Od wtorku w Warszawie trwa najważniejsza część COP19; w negocjacjach klimatycznych biorą udział ministrowie i szefowie państw. Kluczową sprawą pozostaje finansowanie polityki klimatycznej.

Minister ds. socjalnych Fidżi Jiko Fatafehi Luveni, która wypowiadała się w imieniu krajów rozwijających się z grupy G77 i Chin mówiła, że ten COP jest historyczny, bo zobowiązania dot. ograniczenia emisji gazów cieplarnianych krajów rozwijających się są mniejsze w tej chwili, niż przed rozpoczęciem negocjacji w zeszłym tygodniu.

Krytykowała wycofywanie się niektórych krajów ze swoich zobowiązań. Przypomniała, że w ostatnim tygodniu kraje rozwinięte, zamiast podwyższać swój cel ograniczenia emisji CO2, pozostawiły go na niezmienionym poziomie lub wręcz podwyższały. Jak oceniła kraje rozwijające się robią więcej w tym zakresie niż wynosi ich udział w zmianach klimatycznych.

"Australia i Kanada jasno pokazały swoją niechęć do bardziej ambitnego podejścia ws. Zielonego Funduszu Klimatycznego" - oceniła. Z funduszu tego, którego środki są planowane nawet na 100 mld dolarów rocznie, mają być finansowane inwestycje służące redukcji emisji gazów cieplarnianych i adaptacja do zmian klimatu.

Apelowała, by kraje rozwinięte pokazały swoje przywództwo, jeśli chodzi o walkę ze zmianami klimatu i efektami, które to ze sobą niesie. Jak podkreślała, grupa G77 i Chiny, pomimo tygodnia negocjacji, wciąż nie ma jasności jak ma wyglądać o finansowanie Funduszu Klimatycznego w wysokości 100 mld dol. rocznie do 2020 r.

Również wypowiadający się w imieniu grupy państw afrykańskich CAHOSCC (Conference of African Heads of States and Government on Climate Change) Jakaya Mrisho Kikwete z Tanzanii podkreślał, że Afryka nie odpowiada za wysoką emisję CO2, a musi mierzyć się ze znacznymi skutkami zmian klimatycznych.

"Jeśli chodzi o skutki zmian klimatu, Afryka cierpi najbardziej, chociaż ma najmniejszy ślad węglowy" - przekonywał.

Dodał, że Afryka nie chce być na końcu listy poszkodowanych (tych, którzy otrzymują pomoc - PAP) z powodu skutków zmian klimatu. Dlatego też będzie podejmować środki, m.in. polityczne, pozwalające reagować na potrzeby związane z łagodzeniem skutków zmian klimatu, adaptacją oraz potrzebą kontroli emisji węgla. "Niestety jesteśmy skrępowani ograniczonymi środkami finansowymi, technologii i umiejętnościami" - zastrzegł.

Kikwete zaapelował o dostępność "trwałych, odpowiednich i przewidywalnych źródeł finansowania, transfer technologii, ustalenie modalności dotyczącej finansowania Zielonego Funduszu Klimatycznego". Wezwał też do "stworzenia równych możliwości jeśli chodzi o sprzedaż uprawień do emisji" CO2.

"W scenariuszu ocieplenia nie przekraczającego 2 st. C koszty adaptacji w Afryce do ocieplenia ocenia się 35 mld dol. rocznie do lat 40. - i 200 mld dol. do lat 70. obecnego wieku. Doświadczenie podpowiada, że są to kwoty nierealne. Np. jeśli chodzi o ostatnie trzy lata, to nie doszło do wywiązania z finansowych zobowiązań" - mówił przedstawiciel Afryki.