Zarabiają miliony i mają znane twarze, ale nie tyle w prasie, telewizji czy portalach internetowych, ale w social mediach. Zaczynali od pisania blogów i gdy większość blogerów współpracowała z firmami i zarabiała na reklamie produktów, oni pierwsi w polskim internecie postanowili zarobić na własnych produktach - sprzedać swoją specjalistyczną wiedzę. Dziś należą do finansowej elity polskiej blogosfrey.

Mowa o Michale Szafrańskim z bloga www.jakoszczedzacpieniądze.pl, Oli Budzyńskiej znanej jako Pani Swojego Czasu, Nicole Sochacki-Wójcicka czyli mamie ginekolog, Macieju Aniserowiczu z bloga www.devstyle.com czy Marcie Kransnodębskiej znanej jako Hakerka Sukcesu, która swój biznes prowadzi z Wielkiej Brytanii. I to ona podkreśla, że choć internet nie ma granic, to tworzą je przepisy.

 


Internet nie ma granic, ale prawo jeszcze tak 

Marta Krasnodębska zgromadziła na Facebooku dużą społeczność przedsiębiorczych kobiet. Zaczynała od bloga, na którym uczyła panie biznesu on-line, budowania marki w sieci i marketingu. Co ciekawe Marta Krasnodębska jest Polką mieszkającą w Wielkiej Brytanii i tam prowadzi biznes skierowany na polski rynek. Autorka Hakerek Sukcesu wydaje ebooki, kursy on-line o budowaniu biznesu oraz prowadzi klub.

To jest od niedawna innowacja na polskim rynku on-line. Polega na tym, że w zamian za roczny dostęp do kursów, szkoleń on-line czy ebooków na wspólnej platformie, klientka płaci miesięczną abonamentową opłatę. Mara Krasnodębska z racji tego, że działa w dwóch krajach, ma znacznie szersze, globalne spojrzenie na biznes. - Nigdy nie było tak łatwo go założyć i dotrzeć do międzynarodowej publiczności, jak teraz. Ale jednocześnie przepisy w zamierzeniu skierowane  do wielkich koncernów uderzają w osoby, które dopiero zaczynają. Jednoosobowym firmom ciężko się rozeznać w ciągle zmieniających się zasadach, wyjątkach i precedensach. Jeśli nie ma się zaplecza księgowych i prawników, to np. sama zasada naliczania VAT na produkty cyfrowe według stawki kraju kupującego, a nie sprzedawcy, może być przeszkodą, bo jest to często trudne technologicznie do wdrożenia - zaznacza Marta Krasnodębska.

Podkreśla, że przykładem przepisu, który w praktyce niemalże nic nie daje, jest ten o tzw. ciasteczkach, które zbierają dane. W praktyce użytkownicy klikają bez czytania a wszystkie pop -upy, czyli wyskakujące banery reklamowe i informacje, które jesteśmy wymagani wyświetlać, są dla nich po prostu irytujące. - Niestety tylko będzie  coraz gorzej, bo  idziemy w stronę instrukcji głosowych i innych nowych technologicznie rozwiązań i jestem pewna, że każde będzie stawiać nowe wyzwania pod względem prawnym. Bezpieczeństwo naszych danych w sieci jest niezmiernie istotne, ale ważne jest aby osoby, które ustanawiają przepisy nie tworzyły ich w próżni - zauważa Kransodębska, która działając w sieci od 2017 r. sprzedała 50 tys. materiałów i szkoleń. Ich cena jest rozpięta. Waha się od 300 zł za szkolenie do 2 tys. 

Blogerzy działający tylko w Polsce nie widzą takich problemów. Mogliby je dostrzec, gdyby chcieli zdobyć popularność w innych krajach. Póki co jednak wystarczają im zyski osiągane w Polsce.

Czytaj również: RODO dla blogerów, czyli jak chronić dane użytkowników >>

 

Specjaliści w swojej dziedzinie

Gdy polska blogosfera, zwłaszcza ta kobieca w początku lat dwutysięcznych zaczęła się rozrastać się za sprawą blogów, a wkrótce potem filmów na You Tubie  głównie poświęconych lifestylowi, czyli  modzie i kosmetykom, część osób postawiła na blogi specjalistyczne. 

Michał Szafrański zaczął w 2013 r. tworzyć bloga Jak oszczędzać pieniądze poświęconego finansom osobistym i oszczędzaniu.  W 2016 wydał samodzielnie swoją pierwszą książkę „Finansowy Ninja”, która jest podręcznikiem finansów osobistych. Był prekursorem w tej dziedzinie, bo wcześniej mało kto na tak dużą skalę decydował się wydać samodzielnie swoją książkę. Nie mniej jednak Michałowi Szafrańskiemu bardzo opłaciła się ta inwestycja. Sprzedał produkt w 84 tys. egzemplarzy i to bez dystrybucji w empiku czy innych dyskontach jak Aros czy Bonito. Niewątpliwie książka jest bestesellerem i to do ósmej potęgi skoro w Polsce powszechnie za sukces uważa się sprzedaż książki w nakładzie 10 tys. egzemplarzy. Michał Szafrański zarobił dotychczas na swojej 6,5 mln zł netto. Biorąc pod uwagę, że jest jednoosobową firmą - ma do dyspozycji sporą sumę pieniędzy.

