W Ornecie do udziału w referendum uprawnionych jest 10 165 mieszkańców. Aby wynik był wiążący, do urn musi pójść co najmniej 3/5 osób, które uczestniczyły w ostatnich wyborach władz gminy. Oznacza to, że w głosowaniu nad odwołaniem przed końcem kadencji burmistrza Ireneusza Popiela frekwencja musiałaby przekroczyć 2 814 uprawnionych. W przypadku rady miasta do ważności referendum wymagany jest udział 3 245 wyborców
Z inicjatywą zorganizowania referendum wystąpiła do Komisarza Wyborczego w Elblągu grupa ośmiorga mieszkańców, którzy - zgodnie z wymogami - zebrali pod swoim wnioskiem podpisy ponad 10 proc. uprawnionych do głosowania. Wśród organizatorów próby odwołania władz miejskich jest poprzedni burmistrz Andrzej Ołtuszewski.
41-letni Ireneusz Popiel jest burmistrzem Ornety od 2010 roku. Startował jako bezpartyjny z Komitetu Wyborczego Wyborców "Porozumienie Niezależnych". W pierwszej turze wyborów, do których stanęło trzech kandydatów, zdobył 46,68 proc. głosów. W drugiej turze zagłosowało na niego 2 572 mieszkańców, czyli 55,35 proc.
Jest to czwarte w tym roku i dziewiąte od początku kadencji referendum na Warmii i Mazurach. Dwa z nich były skuteczne - w Ostródzie, gdzie mieszkańcy odwołali burmistrza Olgierda Dąbrowskiego oraz w Elblągu, gdzie przed upływem kadencji odwołano prezydenta Grzegorza Nowaczyka i radę miejską.
 

W gminie Żórawina inicjatywa referendalna była spowodowana m.in. kontrowersyjną inwestycją w fermę norek. Iwona Wall-Pajtak, jedna z inicjatorek referendum powiedziała, że w ciągu kilku tygodni zebrano ponad 1400 podpisów za jego przeprowadzeniem. "Nie było z tym najmniejszych problemów, wymagana minimalna liczba podpisów to niewiele ponad 700. Ludzie mają dosyć tego, że gmina sąsiadująca z Wrocławiem wygląda jak skansen, trzeba tu chodzić w ciemności po błotnistych drogach, w gimnazjum nie ma sali gimnastycznej. Sprawa budowy fermy norek przelała tylko czarę goryczy i zmobilizowała mieszkańców do działania" - dodała Wall-Pajtak.
Choć budowa fermy norek została wstrzymana, mieszkańcy chcą odwołania radnych. "Trudno nam uwierzyć w tłumaczenia, że radni nie wiedzieli o tym, że wójt już w 2008 r. sprzedał swą prywatną działkę inwestorowi, który chce budować fermę norek. Ta ferma powstaje w okolicy naszych domów i znacząco obniża ich wartość. Ludzie brali kredyty i wyprowadzali się z centrum Wrocławia na wieś nie po to, by teraz mieć w sąsiedztwie taką fermę” - podkreśliła Wall-Pajtak.
Wall-Pajtak dodała, że mieszkańcy złożyli też doniesienie do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ponieważ "uważają, że wójt działał on na szkodę gminy i złamał prawo".
Żórawina to typowa gmina wiejska w powiecie ziemskim wrocławskim. Liczy 33 wsie, jej atutem jest bliskość Wrocławia oraz fakt, że przez jej teren przebiega autostrada A4. Wójt Jan Żukowski pełni swą funkcję już trzecią kadencję. (ks/pap)