Budżety pod rygorem nowej ustawy nie załamały inwestycji regionów tak bardzo, jak mogło się wydawać. Sejmiki łatają dziury, przesuwają zadania, by tylko utrzymać część rozwojowych projektów. Nawet za cenę utrzymania sporego zadłużenia.

Nowa ustawa finansów publicznych zaczęła obowiązywać z początkiem nowego roku, a to oznacza chociażby likwidację samorządowych funduszy celowych, w tym wojewódzkich i powiatowych funduszy gospodarki zasobami geodezyjnymi i kartograficznymi oraz centralnych i terenowych funduszy ochrony gruntów rolnych. Ustawodawca przekonuje, że jednostki samorządowe będą miały wreszcie porządne narzędzia do prowadzenia racjonalnej polityki budżetowej. Przedstawiciele gmin, powiatów i wreszcie województw już jednak od kilku miesięcy głowią się nad odpowiednią konstrukcją finansów na najbliższe 12 miesięcy. Problem ten dotyczy przede wszystkim radnych wojewódzkich, bo tam właśnie idące w setki miliony złotych budżety stanowią często o rozwoju lub stagnacji całych regionów. W większości regionów sesje budżetowe zaplanowano na druga połowę stycznia 2011 r. (najpóźniej – wedle obowiązujących przepisów – winny one odbyć się do 31 stycznia). Skarbnicy i wydziały finansowe chcą mieć więcej czasu niż zwykle. Kaganiec z centrali – jak nieoficjalnie nazywają nową ustawę – jest mocno nasadzony i niekiedy trzeba porządnej burzy mózgów, by wszystko jakoś posklejać i zdecydować z czego ewentualnie zrezygnować, gdzie dodatkowo pociąć.

Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: www.wnp.pl, 7 stycznia 2011 r.