Żądanie sprostowania artykułu to codzienność w prasie papierowej i elektronicznej. Jeżeli redaktor naczelny odmówi opublikowania sprostowania, albo sprostowanie nie ukazało się w terminie lub niepełne, zainteresowany podmiot, może wytoczyć powództwo o opublikowanie sprostowania. Roszczenie to wygasa, jeżeli nie będzie dochodzone w ciągu roku od dnia opublikowania materiału prasowego.

W przepisach prawa prasowego ustawodawca nie przesądził wprost, przeciwko komu powinno być wytoczone powództwo o opublikowanie sprostowania. Problem ten wywołał kontrowersje, w ramach których w doktrynie rozważane były różne koncepcje. Natomiast w orzecznictwie utrwalił się pogląd, że legitymacja bierna przysługuje redaktorowi naczelnemu, jako osobie zobowiązanej do publikacji.

Zobacz omówienie orzeczenia: Sprostowanie prasowe można zamieścić publikując skan z treścią pisma zawierającego sprostowanie >
 

Decydująca uchwała SN

Porządkującą orzecznictwo była uchwała Sądu Najwyższego z 22 czerwca 2017 r. ( sygnatura akt III CZP 8/17).  Mówi ona o tym, kogo w piśmie procesowym należy skutecznie pozwać. Zgodnie z tą uchwałą powództwo o opublikowanie sprostowania, o którym mowa w art. 39 ust. 1 ustawy Prawo prasowe, wytacza się przeciwko redaktorowi naczelnemu właściwego dziennika lub czasopisma, a nie przeciwko osobie fizycznej powołanej na to stanowisko.

Przy takim rozwiązaniu, niezależnie od zmian na stanowisku redaktora naczelnego, a nawet w razie nieobsadzenia tego stanowiska, strona pozwana pozostaje niezmienna. Byłby nią redaktor naczelny jako podmiot stosunków regulowanych przepisami prawa prasowego.

Czytaj: SN: Sprostowanie do artykułu o luksusach przewodniczącego związku trzeba opublikować>>
 

Kto poniesie skutki finansowe procesu i sprostowania? SN uznał, że redakcja. Obowiązek wykonania wyroku uwzględniającego powództwo przewidziane w art. 39 ust. 1 Prawa prasowego realnie został nałożony na gazetę, gdyż to ona poniesie koszty publikacji, a jedynie wykonanie tego obowiązku ciąży na redaktorze naczelnym (uchwała z 17 września 2008 r., III CZP 79/08).  

Zdaniem adwokata Huberta Kubika z kancelarii Kopeć & Zaborowski uchwała Sądu Najwyższego w sprawie sprostowania wyjaśniła wszystkie dotychczasowe wątpliwości dotyczące pozywania w tej sprawie redaktora naczelnego pisma. - Jednak to nie oznacza, że redakcja nie ma szans w sporze o opublikowanie sprostowania - dodaje adw. Kubik.

Zobacz: Wyrok zobowiązujący do opublikowania sprostowania >
 

Ingerencja w sprostowanie

Redaktorowi naczelnemu nie wolno w tekście nadesłanego sprostowania dokonywać zmian i skrótów. Ograniczenie to w jednakowym stopniu dotyczy sądu rozstrzygającego o powództwie. A zatem sąd albo uwzględnienia w całości albo oddala w całości powództwa.

Taka sytuacja miała miejsce w sporze tygodnika "Polityka" z Krajową Spółdzielczą Kasą Oszczędnościowo-Kredytowej. Redaktor naczelny odmówił sprostowania, bo było ono nierzeczowe i niekonkretne.

Sąd Okręgowy stwierdził, że tylko jedno zdanie sprostowania nie odnosiło się do publikacji tygodnika, że „SKOK-i nigdy nie finansowały żadnych kampanii wyborczych partii politycznych”.

Powstał więc problem, czy sąd może ingerować w treść sprostowania. Zdaniem Sądu Najwyższego - nie.

