Obowiązujące przepisy ograniczają możliwość sprawowania funkcji przez maksymalnie dwie pięcioletnie kadencje. Gdyby regulacje utrzymały się, obecna kadencja dla wielu samorządowców będzie ostatnią na fotelu włodarza. PSL argumentuje, że takie ograniczenie eliminuje z życia publicznego doświadczonych i skutecznych samorządowców, a także zaburza ciągłość władzy i utrudnia realizację długofalowych strategii rozwoju.

Projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego zakłada również zniesienie zakazu łączenia kandydowania na stanowiska wójta, burmistrza czy prezydenta miasta z ubieganiem się o mandat w radzie powiatu lub sejmiku województwa. W uzasadnieniu projektu PSL podkreśla, że ograniczenie liczby kadencji pozbawia obywateli prawa do ponownego wyboru sprawdzonego lidera. „Decyzja należy do obywateli – to oni powinni mieć ostateczne słowo” – czytamy w dokumencie.

– To mieszkańcy powinni decydować, kto będzie zarządzał ich gminą, a nie ustawodawca w Warszawie. Jeśli lokalna społeczność ufa swojemu włodarzowi, nie powinno być przeszkód, by mógł on ubiegać się o kolejną kadencję -  podkreślił w rozmowie z PAP poseł Michał Pyrzyk.

Przeczytaj także:  Wcześniejsza emerytura po dwóch kadencjach? Samorządowcy chcą zmian

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział projekt pod koniec czerwca, nazywając go „przywróceniem pełnej samorządności wspólnotom lokalnym”. Jak zaznaczył, propozycja ma na celu cofnięcie ograniczeń wprowadzonych przez poprzednią władzę i liczy na szerokie poparcie – zarówno wśród koalicjantów, jak i opozycji.

Sprzeciw wobec projektu zapowiedziała Partia Razem. Poseł Adrian Zandberg ocenił, że zniesienie limitu kadencji może utrwalić lokalne układy władzy i pogłębić problemy z przejrzystością i demokracją w samorządach. Także sami samorządowcy są podzieli co do zniesienia dwukadencyjności, więcej przeczytasz w tekście:  Dwie kadencje w samorządzie - nie ma zgody wśród samych wójtów