Marka Hebe, kojarzona głównie z siecią drogerii jest obecna w Polsce od 2011 roku. Pod szyldem Hebe w wielu polskich miastach funkcjonowały także apteki. Przedstawiciele sieci poinformowali, że od czwartku 30 lipca br. wszystkie HebeApteki zostają zamknięte. Łącznie chodzi o 47 placówek.

Najprawdopodobniej przyczyną zamknięcia swoich aptek przez portugalskie Jeronimo Martins, są polskie przepisy, które po wprowadzeniu nowelizacji prawa farmaceutycznego zwanej „apteką dla aptekarza” utrudniło sieciom aptecznym otwieranie nowych placówek.  Koncern podał jedynie, że decyzja podyktowana jest faktem, że „dynamika polskiego rynku aptecznego ograniczyła możliwości uzyskania przez firmę niezbędnego efektu skali w tej branży”.

Zamykanie aptek sieciowych i zwolnienia

Proces zwolnień grupowych rozpoczął się z końcem lipca, jest rozłożony na dwa miesiące. Pracę straci kilkaset osób. Jak zapewnia spółka - wszyscy pracownicy aptek, w zależności od stażu pracy, jak i innych czynników, w ramach odprawy otrzymają pakiet świadczeń do 3 razy przewyższających wymagania prawne. W efekcie zdecydowana większość z nich otrzyma pakiet wynagrodzeń w wysokości 7 bądź nawet więcej miesięcznych pensji.  Wszyscy zainteresowani będą mieli możliwość skorzystania z doradztwa zawodowego.

 

Zamykanie aptek ze względu na polskie przepisy

Spółka poinformowała, że postanowiła skoncentrować się wyłącznie na drogeriach, mających największy potencjał w zakresie rozwoju biznesu kosmetycznego. Z końcem pierwszego półrocza sieć Hebe (drogerie i apteki łącznie) miała w Polsce ponad 200 placówek, wypracowały one w ciągu tego pół roku niemal 500 mln zł przychodów. W ubiegłym roku po latach inwestycji sieć odnotowała zysk na poziomie EBITDA, a w pierwszym półroczu tego roku zarobiła 17,5 mln zł - wciąż jednak przynosi straty na poziomie netto.