Tylko dla kobiet

Nieco inną drogę obrała Ola Budzyńska.  W 2015 r. zrobiła kurs on-line dla kobiet i sprzedając go przez kilka dni, zarobiła 25 tysięcy złotych. Zapełniła wówczas niszę, ponieważ jeszcze cztery lata temu nikt w polskim internecie nie uczył kobiet zarządzania czasem. Dziś blogów i filmów na YT poświęconych temu zagadnieniu jest sporo. Co więcej, Ola Budzyńska zaczęła sprzedawać kurs on-line, gdy nikt w Polsce takich kursów jeszcze nie sprzedawał. Autorka bloga Pani Swojego Czasu to trenerka umiejętności miękkich i tego czego uczyła pracowników korporacji na żywo, przeniosła do sieci. Podpatrzyła tu rozwiązanie, które doskonale sprawdzało się już w USA. Jej działalność wówczas stała się skalowalna.  Wystarczy zrobić jeden kurs on-line i później sprzedawać go wielokrotnie różnym osobom. Szkolenie na żywo w jednym miejscu i tym samym czasie nie sklonuje się.

Dziś Ola Budzyńska zatrudnia już ok. 10 osób w firmie. Wydaje nie tylko kursy, ale planery, długopisy czy sprzedaje kawę. Na razie wszystko odbywa się on-line. W 2020 w Krakowie, w którym mieszka, planuje otworzyć sklep i stacjonarne biuro coworkingowe. Jej firma na koniec 2019 zbliży się do zarobków rzędu 5 mln zł. - Sama nie wypłacam sobie aż tak wysokiej pensji. Więcej niż ja zarabia moja menager projektów, a ja otrzymuję trochę lepiej niż średnia krajowa. Po Krakowie jeżdżę komunikacją miejską lub hulajnogą, mieszkam w mieszkaniu, a na wczasy jeżdżę na Mazury - zdradza Budzyńska.

Na programistach się zarabia

Osadzony w specjalistycznej branży jest także przedsiębiorca on-line z Białegostoku - Maciej Aniserowicz. Zaczynał ponad 10 lat temu od bloga dla programistów, na którym pisał o blaskach i cieniach wykonywania tego zawodu, o językach programowania. Później pisanie nieco zamienił na  kręcenie codziennie filmów na YT poświęconych tej samej tematyce. Dodał do nich nieco lifestylu. Samodzielnie wydał także książkę „Zawód programista”. Naprawdę jednak duże pieniądze - ok. 6 mln zł,zarobił w tym roku wydając kurs on-line  dla programistów, który uczy ich kwalifikacji potrzebnych do wykonywania zawodu architekta IT. 

Zrozumieć kobiety w ciąży

Gigantką na polu biznesów on-line jest też Nicole Sochacki-Wójcicka, która zdobyła sławę w internecie dzięki blogowi mamaginekolog dla kobiet w ciąży, tych, które już urodziły i planują mieć dzieci.  Dziś na na Instagramie ma ponda pół miliona śledzących. Jej firma zatrudnia kilkanaście osób, a w tworzeniu bloga pomagają jej jeszcze pediatra i neonatolog. Sprzedają koszule nocne, wyprawki dla noworodków, segregatory medyczne, ceramikę z Bolesławca, czapki a nawet książki kucharskie autorstwa samej Nicole. Akurat te ostatnie w tym roku okazały się hitem. Sama mama-ginekolog nie zdradza tego, jakie są obroty w firmie, ale ze sprzedaży książki o gotowaniu kupiła w tym roku dom na Santorini. Lata tam dość często z rodziną i raczy obserwatorów greckimi widokami. Sama zaś przechadza się na wyspach w swoich koszulach nocnych.

Fiskus nie ma dobrych wieści dla wielu blogerów

Opisani blogerzy nie narzekają, ale eksperci zwracają uwagę na bardzo restrykcyjne podejście do wydatków dokonywanych przez blogerów. Bartosz Mazur, doradca podatkowy, menadżer w Gekko Taxens, dla przykładu wskazuje interpretację dyrektora izby skarbowej w Bydgoszczy z 23 lutego 2017 r. nr 0461-ITPB1.4511.1027.2016.1.AK. Wynika z niej, że wydatki dotyczące napisania recenzji, np. spektakli teatralnych, koncertów muzycznych, restauracji, gabinetów kosmetycznych, hoteli, klubów fitness i innych, relacji z wyjazdów turystycznych, udzielania porad i wskazówek, nie mogą być kosztem podatkowym.

Odliczyć nie można też wydatków na zakup domeny, opłacenie serwera (usług hostingowych), poniesienia kosztów usług związanych z zaprojektowaniem strony czy zakupu szablonu strony, tłumaczenia artykułów, korzystania z usług fotografa. Zdaniem organów podatkowych, są one wydatkami osobistymi i nie mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów.  Ta sama izba skarbowa w interpretacji indywidualnej z 4 sierpnia 2016 r. również wskazała, że wydatki związane z prowadzeniem bloga nie mogą stanowić kosztów uzyskania przychodów z działalności gospodarczej, której przedmiotem jest udostępnianie powierzchni na stronie internetowej.