Józef Kielar: "Możemy już mówić o tym, że wynagrodzenia w ochronie zdrowia są godne", stwierdził niedawno w Sejmie premier Donald Tusk. Dodał, że dobrze byłoby, żeby wzrost nakładów na zdrowie dotyczył w decydującej mierze pacjentów, a nie wypłat medyków. Jak Pan to skomentuje?
Krzysztof Bukiel: Jest to manipulacja celowa, bo dzięki takiemu sformułowaniu Donald Tusk chce zrzucić winę za złą sytuację w ochronie zdrowia na innych (w tym przypadku na lekarzy) i w ten sposób usprawiedliwić rząd, którym kieruje. Wynika też ona po części z niewiedzy premiera bo – wbrew niektórym twierdzeniom - wzrost płac w ochronie zdrowia, wynikający z nowelizacji ustawy z dnia 26 maja 2022 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz niektórych innych ustaw, nie wyprzedza wzrostu płac w gospodarce, ale idzie w ślad za nim. Wspomniana nowelizacja jest bowiem tak skonstruowana, że uzależnia wysokość płac w ochronie zdrowia od średniej krajowej za poprzedni rok. Takie stwierdzenie premiera może – pośrednio – świadczyć też o tym, że politycy odczuwają dyskomfort z faktu, że nie można obecnie dowolnie zaniżać płac w ochronie zdrowia, jak to było przez wiele, wiele lat (do uchwalenia wspomnianej ustawy) dzięki czemu można było buforować niedobór środków przeznaczonych na publiczne lecznictwo. Przytoczę fakt. W 2007 roku, gdy miał miejsce największy strajk lekarzy w Polsce (objął wówczas ok. 500 szpitali) lekarz specjalista, neurolog ze szpitala w Lublinie zarabiał na pełnym etacie ok. 1100 zł netto, przy średniej krajowej ok. 2500 brutto. Pamiętam te dane, bo tzw. pasek z wypłaty był propagowany na plakatach strajkowych Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie.
Czytaj też w LEX: Zmiany w wynagrodzeniach pracowników podmiotów leczniczych od 1 lipca 2025 r. >
Kontrowersje budzą jednak niektóre tzw. kontrakty, czyli umowy cywilnoprawne lekarzy specjalistów. W publicznym systemie ochrony zdrowia mogą oni zarobić miesięcznie od kilku tysięcy złotych na umowie o pracę do nawet 100 tys. zł miesięcznie na kontrakcie. Czy to rynek decyduje o takich kwotach, czy może jakieś inne czynniki?
Przez wiele lat mojej działalności związkowej zadawałem kolejnym ministrom zdrowia proste pytanie: ile ich zdaniem powinien zarabiać lekarz specjalista w Polsce? Zawsze (do 2015 roku, gdy szefem resortu zdrowia został Łukasz Szumowski) – minister „wykręcał się” od odpowiedzi lub padała ta sama odpowiedź: „w zależności od tego, na ile szpital wyceni pracę lekarza” (czyli od wyceny rynkowej). Ministrowie odpowiadali tak, bo chcieli w ten sposób usprawiedliwić niskie (wówczas) wynagrodzenia lekarzy, starając się udowodnić, że to obiektywne czynniki, a nie decyzje polityczne decydują o tych zarobkach. Obecnie, gdy niektóre kontrakty lekarskie są tak wielkie, jak Pan wspomniał, krytykują te uwarunkowania rynkowe, których kiedyś bronili. Politycy wpadli w pułapkę, którą sami zastawili. Gdy OZZL proponował podpisanie układu zbiorowego pracy dla lekarzy, który ustaliłby odpowiednie pensje (np. dla specjalisty minimalnie trzy tzw. średnie krajowe), ale w zamian nałożyłby na lekarzy pewne zobowiązania (np. do odbycia określonej liczby dyżurów, do pracy w jednym miejscu itp.) – rządzący odrzucali tę propozycję, ciesząc się, że warunki rynkowe zmuszają lekarzy do pracy za tak niskie płace, jakie wówczas obowiązywały. Obecnie, gdy te warunki rynkowe sprzyjają lekarzom i mogą oni (przynajmniej niektórzy z nich) dyktować poziom wynagradzania, politycy zostali z... „ręką w nocniku” i domagają się zmniejszenia kwot kontraktów. Nawiasem mówiąc, masowe przejście (w ciągu kilkunastu lat) lekarzy z umowy o pracę na kontrakty, to też była inicjatywa rządzących, bo chcieli w ten sposób doraźnie zwiększyć kwoty wynagrodzeń lekarzy (wysokość kontraktu to kwota tzw. „brutto brutto” pensji na umowę o pracę, która w całości trafia do lekarza) i zmniejszyć ich presje na podwyżki płac.
Czytaj też w LEX: Obowiązki kierownika podmiotu leczniczego dot. podwyżek minimalnych wynagrodzeń z dniem 1 lipca >
Cena promocyjna: 25.8 zł
Cena regularna: 129 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 38.7 zł
Czy realne jest wprowadzenie w Polsce zakazu konkurencji dla lekarzy? W niektórych szpitalach taki system już obowiązuje i zdaje egzamin. Problemem jest też łączenie pracy w prywatnym gabinecie i np. w publicznej klinice. Budzi to bowiem podejrzenia o wykorzystywaniu swojej pozycji zawodowej w publicznej ochronie zdrowia.
Oczywiście, że wprowadzenie zakazu konkurencji dla lekarzy jest realne. Co więcej, OZZL, którego przez trzydzieści lat byłem przewodniczącym, proponował wprowadzenie takiego rozwiązania, w zamian za odpowiednie wynagrodzenie. Dotychczas politycy rządzący (niezależnie od przynależności partyjnej) nie byli tym zainteresowani. Z sondaży wśród lekarzy, które przeprowadzał OZZL we współpracy z portalem Medycyna Praktyczna, wynikało, że ogromna większość lekarzy (ponad 80 proc.) byłaby skłonna zgodzić się na takie rozwiązanie przy odpowiednim poziomie wynagrodzenia.
W przestrzeni medialnej można często przeczytać wypowiedzi polityków, a także pacjentów, że jeśli będziemy płacić personelowi medycznemu tak wygórowane kwoty, to zabraknie środków na leczenie chorych. Czy to zwykły populizm, czy raczej rzetelna ocena faktów?
Po pierwsze, trzeba sobie jasno powiedzieć, że pieniądze na wynagrodzenia dla lekarzy (i w ogóle dla pracowników medycznych) są przeznaczone na leczenie. Gdy nie będzie medyków, nie będzie leczenia. Ochrona zdrowia to dział usług, w którym zawsze udział płac dla pracowników stanowi największy procent kosztów. Chyba że założymy powstanie w przyszłości samoobsługowych szpitali, pracowni diagnostycznych czy poradni. Ale na razie nie zanosi się na to. A w kwestii wygórowanych zarobków uważam, że trzeba najpierw zgodzić się na ustalenie, co jest kwotą wygórowaną, a co nie. Obecnie są lekarze zarabiający te wygórowane kwoty, ale ogromna większość zarabia po prostu odpowiednio. Jeżeli tzw. średnia krajowa w gospodarce wynosi ok. 9 tys. zł, to trzy średnie (postulowane od lat przez środowiska lekarskie dla specjalistów) wynoszą ok. 27 tys. Jeśli przeliczymy takie wynagrodzenie metodą „brutto brutto” (tj. łączny koszt pracodawcy), to osiągniemy sumę ok. 40 tys. zł miesięcznie. Bardzo wiele kontraktów lekarskich za jeden etat nie osiąga takiej wysokości. Zatem wygórowane kwoty są zjawiskiem marginalnym. Problemem publicznej ochrony zdrowia w Polsce od wielu, wielu lat jest to, że nie stać jej na normalne, sprawiedliwe wynagradzanie swoich pracowników.
Czytaj też w LEX: Obowiązek przekazywania przez SP ZOZ środków finansowych na wzrost wynagrodzeń swoich pracowników w przypadku wzrostu kwoty zobowiązania NFZ wobec SP ZOZ >
Czy jest Pan zwolennikiem corocznej waloryzacji wynagrodzeń lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników publicznej ochrony zdrowia? Dyrektorzy wielu szpitali nie mają pieniędzy na ten cel i zadłużają swoje placówki medyczne, a ponadto kilkukrotne ich oddłużanie nie dało oczekiwanego rezultatu. Za długi zapłaciliśmy wszyscy, jako podatnicy…
Jestem zwolennikiem tej corocznej waloryzacji. Wspomniana ustawa, która przewiduje minimalne płace dla pracowników ochrony zdrowia, uzależniła ich wysokość od średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej za poprzedni rok. Ta coroczna waloryzacja jest więc mechanizmem, który chroni pensje pracowników ochrony zdrowia przed stopniową ich obniżką w stosunku do przeciętnej płacy co miało miejsce przed wprowadzeniem nowych regulacji ustawowych. Dyrektorzy szpitali, broniąc się przed skutkami niedofinansowania ich placówek, nie waloryzowali pensji tak długo, jak długo nie pojawiły się strajki lub inne formy protestu. Wówczas mieliśmy do czynienia – jak ja to nazywam– ze strajkowym systemem kształtowania wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Długi szpitali nie powstały dlatego, że jest coroczna waloryzacja wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia, ale z powodu niewystarczającej wyceny świadczeń zdrowotnych w stosunku do rzeczywistych kosztów. Warto zauważyć także, że dyrektorzy – tak naprawdę nie czują przymusu dobrego zarządzania szpitalem, bo tak czy inaczej musi on funkcjonować i zostanie oddłużony.
Zupełnie innym problemem – jeżeli mówimy o ustawie o płacach minimalnych w ochronie zdrowia – jest wysokość wskaźników kształtujących wysokość tych płac. Nie są one – moim zdaniem – właściwe.
Czytaj też w LEX: Minimalne wynagrodzenia personelu niemedycznego >
Przedstawiciele środowiska medycznego uważają, że lekarze i inni pracownicy sektora ochrony zdrowia są kozłami ofiarnymi tego skompromitowanego i bankrutującego systemu ochrony zdrowia w Polsce. Mają rację? Jeżeli tak, to dlaczego?
Mają rację. Są oni bowiem - głównie lekarze i pielęgniarki - oskarżani o to, że system publicznej ochrony zdrowia działa źle przez nich, a ponieważ są na „pierwszej linii frontu” w relacjach z pacjentami. Do nich kierowane są też wszelkie inne żale i pretensje z powodu złego funkcjonowania lecznictwa. W tym sensie są kozłami ofiarnymi, na których zrzucana jest wina, którą powinni ponosić rządzący.
Stwierdził Pan niedawno, że m.in. szpitale nie racjonalizują kosztów prowadzonej działalności. Co Pan miał ma myśli i czy teza o ograniczeniu popytu na niektóre świadczenia nie jest zbyt ryzykowna i niewykonalna?
Potwierdzam, że – moim zdaniem – głównym problemem publicznej ochrony zdrowia w naszym kraju nie są obecnie wydatki na wynagrodzenia pracowników medycznych, ale nieracjonalne korzystanie ze świadczeń refundowanych. Widzę to w codziennej pracy, że wiele badań i porad jest wykonywanych niepotrzebnie. Wynika to po części ze złego zarządzania placówkami medycznymi oraz ze złej organizacji systemu (np. lepszej wyceny niektórych świadczeń wykonywanych w szpitalach, niż tych samych wykonywanych ambulatoryjnie, albo lepszej wycenie procedur pod warunkiem wykonania dodatkowych badań, niekiedy niekoniecznych). Ponadto brakuje jakichkolwiek czynników motywujących pacjentów, żeby nie nadużywali korzystania ze świadczeń zdrowotnych. Popyt na nie można i należy zmniejszyć. Jest to wykonalne, chociaż bardzo trudne, bo o wdrożeniu w życie takich zmian decydowaliby politycy, którzy są bardziej zainteresowani doraźnym poparciem ze strony wyborców, niż dalekosiężnymi pozytywnymi rezultatami.
Czytaj też w LEX: Przypisywanie pracowników do grup oraz zawarcie informacji w umowie o pracę w świetle ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w podmiotach leczniczych >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.












