Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad projektem ustawy wprowadzającej do polskiego systemu zamówień publicznych certyfikację wykonawców. Taka informacja pojawiła się w wykazie prac legislacyjnych rządu. 

Certyfikację przewidują unijne przepisy. Niektóre państwa UE zdecydowały się na dodatkowe jej uregulowanie w krajowych przepisach. Teraz chce dołączyć do nich Polska. Zdaniem prawników certyfikacja to dobry pomysł pod warunkiem, że zostanie wprowadzona prawidłowo. Rewolucji jednak w zamówieniach nie będzie, ponieważ nie będzie obowiązku posiadania tego rodzaju dokumentu. Wielu więc wykonawców nie będzie go posiadać. 

Czytaj w LEX: Możliwość wykluczenia nierzetelnego wykonawcy z postępowania >

Certyfikat  ma być gwarancją jakości 

Jak wynika z wykazu prac legislacyjnych, ministerstwo chce przyznać wykonawcom prawo do posługiwania się certyfikatem na potrzeby wielu różnych postępowań o udzielenie zamówienia, bez potrzeby każdorazowego gromadzenia i składania dokumentów oraz oświadczeń (podmiotowych środków dowodowych) w zakresie sprecyzowanych przez zamawiających podstaw wykluczenia oraz warunków udziału w postępowaniu. Certyfikat będzie zastępował wspomniane dokumenty oraz oświadczenia.
Taki certyfikat ma być podstawą domniemania spełnienia przez wykonawcę wymogów kwalifikacji podmiotowej w zakresie wskazanym w certyfikacie. Oznacza to, że informacje wynikające z tego dokumentu mogą być, co do zasady, kwestionowane przez zamawiającego na gruncie konkretnego postępowania o udzielenie zamówienia, ale wyłącznie w uzasadnionych przypadkach - np. gdy zamawiający dysponuje wiarygodnymi przesłankami do uznania, że informacje wynikające z certyfikatu są nieprawdziwe.

Czytaj w LEX: Rynek zamówień organizacji międzynarodowych – szansa dla polskich firm na pomoc w odbudowie Ukrainy >

W opinii ministerstwa dzięki certyfikatom - zarówno wykonawcy, jak i zamawiający mają mieć mniej obowiązków związanych z weryfikacją podmiotową wykonawców. Ponadto wykonawcy, szczególnie z sektora MŚP, zyskają lepszy dostęp do rynku zamówień publicznych, a w konsekwencji podniesie się  konkurencyjność postępowań. Jest to o tyle istotne, że wzrost konkurencyjności postępowań, a więc większa liczba składanych ofert, oznacza wymierne korzyści dla zamawiających, w tym te o charakterze ekonomiczno-finansowym. Natomiast dla zamawiających mechanizm certyfikacji będzie oznaczał kolejne usprawnienie procesu weryfikacji podmiotowej wykonawców poprzez stworzenie możliwości dokonania jej bezpośrednio w oparciu o informacje wynikające z przedłożonego przez wykonawcę certyfikatu, a w konsekwencji ograniczenie czasu trwania postępowań.

Czytaj w LEX: Znaczenie rozporządzenia eIDAS dla zamówień publicznych w Polsce >

To nie będzie obowiązkowy glejt 

Certyfikacja ma być jednak fakultatywna. Wykonawcy nie będą mieli obowiązku uzyskiwania i posługiwania się certyfikatem. Natomiast, jeżeli wykonawca przedstawi taki certyfikat, to zamawiający musi go uznać. Wykonawcy, którzy nie będą posiadali tego dokumentu, będą musieli na starych, dotychczasowych zasadach wykazać brak podstaw wykluczenia z postępowania lub spełnianie warunków udziału w postępowaniu. 

Czytaj w LEX: Zasady wyboru wykonawców w perspektywie finansowej 2021 – 2027 na podstawie Wytycznych dotyczących kwalifikowalności wydatków na lata 2021-2027 >

Dobry pomysł, ale rewolucji nie będzie 

Prawnicy nie zakładają tu rewolucji. Ich zdaniem certyfikaty to dobre rozwiązanie, ale w związku z tym, że ma mieć charakter dobrowolny, nie będzie stosowane na masową skalę. 

- W Polsce pomysł certyfikacji powraca i chociażby ze względu na odniesienie się do niego w krajowych dokumentach strategicznych, zasadne wydaje się uznanie, że zostanie on wcześniej czy później przekuty w obowiązujące regulacje prawne. Rozwiązanie to może dodatkowo odformalizować procedury składania podmiotowych środków dowodowych, a zamawiającym ułatwić weryfikację wykonawców - tłumaczy Konrad Różowicz, partner w Dr Krystian Ziemski & Partners. 

Według niego regulacja nie zrewolucjonizuje jednak zamówień, ponieważ będzie fakultatywna. - Podobnie jest chociażby z elektronicznym fakturowaniem, czy z powoływaniem się na dokumenty, które są już wy dyspozycji zamawiającego. Uregulowanie certyfikacji może ułatwić procedury udzielania zamówień i z tej perspektywy trzeba je pozytywnie ocenić. Nie uważam jednak aby było ono niezbędne, choć niewątpliwie może być pomocne - tłumaczy.

Zobacz w LEX: Zestawienie wyłączeń stosowania PZP >

Jacek Liput, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej GPPartners Gawroński, Biernatowski Sp.K chwali propozycję. 

- Certyfikować pozwalają unijne dyrektywy, dlaczego więc z tego nie skorzystać. Jest to też krok w kierunku uproszczenia procedur. Jeżeli zostanie wprowadzona w sposób właściwy pojawi się szansa na ograniczenie formalizmu w zamówieniach publicznych i odciążenie zamawiających i wykonawców - mówi. 

Według niego konkurencyjność polskich przetargów jest ciągle stosunkowo niewielka, więc takie ograniczenie formalizmu może również mieć efekt prokonkurencyjny – czyli zwiększający liczbę składanych ofert.  Czekamy na projekt, bo na razie znamy tylko ogólne założenia - kwituje. 

Czytaj w LEX: Polityka zakupowa państwa – narzędzie wsparcia uczestników rynku zamówień publicznych czy martwy przepis w ustawie? >

 

Nowość
Nowość

Irena Skubiszak-Kalinowska

Sprawdź