- Ja sam nie poprę ustawy w sprawie głosowania korespondencyjnego, ale przekonałem kolegów, by dać jej szansę, ta ustawa zostanie poparta przez większość posłów Porozumienia - zapowiedział Jarosław Gowin przed głosowaniem.  I wyrażał nadzieję, że większość posłów Porozumienia zagłosuje za procedowaniem tego projektu. Jednak podczas głosowania okazało się, że za było 228 posłów i tyle samo przeciw, a trzech wstrzymało się od głosu. Tym samym projekt nie został skierowany do pierwszego czytania. 

Czytaj w LEX: Zadania jednostek samorządu terytorialnego w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej >

Wcześniej Jarosław Gowin ogłosił swoją dymisję ze stanowiska wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego, ale zadeklarował pozostanie w rządzie. Zapowiedział też zarekomendowanie Jadwigi Emilewicz na stanowisko wicepremiera. Nie wiadomo jednak, czy to jeszcze aktualne, gdy większość posłów Porozumienia nie poparła tak ważnego dla PiS projektu. 

Czytaj: Gowin podaje się do dymisji, ale zostaje w koalicji>>
 

Projekt nowelizacji, przewidujący powszechne głosowanie korespondencyjne w najbliższych wyborach, wniesiony został do Sejmu przez klub PiS we wtorek 31 marca, a w czwartek 2 kwietnia klub PiS wniósł do niego poprawkę zakładającą, że byłaby to jedyna forma oddawania głosów, a lokali wyborczych w ogóle nie byłoby.

Projekt bazuje na założeniu, że mimo trwającej epidemii wybory prezydenckie 10 maja odbędą się. Zdaniem przywódcy Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, nie ma zgodnej z prawem możliwości odłożenia terminu głosowania. 

Więcej: Kaczyński: Wybory będą w maju>>

 


Projekt pojawiał się i znikał

Projekt miał być przedmiotem obrad piątkowego posiedzenia Sejmu. Był już w porządku obrad, ale potem z niego zniknął, a rozpoczęcie obrad Izby było kolejno przesuwane. Po rozpoczęciu po godz. 13 posiedzenia okazało się, że nie ma ono tego punktu w porządku. Nie podano oficjalnie przyczyny tej decyzji, ale z kontekstu zdarzeń wynika, że był nią brak zgody na taką zmianę ze strony koalicjanta PiS, czyli Porozumienia Jarosława Gowina.

Czytaj: Nie będzie większości dla nowelizacji o korespondencyjnych wyborach>>

 - Stoimy wobec wyboru: życie albo śmierć i każdy polityk, każdy obóz polityczny musi zmierzyć się z tą perspektywą w odpowiedzialności za dzisiejsze pokolenie Polaków i za przyszłe pokolenia - podkreślił wicepremier. Zaznaczył, że zmiana terminu wyborów może się odbyć tylko i wyłącznie w zgodzie z konstytucją. - Jest pytanie o możliwy termin. Nie ma pewności, czy wybory mogłyby się odbyć ze względów epidemiologicznych latem, czy mogłyby się odbyć jesienią. Natomiast wszystkie dane naukowe wskazują, że bezpiecznym terminem jest przesuniecie wyborów prezydenckich o dwa lata - mówił.  Przyznał, że taka zmiana jest możliwa tylko poprzez zmianę konstytucji. - I dzisiaj my posłowie Porozumienia tak projekt przedstawiamy - oświadczył Gowin. I zaproponował zmianę polegającą na wprowadzeniu w Polsce jednej, siedmioletniej kadencji z równoczesnym, szczególnym rozstrzygnięciem polegającym na przedłużeniu kadencji prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata. - Przy założeniu, że obecny pan prezydent nie będzie już kandydował za dwa lata - mówił Gowin.

Będzie próba zmiany konstytucji

Jak poinformował w poniedziałek, projekt ten zyskał poparcie Prawa i Sprawiedliwości, ale jego autor będzie jeszcze zabiegał o jego poparcie ze strony opozycji. To istotne, ponieważ Zjednoczona Prawica nie ma większości wymaganej do zmiany konstytucji. Wymagana jest do większość 2/3 głosów, co przy pełnej frekwencji w Sejmie oznacza 307 posłów. 

Jarosław Gowin odniósł się też do wątpliwości, czy możliwa jest zmiana Konstytucji w takim terminie, by na jej podstawie można było przesunąć termin wyborów wyznaczonych na 10 maja br. - Dzisiaj wraz z klubem parlamentarnym PiS będziemy rekomendowali zmianę regulaminu Sejmu, tak, aby między pierwszym, a drugim czytaniem projektu zmiany konstytucji nie było przerwy dwutygodniowej - poinformował. - Dzięki temu cały kalendarz się spina. Zmiana konstytucji może być przyjęta przez Sejm 6 maja, przez Senat 7 maja, podpisana przez prezydenta 8 maja i w ten sposób przed wyborami 10 maja, możemy przesunąć je o dwa lat - powiedział Gowin.

Poczta wrzuci pakiet do głosowania do skrzynki

Tymczasem po południu w piątek PiS złożyło w Sejmie autopoprawkę do tego projektu, określająca szczegóły głosowania w wyborach korespondencyjnych. Przewiduje ona m.in. że pakiety do głosowania dostarczy wszystkim uprawnionym do głosowania poczta, wrzucając je do domowych skrzynek pocztowych. Natomiast wyborca, jeśli zdecyduje się zagłosować, wypełnioną kartę do głosowana do jednej ze skrzynek Poczty Polskiej. Poczta dostarczy je do komisji wyborczych, które na podstawie projektowanej nowelizacji miałyby być powołane według nowych zasad. W poniedziałek odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie tego projektu i rządząca większość, przy mocnym sprzeciwie opozycji, skierowała do dalszych prac. 

Czytaj: PiS wraca do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich>>

Autorzy projektu nie wyjaśniali, jak prace nad projektem miałyby się realizowanego już kalendarza wyborczego, który przewiduje obowiązek zebrania do 10 kwietnia kandydatur do komisji wyborczych, ale w niedzielę 5 kwietnia minął już termin tworzenia obwodów głosowania m.in. w zakładach leczniczych, domach pomocy społecznej, zakładach karnych i aresztach śledczych, a w najbliższych dniach nastąpią kolejne takie terminy. 

Jeśli jednak Zjednoczonej Prawicy udałoby się doprowadzić przed 10 maja do proponowanej przez Jarosława Gowina zmiany konstytucji i termin wyborów zostałby termin głosowania, to przepisy o korespondencyjnym głosowaniu byłyby zastosowane w głosowaniu, które zostanie wyznaczone w innym terminie. 

Sprawdź również książkę: Kodeks wyborczy. Przepisy >>