„Wolne krowy z Deszczna" to nazwa dzikiego stada, liczącego ponad 180 osobników, które żyło w okolicach Deszczna (Lubuskie), a następnie trafiło do rezerwatu w Lipkach Wielkich po tym, jak decyzją władz nie mogło być wykorzystywane gospodarczo i krowom groził ubój. Stado to stało się tematem medialnym w 2019 i 2020 roku, a docelowo trafiło pod opiekę rolników, którzy zapewnili krowom bezpieczny azyl.

Groźba zabicia stada

Krowy w większości nie były zarejestrowane, przez lata nie były też badane i z tego właśnie powodu zapadła decyzja o „utylizacji” wszystkich zwierząt, czyli zabiciu ich i spaleniu ich ciał, gdyż, w ocenie inspekcji weterynaryjnej, mogły stanowić zagrożenie epidemiologiczne. Minister rolnictwa przeznaczył na ten cel 350 tysięcy złotych, aby zakończyć sprawę.

Sąd w Gorzowie Wielkopolskim postanowił o przepadku zwierząt. W takiej sytuacji organizacje pozarządowe, które działają na rzecz zwierząt, mogą się zgłosić do wykonania przepadku i wskazać, dokąd zwierzę lub zwierzęta trafią. Zgłosiła się tylko jedna organizacja – Biuro Ochrony Zwierząt.

W końcu wszystkie "wolne krowy z Deszczna"  trafiły do gospodarstwa rolnika z Lipek Wielkich w podgorzowskiej gminie Santok. Transportem zajęły się trzy osoby, które zostały oskarżone przez oskarżycieli subsydiarnych – Fundację Prawnej Ochrony Zwierząt Lex Nova o znęcanie się nad zwierzętami.  

Fundacja oskarżyła Izabelę K, Bartosza K. i Mariusza M., że mieli utrzymywać zwierzęta w niewłaściwych warunkach bytowych, wystawiać je na zagrażające ich życiu – deszcz, mróz i wiatr oraz zbyt długo utrzymywać bez pokarmu i wody, a także nie zapewniać im opieki weterynaryjnej.

Rozproszone, dzikie stado

Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim w wyroku z 11 lipca 2024 r. uniewinnił oskarżonych od popełnienia czynu z art. 35 ust.1 a) ustawy o ochronie zwierząt. Sąd I instancji uznał, że nie można im przypisać winy – znęcania się. Oskarżeni weszli w sytuację zastaną – przejęli pod opiekę półdzikie bydło, znajdujące się na bardzo wielkim obszarze, odczuwające skutki wieloletnich zaniedbań poprzedniego właściciela. Ten zaś został z tego powodu pozbawiony prawa posiadania zwierząt. Trudno więc było zapobiegać uciekaniu osobników, oddalaniu się od stada, a także łączeniu byków i krów. Ale bydło miało zawsze zapewnioną świeżą trawę. Natomiast co do ochrony przed warunkami atmosferycznymi, sąd uznał, że oskarżeni nie mogli wybudować schronień – wiat i budynków, zaś hodowla bydła w systemie otwartym jest dopuszczalna. Trudno też było zapewnić stadu rozproszonemu na dużej powierzchni – opieki weterynarza.

Sąd II instancji – Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim, po wniesieniu apelacji przez oskarżyciela subsydiarnego  – utrzymał wyrok sądu Rejonowego w mocy. Wbrew twierdzeniom skarżącej Fundacji, sąd I instancji uwzględnił brak pomocy ze strony innych organizacji społecznych i instytucji. A także fakt, że dokarmianie i pojenie zwierząt było trudne, podobnie jak ścisłą kontrola weterynaryjna, ze względu na dzikość stada. Mimo ograniczeń, oskarżeni ulokowali stado w bezpiecznym miejscu i znaleźli dla zwierząt azyl.

Kasację od tego wyroku złożył oskarżyciel subsydiarny, zarzucając wyrokowi przede wszystkim nie rozpoznanie apelacji i nie odniesienie się do faktu, że zwierzęta w transporcie do azylu – ucierpiały, padło kilkanaście osobników. Skarżący, prezes zarządu Fundacji Lex Nova adwokat Rafał Maciejewski podnosił, że nie rozpoznanie wszystkich zarzutów apelacji doprowadziło do pozbawienia oskarżyciela prawa do sądu i naruszenia art. 6 Europejskiej Konwencji  Praw Człowieka i kodeksu postepowania karnego.

SN oddala kasację

Sąd Najwyższy w Izbie Karnej w postanowieniu z 11 września 2025 r. uznał, że kasacja jest oczywiście niezasadna. Jak stwierdził sędzia sprawozdawca Dariusz Świecki, apelacja nie została pominięta i nie doszło do błędnej kontroli odwoławczej w sądzie okręgowym.

- Uniewinnienie nastąpiło nie z powodu błędu w ustaleniach faktycznych czy procesowych, ale przyjęcia przez sąd I instancji , że ustalone fakty nie wskazują, że nie doszło do wyczerpania znamienia „znęcania się” – wyjaśniał sędzia Świecki. – Każdy element zachowania wobec tych zwierząt, który miałby świadczyć o znęcaniu, został przez sąd I instancji oceniony. Nie mówiąc o tym, że do znęcania się konieczny jest zamiar bezpośredni i to o szczególnym zabarwieniu. Znęcać się to dokuczać celowo, aby spowodować cierpienie. Z ustaleń wynika, że czynności podejmowane przez różne osoby wobec stada nie były nacechowane celowością, być może brakiem dbałości i staranności, wyobraźni. Z pewnością nie była to chęć zadania cierpienia. Ustawa o ochronie zwierząt jest nakierowana na osoby, które dla własnej przyjemności zadają zwierzętom cierpienie – dodał SN.

OPINIA

Zdaniem oskarżyciela subsydiarnego adw. Rafała Maciejewskiego zamiar bezpośredni  rozumiany w ten sposób, że ktoś chce wyrządzić krzywdę dawno już zostało wyjaśnione przez SN. – Zamiar musi odnosić się do czynności sprawczej, a nie do skutku, czyli zamiar w tym wypadku – dotyczył sposobu transportu zwierząt. Jeśli sposób transportu prowadzi do krzywdy, to jest wypełniony warunek – znęcania się. To inaczej niż znęcanie się nad człowiekiem, gdzie konieczny jest zamiar bezpośredni – wskazuje adwokat.

Postanowienie Izby Karnej SN z 11 września 2025 r, sygnatura akt III KK 197/25.

 

Cena promocyjna: 59.7 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 99.5 zł