Pozbawienie Państwowej Komisji Wyborczej prawnych możliwości drukowania kart do głosowania sprawiło, że głosowanie w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 10 maja 2020 r. jest niemożliwe. Karty wyborcze są warunkiem koniecznym do ich przeprowadzenia – poinformowała w czwartek 7 maja wieczorem PKW.

Czytaj: PKW odwołuje wybory 10 maja - nie mogą się odbyć>>

Znaleźliśmy się jako wyborcy w ślepym zaułku - nie ma wyborów korespondencyjnych, choć cały czas obowiązuje obwieszczenie marszałka Sejmu, że wybory mają odbyć się w niedzielę. A teraz Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła, że w najbliższą niedzielę głosowanie nie odbędzie się. To wszystko dzieje się obok obowiązującego prawa. Okazuje się, że notatka dwóch prezesów partii jest ważniejsza niż ustawa - mówią prawnicy.

Czytaj: Wyborów w niedzielę nie będzie, potem SN je unieważni i będzie nowy termin>>

Jak dowiedzieliśmy się w Biurze Prawnym Państwowej Komisji Wyborczej, drugiej tury wyborów prezydenckich nie będzie, skoro głosowanie w dniu 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Według art. 320 Kodeksu wyborczego nie później niż 14 dnia po podaniu do publicznej wiadomości wyników wyborów, Państwowa Komisja Wyborcza przesyła Marszałkowi Sejmu i Sądowi Najwyższemu sprawozdanie z wyborów - wskazuje Marcin Misiak z Biura Prawnego i Organizacji Wyborów PKW. I dodaje, że Komisja stwierdza ważność wyboru, a nie wyborów. Problemem jest czy oświadczenie PKW, jeśli sprawozdania nie wyda, będzie miało znaczenie jako podstawa prawna wydania uchwały przez Sąd Najwyższy.

Chociaż Państwowa Komisja Wyborcza uważa, że podjęła wszystkie czynności związane z przeprowadzeniem wyborów Prezydenta RP, zarządzonych przez Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej na dzień 10 maja 2020 r., do których była zobowiązana przepisami prawa.

Drugiej tury nie będzie

Sąd Najwyższy nie ma wpływu na to, czy druga tura wyborów się odbędzie. - Od podania do publicznej wiadomości wyników głosowania przez Państwową Komisję Wyborczą obywatele mogą zgłaszać w terminie dwóch tygodni protesty wyborcze - przypomina Martyna Łuczak z Biura Prasowego Sądu Najwyższego.

Protest wnosi się na piśmie do Sądu Najwyższego nie później niż w ciągu 14 dni od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą. Nadanie w tym terminie protestu w polskiej placówce pocztowej jest równoznaczne z wniesieniem go do Sądu Najwyższego.

Umorzenie postępowania jest możliwe

Po rozpoznaniu tych protestów i po wpłynięciu sprawozdania z wyników wyborów przez PKW, Sąd Najwyższy ma 30 dni na podjęcie uchwały od dnia podania wyników wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą, na posiedzeniu z udziałem Prokuratora Generalnego i Przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. Uchwałę Sądu Najwyższego przedstawia się niezwłocznie Marszałkowi Sejmu, a także przesyła Państwowej Komisji Wyborczej oraz ogłasza w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.

W razie podjęcia przez Sąd Najwyższy uchwały stwierdzającej nieważność wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, przeprowadza się nowe wybory na zasadach i w trybie przewidzianych w kodeksie.

- Co do stwierdzenia nieważności wyborów przez SN, to przez analogię - nie można orzec o nieważności małżeństwa, które nie zostało zawarte - mówi dyrektor Mirosław Wróblewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. - Art. 129 ust.1 Konstytucji mówi o stwierdzeniu ważności wyborów prezydenta. A więc nie wyborów, nie samego procesu, tylko wyboru, czy został dokonany wybór konkretnej osoby na stanowisko prezydenta i czy był poprawny. Jeśli nie zostanie wyłoniony żaden prezydent, to nie ma przedmiotu do orzekania przez Sąd Najwyższy. Takie postępowanie wywołane protestami wyborczymi, musiałoby być umorzone - wyjaśnia Wróblewski.

Wynik nie jest przesądzony

Duże zdziwienie sędziego Joanny Lemańskiej, prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która wyda uchwałę w sprawie ważności wyborów, wywołało oświadczenie dwóch liderów partyjnych, że SN stwierdzi nieważność wyborów.

- Tylko od składu orzekającego zależy, jaka będzie treść podjętego orzeczenia - podkreśliła prezes Lemańska. - Wszelkie spekulacje, które pojawiają się w mediach w tym zakresie, traktuję jako element dyskursu publicznego bez żadnego wpływu na orzeczenia, które zapadają w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - dodała prezes.

O ważności wyboru SN rozstrzyga w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej, a o protestach - trzech sędziów tej Izby.

 

Sprawdź również książkę: Ustawa o Trybunale Stanu. Komentarz >>