Rozporządzenie o podwyżkach prezydent Andrzej Duda podpisał w piątek 30 lipca. Weszło w życie już dwa dni później, 1 sierpnia. Zgodnie z przepisami posłowie i senatorowie zarobią teraz ponad 12 tys. zł miesięcznie, a wiceministrowie ok. 16 tys. zł. Wzrosła także pensja premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu - do 20,5 tys. zł.

Czytaj więcej: Wyższe wynagrodzenia dla posłów, ministrów i szefów urzędów >

 

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

We wtorek głos w sprawie zabrało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, wystosowując list otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy. Przewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski zwraca uwagę, że na podwyżkach dla parlamentarzystów, wiceministrów i członkach rządu się nie skończy.

„2 sierpnia w Sejmie złożono projekt ustawy obejmujący podwyżki wynagrodzeń dla samorządowców (wójtów, burmistrzów, prezydentów miast oraz radnych) a także dla Prezydenta RP i byłych prezydentów” - pisze. Według inicjatorów tych zmian wynagrodzenia posłów, senatorów oraz funkcjonariuszy administracji państwowej, rządowej i samorządowej są niewspółmiernie niskie w stosunku do ich obowiązków i odpowiedzialności.

„W pełni podzielam te argumenty i nie kwestionowałbym zgłoszonych inicjatyw, gdyby nie fakt, że płace kilkuset tysięcy pracowników sfery budżetowej będą nadal zamrożone” - pisze Radzikowski. Dodaje, że to dziwne, ponieważ niedawno premier Mateusz Morawiecki ogłosił sukces rządu w walce o naprawę finansów publicznych po poprzednikach, wskazując, że od stycznia do czerwca bieżącego roku budżet odnotował nadwyżkę w wysokości 28 mld zł.

 

OPZZ: Pracownicy sfery budżetowej od lat niedofinansowani

Według szefa centrali związkowej „jeżeli kondycja budżetu państwa rzeczywiście jest tak dobra, to powinno to skutkować wyższymi płacami, także dla ponad 560 tys. pracowników sektora publicznego: nauczycieli, pracowników ochrony zdrowia, policjantów, strażaków, pograniczników, żołnierzy, urzędników, asystentów sądowych i przedstawicieli wielu innych zawodów, bez których polskie państwo nie byłoby w stanie funkcjonować”.

OPZZ od lat podkreśla, że pracownicy sfery budżetowej są niedofinansowani, a pandemia koronawirusa posłużyła jako dodatkowy pretekst do obcięcia im dochodów poprzez ograniczenie wypłat nagród i premii. Tymczasem z powodu pandemii i konieczności wdrażania w życie kolejnych tarcz antykryzysowych pracownicy sektora publicznego mają coraz więcej pracy.

„Dlatego zwróciłem się do Pana Premiera, aby w obliczu lepszej niż oczekiwano sytuacji gospodarczej nie przeznaczać pieniędzy na wyprodukowane za granicą czołgi czy podwyżki dla parlamentarzystów, ale na wynagrodzenia dla tych, którzy codzienną pracą przyczyniają się do stabilności polskiego państwa” – pisze Radzikowski.

Na koniec przewodniczący związku przypomina o wspólnym stanowisku trzech największych central – OPZZ, Forum Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność” – przyjętym jeszcze 19 maja. Związkowcy apelują w nim o odmrożenie płac w budżetówce i 12-procentową podwyżkę dla jej pracowników. „Jestem przekonany, że dopiero wtedy rządzący zyskają moralne prawo, aby podnieść sobie wynagrodzenia” – ocenia Radzikowski.