Fundusz Wsparcia Kredytobiorców miał być kołem ratunkowym dla frankowiczów.  Powstał siedem lat temu po protestach przed pałacem prezydenckim. Frankowicze domagali się od prezydenta Andrzeja Dudy wsparcia po tym, jak Narodowy Bank Szwajcarii przestał bronić swojej waluty i kurs franka szwajcarskiego jednego dnia wzrósł z poziomu 3,54 do 4,31 PLN.

Fundusz jednak niespecjalnie dziś wspiera frankowiczów, o czym świadczą liczby.  Na ok. 600 tys. umów kredytów indeksowanych lub denominowanych kursem franka szacuje się, że ze wsparcia finansowego przez Bank Gospodarstwa Krajowego skorzystało ledwie 643 kredytobiorców. Jeśli większość z nich stanowili kredytobiorcy spłacający tzw. kredyty frankowe, to mówimy raptem o znikomej skali wynoszącej ok. 0,1 proc. zawartych umów. 

Czytaj w LEX: Pomoc kredytobiorcom w ramach Funduszu Wsparcia Kredytobiorców a rola banków - KOMENTARZ PRAKTYCZNY >>>

Dlaczego frankowicze nie stoją w kolejkach po wsparcie? Powodów jest wiele. Przede wszystkim jest to pożyczka, której znaczną część trzeba zwrócić. Trudno też spełnić warunki narzucone przez przepisy. I co najważniejsze bardziej opłaca się iść do sądu, aniżeli zabiegać o wsparcie z funduszu. 

 

 

Obietnica wyborcza słabo wyszła prezydentowi

Banki nie chcą udostępniać szczegółowych danych. - Obserwując trendy zauważamy zdecydowany wzrost zainteresowania skorzystaniem z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Jednak w porównaniu z liczbą przyjmowanych wniosków o udzielenie kredytu są to minimalne wielkości - przyznaje Piotr Wardziak, ekspert PKO BP.

Czytaj w LEX: Mechanizmy i kryteria udzielania pomocy kredytobiorcom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej >>>

Natomiast zdaniem prawników ich klienci nawet interesowali się Funduszem Wsparcia Kredytobiorców, ale szybko się zorientowali, że nie o taką chodzi im pomoc.  - Z dużej chmury mały deszcz – tak można porównać obietnice przedwyborcze w 2015 roku obecnego Prezydenta RP kierowane do setek tysięcy wyborców spłacających kredyty „frankowe” do rozwiązań przewidzianych w uchwalonej 9 października 2015 r. ustawy o wsparciu kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy i znajdują się w trudnej sytuacji finansowej. Osobiście nie spotkałem się w praktyce z żadnym przypadkiem udzielenia wsparcia w trybie przepisów tej ustawy - twierdzi Tomasz Konieczny, radca prawny, partner w Kancelarii Konieczny, Polak i Partnerzy. 

WZORY DOKUMENTÓW w LEX:

 

Tymczasem nie tego oczekiwali kredytobiorcy od ówczesnego kandydata na urząd Prezydenta RP.  - Chodziło im o coś innego, np. o ustawową konwersję kredytów CHF na złotowe po znacznie niższym od ówczesnego (a już na pewno od dzisiejszego) kursu tej waluty. Uchwalona w 2015 r. ustawa została zaadresowana nie do całego rynku kredytów „waloryzowanych” obcą walutą, lecz wyłącznie do wąskiego grona osób w trudnej sytuacji finansowej. Ale niestety nie aż tak trudnej, która doprowadziła do wcześniejszego wypowiedzenia kredytu – takie osoby nie mogły i nie mogą wnosić o żadną z form pomocy przewidzianej ustawą - podsumowuje mec. Konieczny. 

Co więc się w funduszu nie podoba? 

 

Wyśrubowane warunki pomocy

Maksymalne wsparcie dla kredytobiorcy z Funduszu wynosi 2 tys. PLN miesięcznie przez okres maksymalnie 36 miesięcy, co daje łącznie 72 tys. PLN. Wsparcie ma charakter zwrotny. Spłata rozpoczyna się po 2 latach od wypłaty ostatniej dopłaty, co w praktyce oznacza, że korzystając ze wsparcia przez 3 lata, potem następuje 2 letni okres przejściowy i konieczność zwrotu wsparcia powstaje dopiero po 5 latach. Zwrot następuje w 144 równych ratach miesięcznych, które nie są oprocentowane. Co ważne, część wsparcia może zostać umorzona. Warunkiem umorzenia jest terminowa spłata pierwszych 100 rat, czyli przy maksymalnej kwocie wsparcia 2 tys. PLN przez 36 miesięcy, przy terminowej spłacie 100 rat (50 tys. PLN) kolejne 44 raty wynoszące 22 tys. PLN zostaną umorzone.

Przepisy przewidują trzy kategorie przypadków, których zaistnienie pozwala z takiego wsparcia skorzystać. Pierwsza to osoby bezrobotne, przy czym, jeżeli jest więcej niż jeden kredytobiorca to wystarczy, że jeden z nich ma status osoby bezrobotnej. Druga kategoria to sytuacja, w której rata kredytu przekracza 50 proc. miesięcznych dochodów kredytobiorcy. Ostatnia możliwość dotyczy sytuacji, w której miesięczny dochód po odjęciu kosztów kredytów nie przekracza określonej kwoty. W 2022 roku jest to  1552 PLN w gospodarstwie jednoosobowym i 1200 PLN na osobę w gospodarstwie wieloosobowym. Przykładowo w 3 osobowej rodzinie (rodzice i dziecko) rodzice łącznie zarabiają 6 tys. PLN, rata po wzroście wynosi 3 tys. PLN, czyli zostaje 3 tys. PLN, co daje 1 tys. PLN na członka rodziny. Taka rodzina jak najbardziej może skorzystać z pomocy Funduszu, bo graniczna kwota to 1,2 tys. PLN.

