Katarzyna Kubicka-Żach: W tegorocznych wyborach do parlamentu dostali się także obecni samorządowcy. Jakie to może mieć znaczenie z punktu widzenia samorządu?

Prof. Hubert Izdebski, prawnik, ekspert w dziedzinie samorządu i administracji: Uważam, że nie było do końca przemyślane stopniowe rozdzielanie od lat 90. dwóch  elit władzy pochodzących z wyborów powszechnych – samorządowej i centralnej. Przecież i jedni, i drudzy trudnią się, na odpowiednich poziomach, polityką, a to że coraz częściej zaczęli pojawiać się tzw. bezpartyjni samorządowcy nie oznacza, że nie zajmują się oni polityką, tylko że politykę wiąże się z politykierstwem, a nie z tym, co oznaczała i powinna oznaczać już od czasów starożytnych. Oczywiście nie da się zupełnie odciąć polityki krajowej i polityki regionalnej i lokalnej, tym bardziej że w próżnię, która formalnie powstała, wchodzą ogólnokrajowe partie polityczne, lecz fizycznie - za pomocą przepisów polityki te są personalnie rozdzielone. Tymczasem istnieją kraje, w których funkcje parlamentarne i samorządowe się łączy.

Na przykład we Francji, zgodnie z historyczną tradycją, nieomalże nie można było być merem miasta, nie mając mandatu parlamentarnego. Deputowany mer był tam naturalną konstrukcją prawną. Inna sprawa, że obecnie Francuzi odchodzą od tego, choć wydaje się to nadal potrzebne.


Na przykład do czego?

Związek pomiędzy osobami zajmującymi się polityką centralną a tymi, którzy pracują w terenie, w samorządach lokalnych, nie może być rozerwany. Parlamentarzyści często tracą kontakt z rzeczywistością, zwłaszcza ci, którzy pełnią swoje funkcje kolejne kadencje i to zawodowo. A to na poziomie lokalnym podejmowane są decyzje dotyczące jakości życia mieszkańców, tam jest wiedza, co potrzebne jest mieszkańcom. To więc, że następuje jakiś element przepływu od samorządu do parlamentu, to bardzo dobrze.

Pomysły, zgodnie z którymi Senat byłby reprezentacją jednostek terytorialnych, nie są zatem złe. Zwłaszcza gdy, tak jak w Polsce, nie ma równorzędności obu izb parlamentu i Senat ma mniej zadań, a wobec tego łączenie funkcji samorządowych i parlamentarnych nie rodziłoby problemu należytego wypełniania obowiązków. Senat powinien być izbą refleksji, a to przecież samorządowcy mają wiele materiału do refleksji na podstawie tego, co mieli okazję poznać w zetknięciu z realnym życiem i problemami podczas pracy w samorządzie.

Czytaj też: Prof. Izdebski: Prawo nie wspiera samorządów>>

Niejednokrotnie mówił pan, że najlepiej byłoby, gdyby samorządowcy mogli być jednocześnie senatorami. Czy nie byłoby kolizji zadań?

To w niczym by nie przeszkadzało wykonywaniu jednych i drugich obowiązków. A nawet mogłoby pomóc. Obecnie nie ma jednak takiej możliwości prawnej. Dobrze więc, że samorządowcy będą senatorami, niech ten głos samorządowy, ich doświadczenie, będą obecne w parlamencie.

To o wiele lepiej, niż gdyby było to doświadczenie kogoś, kto od 20 lat jest w Sejmie czy Senacie, bo jego związek z realiami i uzależnienie od danej centrali politycznej powoduje, że trudno, by wnosił coś nowego, do tego jeszcze samodzielnie. A samorządowcy przez swoją wiedzę, kwalifikacje, będąc w parlamencie, wartość dodaną do samorządu na pewno wniosą.

Z drugiej strony w wyborach samorządowych mieszkańcy zaufali tym osobom i wybrali je. Teraz okazuje się, że włodarz miasta czy gminy rezygnuje, mogą się więc czuć rozczarowani.

Mogą, ale być może w środowiskach lokalnych było wiadomo, że samorządowiec będzie chciał kandydować do parlamentu. Na przykład prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz nie ukrywał swoich zamiarów i zapewne nikogo nie zaskoczył. Poza tym to przecież ci sami wyborcy, którzy wybierali go do samorządu. Wszystko zatem zależy od indywidualnego przypadku, a każdy nie musi być taki sam.

..............................
Nie można łączyć funkcji wójta, burmistrza i prezydenta miasta oraz radnego z mandatem posła lub senatora. Osoba wybrana w wyborach parlamentarnych zgodnie z prawem traci mandat samorządowy, czyli już kandydując, niejako warunkowo rezygnuje z funkcji w samorządzie. Wygaśnięcie mandatu stwierdza komisarz wyborczy. Do czasu wybrania w wyborach przedterminowych wójta, burmistrza albo prezydenta gminą zarządza osoba powołana w tym celu przez Prezesa Rady Ministrów. Co do radnych, wybory przedterminowe na wakujące miejsce przeprowadza się  jedynie w małych gminach, bo w większych (powyżej 20 tys. mieszkańców) wakat obsadza osoba następna w kolejności na danej liście w ostatnich wyborach.