Zobacz: Wyrok oddalający powództwo o opublikowanie sprostowania - nieudowodnienie faktu i zachowania terminu wezwania redaktora naczelnego do sprostowania >

Trudno redakcji wygrać

Według adwokat Agnieszki Chajewskiej z kancelarii Kochański&Wspólnicy linia orzecznicza poszła w takim kierunku, że sąd nie bada prawdziwości argumentów zawartych w sprostowaniu, tak jak ma to miejsce przy roszczeniach o naruszenie dóbr osobistych. Nie analizuje rzetelności i staranności w doborze treści. Tak rzecz się miała, gdy np. Newsweek opublikował artykuł o pobycie szefa NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy w luksusowych apartamentach nad morzem.

Dlatego, że sądy przyjęły subiektywną koncepcję instytucji sprostowania. I w zasadzie tylko błędy formalne strony powodowej mogą pozwanemu redaktorowi naczelnemu nie opublikować sprostowania.

Zdarzyło się to na przykład redaktorowi naczelnemu "Dziennika Gazety Prawnej", który zadał pytania osobie żądającej sprostowania, a ta nie odpowiedziała na nie w terminie. I gazeta uniknęła konieczności publikacji wyjaśnień niezadowolonej strony.

Prawda subiektywna

W świetle art. 31a) Prawa prasowego, sprostowanie oznacza opublikowanie bezpłatnie na łamach gazety lub czasopisma rzeczowej i odnoszącej się do faktów wypowiedzi zainteresowanego, w kwestiach uznanych - nie przez sąd, w wyniku przeprowadzonego procesu, lecz przez prostującego - za nieprawdziwe lub nieścisłe. W konsekwencji autorem sprostowania musi być zainteresowany, przedstawiający własną wersję wydarzeń.

W orzecznictwie przeważa koncepcja uznającą konieczność subiektywnego ujmowania instytucji sprostowania. Zasadniczą funkcją sprostowania jest bowiem umożliwienie zainteresowanemu, a więc osobie, której dotyczą fakty przytoczone w prostowanym materiale prasowym (art. 33 ust. 2 pkt 2 prawa prasowego), przedstawienia własnej wersji zdarzeń.

- Sprostowanie nie ogranicza wolności prasy, odwrotnie zapewnia odbiorcom zapoznanie się z wieloma argumentami - wyjaśniała wyrok z 18 czerwca 2014 r. sędzia Agnieszka Piotrowska. - Prasa jest jedynie depozytariuszem przekazanych informacji. A sąd nie ma prawa badać prawdziwości sprostowania.  Przyjęcie subiektywnej koncepcji sprostowania sprawia, że przedmiotem procesu sądowego jest przede wszystkim kontrola zasadności dokonanej przez redaktora naczelnego odmowy opublikowania żądanego tekstu - dodała.

Własnoręczny podpis

Procedura sprostowania jest sformalizowana, ale niekiedy nawet własnoręczny podpis żądającego sprostowania nie jest koniczny - uznał Sąd Najwyższy. - Formalizm sprostowania też ma granice, trzeba zachować rozsądek – uważa sędzia SN Krzysztof Szewczyk (wyrok I CSK 497/17).

 

Wystarczy, że nazwisko prostującego jest na piśmie przewodnim do redakcji, na co wskazuje np. wyrok SN I CSK 119/17 z 6 grudnia 2017 r. Według tego wyroku wymóg złożenia własnoręcznego podpisu pod tekstem sprostowania jest wymogiem formalnym i jakkolwiek musi widnieć pod treścią przeznaczonego do opublikowania sprostowania, to nie wpływa na treść oświadczenia wiedzy.

Warto na tym tle dodać, że zaszła znacząca różnica w uregulowaniu kwestii podpisu w stanie prawnym aktualnym i przed nowelizacją przepisów dotyczących sprostowania.

W poprzednim tekście ustawy w art. 33 ust. 2 pkt 5 jako fakultatywną podstawę odmowy opublikowania nadesłanego tekstu wskazano sytuację, w której nie został on podpisany w sposób umożliwiający redakcji identyfikację autora. Aktualnie identyfikacja ta stanowi bezwzględny warunek formalny, w postaci konieczności umieszczenia m.in. podpisu zainteresowanego pod tekstem sprostowania.

 

Wojciech Machała, Rafał M. Sarbiński

Sprawdź  
POLECAMY