalifikujących się regionach i wielkość zatrudnienia w kopalniach węgla brunatnego i kamiennego. Biedniejsze państwa, czy regiony będą mogły liczyć na korektę, by dostać większe środki.

Poza Funduszem Sprawiedliwej Transformacji KE przewiduje, że w ramach InvestEU, czyli funduszu do pobudzania inwestycji w UE powstanie specjalny program sprawiedliwej transformacji, aby zmobilizować do 45 mld euro. Ponadto z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym ma być utworzony mechanizm publicznych pożyczek, który ma wygenerować kolejne 25-30 mld euro inwestycji. W sumie będzie to ponad 100 mld euro. 

100 miliardów euro to za mało

 - Biorąc pod uwagę ogromne potrzeby inwestycyjne w Polsce zarówno w sektorze energetycznym, jak i w poszczególnych sektorach przemysłu zaproponowany budżet jest stanowczo za niski - ocenia Dorota Zawadzka-Stępniak, dyrektorka departamentu energii i zmian klimatu Konfederacji Lewiatan. Dla przykładu - koszty transformacji samego ciepłownictwa wynoszą 110 mld euro do 2030 roku (297 mld euro do 2050 roku). - Aby dokonać pełnej transformacji naszego sektora energetycznego i przemysłu w kierunku niskoemisyjnym potrzebny jest czas na inwestycje i środki na ich finansowanie. Wydaje się zatem, iż zaproponowany budżet jest zbyt niski  biorąc pod uwagę również skalę sektora węglowego w całej UE tj. infrastruktura węglowa obecna jest w 108 regionach i generuje blisko 237 tys. miejsc pracy w sektorach zależnych od paliw kopalnych. Wszystkie te regiony mogą być potencjalnie beneficjentami Funduszu Sprawiedliwej Transformacji - dodaje ekspertka Konfederacji Lewiatan. 

Urzędnicy KE przyznają, że 100 mld euro, na które złoży się ta cała inżynieria finansowa to daleko niewystarczająca suma, by przeprowadzić transformację. Według wyliczeń KE, aby iść w kierunku neutralności klimatycznej UE potrzebuje rocznie dodatkowych 260 mld euro przez najbliższe 10 lat. W Brukseli zakładają jednak, że cały unijny budżet - nie tylko mechanizm sprawiedliwej transformacji - umożliwi inwestycje warte bilion euro w ciągu dekady. Dodanie do tego inwestycji prywatnych ma umożliwić konieczne zmiany. Punktem odniesienia dla KE była jej propozycja w sprawie wieloletniego budżetu UE. Urzędnicy przyznają, że wielkie cięcia mogą podważyć założenia tego planu. Pieniądze to jednak nie wszystko. KE chce też mienić zasady pomocy publicznej, by można było ze środków budżetowych wspierać wielkie przedsiębiorstwa zmieniające procesy produkcyjne na niskoemisyjne.