- Ponad 80 proc. zawartości szamb trafia do środowiska w stanie surowym - powiedział na posiedzeniu sejmowej komisji samorządu terytorialnego o polityki regionalnej Przemysław Fedorowicz wicedyrektor katowickiej delegatury NIK. Prezentował wyniki kontroli 28 gmin w 9 województwach dotyczące zabezpieczenia wód powierzchniowych i podziemnych przed zanieczyszczeniami ściekami komunalnymi pochodzącymi z obszarów nieskanalizowanych.

Czytaj w LEX: Warunki wprowadzania ścieków przemysłowych do środowiska >

Gminy nie dbają o jakość wód

Wnioski z kontroli wskazują, że gminy nie zapewniają właściwej ochrony wód powierzchniowych i podziemnych przed zanieczyszczeniem ściekami komunalnymi pochodzącymi z szamb. Według Przemysława Fedorowicza istnieje nawet faktyczne przyzwolenie urzędników na nielegalne pozbywanie się ścieków. A organy samorządu nie korzystają z narzędzi, jakie mają by dyscyplinować właścicieli nieruchomości m.in. kontroli umów czy przymusowego wywozu nieczystości na koszt właściciela.

Niezadowalający - zdaniem NIK - jest też rozwój infrastruktury służącej do oczyszczania ścieków. Większość gmin posiadała oczyszczalnie zbyt małe do potrzeb albo nie miała ich wcale. - Ale nawet ta niewystarczająca infrastruktura była wykorzystywana jedynie w 30 procentach – wskazał Przemysław Fedorowicz.

Według danych GUS niemal 30 proc. Polaków nie ma dostępu do kanalizacji, 90 proc. z nich mieszka w budynkach, przy których istnieją szamba.

Pobierz wzór dokumentu w LEX: Oświadczenie kierownika budowy o szczelności szamba >

Gmina będzie miała obowiązek sprawdzać i karać

Ministerstwo Infrastruktury w projekcie nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach planuje wprowadzić przepisy upoważniające gminy do przeprowadzania kontroli nieruchomości i sprawdzania czy właściciele nieruchomości mają podpisane umowy z firmami trudniącymi się wywozem szamba. Za utrudnianie lub udaremnianie pracownikom gminnym sprawdzenia, czy właściciel nieruchomości wyposażony jest w zbiornik bezodpływowy lub przydomową oczyszczalnię ścieków i czy ma podpisaną umowę na wywóz szamba, będzie grozić kara grzywny.

Projekt zakłada wprowadzenie obowiązku pozbywania się komunalnych osadów ściekowych przez właścicieli nieruchomości i  obowiązku dokumentowania korzystania z usług gminnej jednostki organizacyjnej lub przedsiębiorcy odbierającego komunalne osady ściekowe. Obowiązki gminy zostaną też rozszerzone o organizację odbierania komunalnych osadów ściekowych, a na gminę nałożone zostaną rozszerzone obowiązki sprawozdawcze.

Co więcej, projekt nowelizacji Prawa wodnego przewiduje, że gminy, które do 2028 roku nie wywiążą się z obowiązków nałożonych unijną dyrektywą ściekową, muszą liczyć się wysokimi karami pieniężnymi.

Czytaj także: Gminy dostaną prawo do kontroli opróżniania szamb, będą też kary>>

Zobacz pytanie i odpowiedź eksperta w LEX: Komu zgłosić szambo o przepustowości 5 m3 - staroście czy wójtowi? >

Są narzędzia trzeba je tylko stosować

Samorządowcy bronią się, że brakuje im skutecznych narzędzi, aby zwalczać przestępstwa środowiskowe.  Dr Katarzyna Barańska, radca prawny ekspert do spraw środowiskowych uważa, że gminy mają kilka możliwości, aby walczyć z z tego typu  nieprawidłowościami. Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nakłada obowiązek przyłączenia nieruchomości do sieci kanalizacyjnej, a nie realizację tego obowiązku określa jako wykroczenie. Także ustawa - Prawo wodne przewiduje karę grzywny za brak zapewnienia ochrony wód przed zanieczyszczeniem. Zachowanie te penalizują też przepisy Kodeksu karnego odnoszące się do zanieczyszczenia (art. 182 KK).

- Po prostu trzeba spojrzeć na ten temat nieco szerzej – wskazuje dr Katarzyna Barańska.

 

Potrzebny gminny fundusz ochrony środowiska a nie kary

Rządowy pomysł, aby to gminy zajmowały się karaniem swoich mieszkańców krytykuje Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej. Uważa, że gmina nigdy nie będzie dobrym policjantem. Uważa, że karaniem powinien zając się aparat państwowy.

- Mamy aż 88 administracji specjalnych, które się wyalienowały. Mamy inspekcję ochrony środowiska, która ochoczo kontroluje i rozlicza spółki komunalne, ale nie kwapi się do kontroli prywatnych posesji, tylko doniesienia w takich sprawach odsyła do nas traktując gminy jak swój organ wykonawczy. Gminom nie potrzeba kolejnego kija, ale marchewki, czyli pieniędzy na infrastrukturę – przekonuje Krzysztof Iwaniuk.

I mimo, że w Rządowym Funduszu Inwestycji Lokalnych przeznaczono specjalną pulę pieniędzy dla gmin popegeerowskich, zwłaszcza na inwestycje wodno-kanalizacyjne, to wciąż mało. Zdaniem przewodniczącego Iwaniuka brakuje choćby dotacji na budowę przydomowych oczyszczalni, tam, gdzie z przyczyn ekonomicznych nie opłaca się budować sieci kanalizacyjnej. Albo tam, gdzie jest to nie możliwe z powodu bałaganu przestrzennego.

- Uważam, że błędem była likwidacja gminnych programów ochrony środowiska, które najlepiej potrafiły zdiagnozować lokalne potrzeby i uwzględniały lokalną specyfikę. O przywrócenie tych programów apeluję już od lat – mówi Krzysztof Iwaniuk.