Jak podaje prof. Tomasz Twardowski z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu, Unia Europejska w minionych dwóch dziesiątkach lat wydała setki mln euro na prace eksperymentalne i badawcze, które miały ustalić efekty działania GMO. Wyniki badań ukazały się w specjalnej publikacji. Wniosek był prosty: rośliny genetycznie modyfikowane są równie bezpieczne lub równie niebezpieczne jak te, z których zostały wyprowadzone – podsumowuje publikację naukowiec.

Jednak dr hab. Katarzyna Lisowska z Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach wskazuje, że pojawia się coraz więcej sygnałów, że stosowane dotąd powszechnie testy dla oceny ryzyka związanego z GMO są nieodpowiednie. Zgadza się z tym prof. Ewa Rembiałkowska z Zakładu Żywności Ekologicznej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W rozmowie z PAP mówi, że GMO można byłoby dopuścić pod warunkiem, że w długotrwałych i niezależnych badaniach okaże się, że nie wywrą negatywnego wpływu na zdrowie ludzi i zwierząt. Aby to stwierdzić, zdaniem Rembiałkowskiej potrzebne są wieloletnie badania, prowadzone na kilku pokoleniach małych zwierząt. Badania muszą prowadzić całkowicie niezależne od koncernów zespoły - u żadnego z jego członków nie powinno dochodzić do konfliktu interesów.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl