Mija ponad dwa i pół roku od czasu, gdy NFZ uruchomił jeden z pierwszych pakietów, w ramach których rozlicza się ze szpitalami i przekazuje pieniądze na pacjenta. Mowa o sztandarowym projekcie Funduszu czyli koordynowanej opiece nad kobietą w ciąży (KOC), w ramach której placówka powinna zapewnić przyszłym matkom udział w szkole rodzenia, prowadzenie ciąży, specjalistyczne badania czy specjalistyczną opiekę nad noworodkiem.

 

Komentarz praktyczny do zarządzenia Prezesa NFZ Nr 125/2016/DSOZ w sprawie określenia warunków zawierania i realizacji umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej przez podmioty realizujące świadczenia koordynowanej opieki nad kobietą i dzieckiem 0 czytaj tutaj>>

KOC w 40 szpitalach

Resort zdrowia właśnie podsumował program. W odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich, wiceminister zdrowia Zbigniew Król podał, że w ramach KOC szpitale przyjęły 70 tys. porodów. To dane, jakimi resort zdrowia dysponował na koniec 2018 r. Na realizację programu NFZ wydał 550 mln złotych. W 2016 r. Fundusz wprowadzał KOC w kilkunastu szpitalach w kraju jako pilotaż. Program sprawdził się jednak na tyle, że NFZ go przedłużył i obecnie ciężarne mogą skorzystać z kompleksowej opieki w prawie 40 szpitalach w kraju.

- W pierwszym roku działalności KOC realizowały szpitale tylko na pierwszym stopniu opieki perinatalnej (to wielodyscyplinarna opieka, która ma na celu wczesne rozpoznawanie zagrożeń dla matki i płodu). Gdy okazało się, że jest wiele ciąż powikłanych i podwyższonego ryzyka, resort zdrowia wprowadził KOC II i III, który realizują szpitale bardziej wyspecjalizowane, czyli te na drugim i trzecim poziomie referencyjności - odpowiedział wiceminister Król w interpelacji.

 

Będą nowe prawa dla ciężarnych, ale dostęp do znieczulenia się nie poprawi - czytaj tutaj>>

 


Porodówki ciągną szpitale w górę

Dla szpitali realizacja KOC okazała się bardzo opłacalna finansowo. Do tego stopnia, że placówki uczestniczące w tym programie ściągają do siebie pacjentki z sąsiednich miast, które teoretycznie mogłyby rodzić w szpitalach położonych bliżej swego miejsca zamieszkania. Tak dzieje się np. w szpitalu powiatowym w Międzyrzecu Podlaskim.

- W Międzyrzecu na porodówce odbyło się w 2018 r. zaledwie 270 porodów. Ta wygenerowała szpitalowi 1,4 mln zł długu. Ale to nie dziwne bo utrzymanie tego oddziału kosztuje, a NFZ płaci za poród zaledwie 3 tys. złotych - zaznacza starosta bielski, Mariusz Filipiuk. Dodaje, że sąsiedni w województwie lubelskim szpital w Białej Podlaskiej realizuje KOC i dostaje ok. 8 tys. złotych za poród. Porodówka zatem ciągnie szpital w górę - zauważa starosta bielski.

 

SA: Ginekolog popełnił błąd, ale nie miało to wpływu na przebieg ciąży - czytaj tutaj>>

Minimum 600 porodów, by wejść do programu

Jeśli ciężarna zgłosi się do szpitala realizującego KOC na drugim lub trzecim poziomie w 10 tygodniu ciąży, placówka dostaje ok. 8700 punktów za prowadzenie ciąży w poradni i za poród. Jeśli zaś zgłosi się w 33 tygodniu ciąży, otrzymują 7 300 punktów. Liczba punktów jest przeliczana na środki finansowe, które wykorzystuje na KOC. Dodatkowo płatne jest objęcie ciężarnej opieką psychologiczną czy intensywna opieka nad noworodkiem. Za tę ostatnią procedurę NFZ przyznaje prawie 6 tys. punktów. Dodatkowo Fundusz może dopłacić szpitalowi jeśli ten spełni parametry jakościowe, czyli będzie u niego niski odsetek porodów zakończonych cesarskim cięciem bądź gdy personel placówki podaje rodzącym znieczulenie zewnątrzoponowe.

Placówka medyczna może więc dobrze zarobić na porodach. Z tym, że nie każda ma prawo realizować KOC. Umowę z NFZ mają szansę podpisać tylko te, w których odbywa się minimum 600 porodów rocznie. To już na wstępie wyeliminowało wiele szpitali powiatowych.


Specjalny urlop sposobem na łączenie ciąży z pracą - czytaj tutaj>> 

Cały pakiet dla ciężarnych

Szpital, aby dostać się do KOC, oprócz odpowiedniej liczby porodów rocznie, musi jeszcze spełnić szereg innych kryteriów. Koordynator powinien zapewniać w jednym miejscu pakiet opieki, czyli szkołę rodzenia dostęp do konsultacji ginekologiczno-położniczych w poradni, położnej, niezbędnych badań, sali porodowej czy oddziału neonatologicznego. Koordynatorem może być szpital dysponujący oddziałem ginekologiczno-położniczym, ale ma prawo podpisać umowę z podwykonawcami. 

- My akurat sami zapewniamy ciężarnym dostęp do wszystkich usług. Dysponujemy wyspecjalizowanym oddziałem neonatologicznych, a sama pakiet opieki koordynowanej jest godnym źródłem finansowania dla szpitala - mówi Mariusz Kowalczuk, wicedyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie.

 

Mamy rekordowo dużo cięć cesarskich w Polsce - czytaj tutaj>>

Problem z ciążą zagrożoną 

KOC funkcjonuje głównie w mniejszych miastach. Ciężarne z Warszawy czy Poznania nie mają możliwości wzięcia udziału w tym programie. Za to mogą z niego skorzystać mieszkanki np.: z województwa opolskiego w Szpitalu Powiatowym w Strzelcach Opolskich.

- KOC jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ umożliwia ciężarnej poród w swoim środowisku. Po specjalistyczną opiekę nie musi już udawać się do stolicy województwa. Nie oznacza to jednak, że program nie ma mankamentów - zauważa prof. Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Zdaniem konsultanta, problem jest z porodami powikłanymi. - Powinno być jasno w zapisach tego programu zapisane, że gdy ciąża jest zagrożona, to kobietę od razu trzeba skierować do szpitala o wyższym stopniu opieki perinatalnej, a nie zwlekać – zaznacza prof. Czajkowski.

Swoje uwagi co do KOC ma też Fundacja Rodzić po Ludzku. Jej prezes wskazuje, że dodatkowa gratyfikacja ze strony NFZ dla szpitali, w których występuje niski odsetek cięć cesarskich, jest nieetyczna. - To jest zagrożenie dla zdrowia i życia kobiet i dzieci. Nie wiadomo dlaczego niski wskaźnik cesarskich cięć, kwalifikujący do gratyfikacji finansowej dla szpitali I i II stopnia referencyjności wynosi 25 proc. , a dla trzeciego stopnia  40 proc. - uważa Joanna Pietrusiewicz prezes Fundacji.