„Nieznajomość prawa szkodzi” – jak stanowi dobrze znana paremia. Nie jeden się o tym przekonał, a zapewne nie jeden się jeszcze przekona. Nieznajomość prawa szkodzi, i to w różnych sferach życia. Szkodzi również wizerunkowo.

Może bowiem doprowadzić do... kompromitacji. Tak też się stało w Sołectwie B., w którym nieznajomość prawa znacznie zwiększyła rozpoznawalność samorządowców, których ten brak wiedzy odznaczał. Nie jest to jednak rozpoznawalność, na której mogłoby komukolwiek zależeć. Choć – jak mawiał klasyk – „nie ważne jak, byle mówili”... A cóż się takiego stało?

Rada Miasta i Gminy w Ch. podjęła znamienną decyzję, która miała zaważyć na losach położonego na jej terytorium sołectwa – Sołectwa B. Wspomniana decyzja, przybierająca formę prawną uchwały, odnosiła się do spraw kardynalnych – podmiotu sprawującego władzę we wskazanym sołectwie oraz jej zakresu. Rada Miasta i Gminy w Ch. podjęła uchwałę o następującej treści: „W statucie Sołectwa B. dodaje się po §7 paragraf §7a o brzmieniu: 1. Stowarzyszenie Uczestników Przebudowy Wsi B. przejmuje kompetencje, prawa i obowiązki: 1) zebrania wiejskiego (...), (2) rady sołeckiej (...), (3) sołtysa (...)”.

Innymi słowy Rada Miasta i Gminy w Ch. zdecydowała się – przekazując „kompetencje, prawa i obowiązki” – wyposażyć Stowarzyszenie Uczestników Przebudowy Wsi B. m.in. w możliwość: reprezentowania sołectwa w stosunkach cywilnoprawnych i w sprawach publicznych, wykonywania bieżącego zarządu nad wyznaczonym mieniem gminnym, zezwalania na zbycie składników mienia sołectwa, określania celów wydatkowania środków publicznych przekazanych do dyspozycji sołectwa, opiniowania planu zagospodarowania przestrzennego. To jedynie katalog przykładowych kompetencji „przejętych” przez Stowarzyszenie.

Ktoś złośliwy rzekłby, że uchwała Rady Miasta i Gminy w Ch. stanowi wyraz zjawiska prywatyzacji zadań publicznych i składników mienia publicznego, w związku z czym jest aksjologicznie uzasadniona. Abstrahując jednak od dysput filozoficznej natury, Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że wspomniana uchwała została wydana z naruszeniem prawa, co ważne – z istotnym naruszeniem prawa – i tym samym jest nieważna. Sąd bowiem uznał, że: „wbrew upowszechnionemu w publicystyce poglądowi, rada gminy nie jest na obszarze swojego działania „suwerennym prawodawcą”, który „wszystko może”. Zresztą nawet rzeczywiście „suwerenny prawodawca” nie jest wolny od ograniczeń wypływających z fundamentalnych zasad konstytucyjnych (...)” (wyrok z dnia 17 marca 1992 r., SA/Wr 238/92, Lex nr 10302). Taką zasadą jest np. zasada praworządności, o której – jak się zdaje – samorządowcy nie pamiętali.