Czytaj też: Choptiany Wanesa, Mechanizmy ochrony kredytobiorcy - konsumenta w kontekście kredytów denominowanych i indeksowanych do waluty obcej w świetle ustawy o wsparciu kredytobiorcy - wybrane zagadnienia >>>

- Status bezrobotnego zamyka drogę do uzyskania wsparcia w sytuacji, gdy wszyscy kredytobiorcy mają pracę, niezależnie od kwoty uzyskiwanego wynagrodzenia i wysokości raty. Z tego rodzaju wsparcia nie skorzystają młode rodziny, w których jedno z małżonków przebywa na urlopie macierzyńskim lub tacierzyńskim albo wychowawczym, niezależnie od spadku dochodów w rodzinie w tym okresie. Brak rejestracji jako bezrobotnego przez  jednego z kredytobiorców, np. z uwagi na świadome pozostawanie w domu z dziećmi, nie pozwala na skorzystanie z pomocy - wyjaśnia adw. dr Anna Dombska. Przypomina, że przed laty fundusz mógł wydawać się dobrym pomysłem dla frankowiczów. Sądy dopiero rozpatrywały pierwsze sprawy na tle tych kredytów, a pojawiające się orzeczenia nie były korzystne dla nich. Ale to już przeszłość.

 

Obecnie bardziej opłaca się walka w sądzie. - Na pewno pożyczka  pomoże w spłacie rat kredytowych, ale obciąża budżet domowy przy nadejściu terminu jej zwrotu. Taka pomoc ulży w spłacie rat na jakiś czas , ale nie rozwiąże problemu wynikającego z umowy kredytu. Obecna linia orzecznicza sądów oraz oferowane przez niektóre banki ugody, niezależnie od tego jak się je ocenia na tle skutków ustalenia nieważności umowy, powodują że spór sądowy albo ugoda, są zdecydowanie korzystniejszym rozwiązaniem dla kredytobiorców i to na nich powinni się skupić kredytobiorcy, a nie na zabieganiu o wsparcie z funduszu - tłumaczy dr Anna Dombska.

Podobnego zdania jest Karolina Pilawska, radca prawny. Według niej fundusz to raczej martwa instytucja. - Pomoc z Funduszu w żadnej mierze nie rozwiązywała problemu frankowicza. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że głównym problemem kredytobiorców posiadających kredyty powiązane z walutą szwajcarską nie jest wysokość raty miesięcznej, a wysokość salda zadłużenia z tytułu tego kredytu w przeliczeniu na walutę złoty polski. Smutnym standardem jest sytuacja, w której kredytobiorca przykładowo w 2008 roku dostał kredyt na 30 lat na 300 tys. PLN. Po 14 latach regularnego spłacania rat kwota do zwrotu na rzecz banku wynosi około 300 tys. PLN, czyli niejednokrotnie więcej niż kredytobiorca dostał od banku. Powoduje to, że kredyty powiązane z walutą frank szwajcarski są niespłacalne, a mieszkania niesprzedawalne. W pamięci wyryła mi się sytuacja z tego roku, gdzie w jednej ze spraw moich Klientów odbyły się dwie rozprawy – pierwsza w styczniu 2022 roku, a druga w marcu również 2022 roku. Między rozprawami saldo zadłużenia tych klientów względem banku wzrosło o 25 tys. PLN. Horrendum -  mówi oburzona Karolina Pilawska. 

Jej zdaniem małe zainteresowanie frankowiczów pomocą z funduszu wynika także z braku powszechnej informacji o funkcjonowaniu Funduszu. Przy kredytach złotowych informacja o możliwości skorzystania z wsparcia.

Lepiej iść do sądu

W opinii prawników wszystko to sprawia, że program wsparcia przewidziany ustawą z 2015 r. – delikatnie rzecz ujmując – nie cieszy się popularnością wśród kredytobiorców czy też jest wręcz dla nich niewidoczny i im nieznany. Nie ma też widoków na to, by sytuacja miała się zmienić w przyszłości.

- Problem tzw. kredytów frankowych pozostawiono orzecznictwu sądowemu, co akurat kredytobiorcom wychodzi na ogół na dobre. Dziś mało kto z wówczas domagających się ustawowej konwersji kredytów CHF na złotowe wolałby takie rozwiązanie od sądowego stwierdzenia nieważności umowy kredytu, dzięki której rozliczenie z bankiem odbywa się w kwotach nominalnych, tj. na zasadzie rozliczenia samego kapitału kredytu udostępnionego kilkanaście lat wstecz w PLN. Paradoksalnie więc niespełnienie obietnic wyborczych okazało się korzystne dla samych wyborców zainteresowanych 7 lat temu ustawowym rozwiązaniem problemu „frankowego” w Polsce, zwłaszcza w kontekście dzisiejszych poziomów stawek referencyjnych WIBOR, od których zależy wysokość oprocentowania kredytów złotowych - uważa Tomasz Konieczny. 

Czytaj też: Wadliwość umowy kredytu frankowego >>>

Czytaj też: Przedawnienie roszczeń z nieważnej umowy kredytu frankowego >>>

 

Jacek Czabański, Tomasz Konieczny, Mariusz Korpalski

Sprawdź