Doroczne liczenie żubrów w Puszczy Białowieskiej przeprowadzane jest zawsze zimą. Pracownicy parku narodowego, leśnicy i naukowcy wykorzystują nie tylko to, że zwierzęta zbierają się wówczas w większe grupy, ale też pojedyncze sztuki mogą wytropić po śladach na śniegu.

"Pogoda jest na razie łagodna, więc w niewielu miejscach dokarmiania mogliśmy żubry zobaczyć. Z punktu widzenia żubrów to właściwie zima jeszcze nie nastała. Jak ściśnie mrozem na dłużej, to pewnie wtedy przytrzymają się przy miejscach dokarmiania" - przyznała w rozmowie z PAP dr Katarzyna Daleszczyk, p.o. nadleśniczego ośrodka hodowli żubrów Białowieskiego Parku Narodowego.

Dodała, że zwierzęta wciąż mogą na niektórych polanach znaleźć trawę, w lesie żołędzie czy gałązki do ogryzania, a nie ma ani mrozu, ani śniegu, który by utrudniał żubrom poruszanie się. "Czekamy na zimę, bo na razie nie ma sposobu, by te zwierzęta zliczyć" - powiedziała dr Daleszczyk.

Zwróciła uwagę, że w tym roku park narodowy dokarmia żubry tylko na swoim terenie, a na terenie puszczańskich nadleśnictw robią to leśnicy. Zmiana związana jest z realizacją kompleksowego projektu ochrony żubra przez Lasy Państwowe.

Na potrzeby zimowego dokarmiania żubrów na swoim terenie Białowieski Park Narodowy zgromadził m.in. 60 ton siana, ok.70-75 ton sianokiszonki i 30 ton buraków.

Na koniec 2016 roku w polskiej części Puszczy Białowieskiej żyło na wolności blisko 600 żubrów - taki wynik przyniosła inwentaryzacja przeprowadzona poprzedniej zimy. Takie doroczne liczenia mają pokazywać tendencje, tzn. czy stado się powiększa czy nie, w jakim tempie to się dzieje, oraz jaka jest struktura i kondycja zdrowotna populacji.(PAP)