Wojna w Ukrainie dotknęła nie tylko obywateli tego państwa, ale też osoby innych obywatelstw i narodowości, które mieszkały, studiowały lub pracowały w Ukrainie.

Im również koniecznie należy udzielić pomocy i zapewnić wsparcie na terytorium Polski, dać szansę na legalny wjazd i pobyt, zapewnić możliwość powrotu do kraju pochodzenia lub umożliwić pozostanie w Polsce. Pod warunkiem, że taki będzie ich wybór lub tutaj właśnie będą poszukiwać ochrony międzynarodowej. 

Rzecznik ufa, że jako osoby dotknięte konfliktem zbrojnym, które również mogły stracić w Ukrainie swoich bliskich i dobytek całego życia, nie zostaną one przez państwo polskie pozostawione bez pomocy. Zaś projektowana obecnie ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, wbrew tytułowi, uwzględni także ich sytuację.

Reakcja władz na granicy polsko-białoruska

Marcin Wiącek przypomina też Ministrowi o osobach dotkniętych kryzysem humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej. Kryzysem, który w sierpniu 2021 r. wywołały władze Białorusi - najpierw oszukując tysiące ludzi obietnicami łatwego dostania się do Europy, potem traktując ich jako zakładników polityki destabilizacji Polski i Unii Europejskiej i zmuszając, z narażeniem ich życia i niejednokrotnie z użyciem przemocy, do kolejnych prób nielegalnego przekraczania granicy z Polską.

Czytaj: Wojna na Ukrainie testuje polski system ochrony dzieci

W tej sytuacji znaleźli się m.in. obywatele Afganistanu, Syrii czy Iraku, mężczyźni, kobiety, dzieci, osoby z niepełnosprawnościami iw różnym stanie zdrowia. Część z nich także uciekała przed wojną lub chciała znaleźć w Polsce ochronę przed prześladowaniami w krajach pochodzenia. 

Swoje uwagi i wątpliwości dotyczące reakcji polskich władz na kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej Rzecznik przedstawił  w wystąpieniu z 15 grudnia 2021 r. Szczególna krytyka dotyczyła regulacji wprowadzonych do polskiego porządku prawnego w sierpniu i październiku 2021 r., które ustanawiały nieznane dotąd procedury zawracania cudzoziemców do linii granicy -  czyli na Białoruś.

Obie te procedury RPO uznał za sprzeczne m.in. z przepisami Konwencji genewskiej dotyczącej statusu uchodźców, Karty Praw Podstawowych UE, Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, zakazującej zbiorowego wydalania cudzoziemców, a także z przepisami Konstytucji RP.

Żadna z tych procedur nie daje też gwarancji, że prawo każdego cudzoziemca do złożenia wniosku o ochronę międzynarodową w Polsce będzie respektowane, ani nawet nie stwarza możliwości indywidualnej oceny sytuacji faktycznej cudzoziemca.  Choćby np. analizy ryzyka naruszenia jego prawa do życia czy wolności, także wolności od tortur i nieludzkiego traktowania, w przypadku zawrócenia do linii granicy czy realizacji obowiązku opuszczenia Polski.

Syryjczycy i Afgańczycy są zawracani

Zastrzeżenia Rzecznika Praw Obywatelskich co do tych regulacji nie spowodowały jednak ich uchylenia – obie procedury obowiązują i nadal są stosowane wobec osób przekraczających granicę polsko-białoruską w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Cudzoziemcy w dalszym ciągu są zawracani do linii granicy i zmuszani do wejścia na terytorium Białorusi, mimo wojny w Ukrainie i jawnego i aktywnego zaangażowania Białorusi po stronie agresora. 

Według docierających do Biura RPO informacji, począwszy od 24 lutego br., procedura wydania postanowienia o opuszczeniu terytorium RP objęła co najmniej siedmioro obywateli Syrii, ujętych i zawróconych na Białoruś przez Placówkę Straży Granicznej w Czeremsze w dniu 1 marca 2022 r. oraz sześciu obywateli Iraku, ujętych i zawróconych tego samego dnia przez Placówkę Straży Granicznej w Michałowie. We wszystkich tych sprawach RPO prowadzi postępowania wyjaśniające, dysponuje danymi zawróconych osób i ma wgląd w ich dokumentację.

W odpowiedzi na jedno z wystąpień Biura RPO, Komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, potwierdził fakt dokonywania zawróceń i przedstawił opinię, że na terytorium Republiki Białoruś nie toczą się żadne działania wojenne i nie ma żadnego oficjalnego stanowiska politycznego, z którego wynikałoby jasno, że kraj ten jest objęty działaniami zbrojnymi.

RPO nie zgadza się z taką tezą. Faktycznie na Białorusi konwencjonalne działania wojenne nie są prowadzone, o ile za takie nie uznane będzie sama koncentracja wojsk, i nie ma potwierdzonych informacji o wkroczeniu jednostek białoruskich na teren Ukrainy, to jednak Białoruś aktywnie wspiera wojska najeźdźcze, stanowi zaplecze dla działań frontowych a z jej terenu w kierunku Ukrainy odpalane są rakiety balistyczne.

Rzecznik dostrzega realną groźbę, że władze Białorusi podejmą kolejną próbę wykorzystania obecności migrantów na polsko-białoruskiej granicy do destabilizowania sytuacji, nie licząc się przy tym z ich życiem, zdrowiem i bezpieczeństwem. Nie można wykluczyć, że osoby te, jeśli nie będą miały szans pozostania na terytorium Polski, po zawróceniu na Białoruś będą zmuszane do przekraczania granicy białorusko-ukraińskiej i znajdą się na terenie państwa ogarniętego wojną. Choćby z tego powodu Polska jest dziś odpowiedzialna także za los tych osób, które przekraczają w sposób nieuregulowany naszą granicę z Białorusią.

Tymczasem przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel w wywiadzie dla radia France Inter powiedział, że rasizm na polsko-ukraińskiej granicy to rosyjska propaganda. Skomentował w ten sposób doniesienia o dyskryminacji afrykańskich studentów uciekających z Ukrainy.

"Rosja uruchomiła wrogą propagandę, aby spróbować zaszczepić podejrzenia, wątpliwości w krajach afrykańskich w czasie, gdy prowadziliśmy dyplomatyczną batalię w ONZ" przeciwko wojnie na Ukrainie" - skomentował.