Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) polecił pielęgniarkom, które w podmiotach leczniczych dyżurują jednoosobowo, aby zgłaszały ten fakt jako zdarzenie niepożądane.

Wewnętrzny system raportowania zdarzeń niepożądanych mają wdrożyć wszystkie pomioty, które udzielają świadczeń finansowanych na podstawie umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ). W praktyce chodzi o możliwość zgłaszania takich zdarzeń, analizę sytuacji, która do danego zdarzenia doprowadziła i wprowadzenie zmiany, która zapobiegnie mu w przyszłości. Podmioty udzielające świadczeń mają na to czas do 30 czerwca 2024 r. Jednak już teraz niektóre szpitale, zwłaszcza ubiegające się o akredytację lub już te, które akredytację zdobyły, takie systemy mają.

Czytaj także na Prawo.pl:

Ustawa o jakości w opiece zdrowotnej opublikowana

Szpital nie będzie mógł leczyć, jeśli nie zarządza jakością

- Jednoosobowy dyżur stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia zarówno pacjentów, jak i personelu medycznego sprawującego nad nim nadzór. Jednoosobowa obsada uniemożliwia właściwą realizację procedur medycznych według przyjętych standardów – przekonuje OZZPiP.

Brak pielęgniarki to nieprawidłowość

Dr hab. n. praw. Radosław Tymiński, radca prawny, zauważa jednak, że z definicji zdarzenia niepożądanego w ustawie o jakości wynika, że jest ono związane z udzielaniem świadczenia medycznego lub zaniechaniem jego udzielenia. - Wydaje się zatem, że zdarzeniem niepożądanym może być tylko sytuacja, która faktycznie odnosi się do pacjenta. Zbyt mała liczba personelu jest nieprawidłowością organizacyjną, ale trudno mówić, że jest zdarzeniem niepożądanym – mówi.

 

- Może być tak, że zdarzenia niepożądane wynikają z nieprawidłowej organizacji, ale sama nieprawidłowa organizacja nie jest zdarzeniem niepożądanym – mówi mec. Tymiński.

Co byłoby zatem zdarzeniem niepożądanym? Według mec. Tymińskiego to sytuacja, którą trudno przewidzieć, w odróżnieniu od możliwych konsekwencji braku pielęgniarek na dyżurze. To na przykład wstrząs septyczny u pacjenta po podaniu leku lub brak krwi w szpitalu, gdy doszło do zdarzenia masowego.

Kto odpowiada za błędy organizacyjne w szpitalu?

Eksperci zauważają, że OZZPiP próbuje zwrócić uwagę na to, że personel nie odpowiada za zarządzanie placówką. 

Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, zaznacza, że ideowo i koncepcyjnie zgadza się z tym, że za zdarzenie niepożądane, do którego dochodzi na nieobsadzonym wystarczająco dyżurze lub z powodu przemęczenia kadry, odpowiedzialność ponosi organizator systemu, gdyż pozwolił na sytuację podwyższonego ryzyka. Zauważa jednak również, że według obowiązujących przepisów nieobsadzony dyżur nie spełnia definicji zdarzenia niepożądanego, ponieważ nie doszło do uszczerbku na zdrowiu pacjenta.

OZZPiP zauważa, że zgodnie z art. 6 i 7 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta:

  • każdy pacjent ma prawo do świadczeń zdrowotnych, odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej;
  • pacjent ma prawo żądać, aby udzielająca mu świadczeń zdrowotnych pielęgniarka (położna), zasięgnęła opinii innej pielęgniarki (położnej);
  • pacjent ma prawo do natychmiastowego udzielenia świadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia;
  • w przypadku porodu pacjentka ma prawo do uzyskania świadczeń zdrowotnych związanych z porodem.

- Wszystkie te podstawowe prawa pacjenta nie są realizowane w sytuacji jednoosobowych dyżurów pielęgniarskich i położniczych! – podkreśla OZZPiP.

Mec. Tymiński wskazuje jednak, że OZZPiP mówi o bezwzględnej nieprawidłowości organizacyjnej.  - Ktoś ponosi za nią odpowiedzialność, ale niekonieczne w duchu zdarzeń niepożądanych – dodaje. 

Sądy widzą odpowiedzialność lekarza i pielęgniarki

Czy sądy dostrzegają to, że błąd medyczny podczas operacji może wynikać w jakiejś części z tego, że brakowało personelu, a lekarz czy pielęgniarka byli przemęczeni?

- Najczęściej odpowiedzialnością za błąd nie są obarczani dyrekcja czy kierownictwo szpitala, ale lekarz lub pielęgniarka na dyżurze. Sądy stwierdzają, że, wiedząc, iż są niedomogi organizacyjne, lekarz czy położna nie powinni zgadzać się na pełnienie dyżuru. Jest wiele takich spraw. Na przykład ginekologa, wobec którego sąd uznał, że skoro wiedział, że w szpitalu jest stary aparat do wykonywania KTG, to nie powinien dyżurować. Lekarz miał do wyboru: nie pracować, albo pracować na tym, co ma  - mówi mec. Tymiński.

Nie tylko zdarzenia niepożądane

Sebastian Goncerz zauważa, że w szerszym kontekście tematu jakości mówi się o zdarzeniach typu „near miss”, gdzie miała miejsce pomyłka, ale nie doszło do uszczerbku na zdrowiu pacjenta. Przykładem może być sytuacja gdy ktoś zauważył przed podaniem leków pacjentom, że zostały one źle rozłożone. Takie sytuacje gdzie „o mały włos” nie doszło do uszczerbku na zdrowiu mogą być częste na słabo obsadzonych dyżurach. Podkreśla, że docelowo te zdarzenia również należałoby rejestrować i analizować, jako kolejny krok w budowaniu jakości. Dodaje, że takie zdarzenia są zgłaszane w lotnictwie.

W myśl ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta zdarzenie niepożądane to zdarzenie zaistniałe w trakcie udzielania lub w efekcie udzielenia bądź zaniechania udzielenia świadczenia opieki zdrowotnej, powodujące lub mogące spowodować negatywny skutek dla zdrowia lub życia pacjenta; nie stanowi zdarzenia niepożądanego zdarzenie, którego skutek jest przewidywanym skutkiem prawidłowo udzielonego świadczenia opieki zdrowotnej.