Sztuczna inteligencja pozwala walczyć z koronawirusem na dwóch poziomach. Pierwsza płaszczyzna to sztuczna inteligencja połączona z techniką rozpoznawania twarzy, na którą my Europejczycy się nie godzimy - twierdzi dr Maciej Kawecki, dziekan w Wyższej Szkole Bankowej, który był koordynatorem krajowej reformy ochrony danych osobowych. - Zastosowano ją w Chinach w Wuhan. Monitoruje ona stan zdrowia mieszkańców, wykorzystując kamery termowizyjne do zbadania temperatury ludzkiego ciała. Dlatego w Pekinie jest tylko 100 wypadków zakażenia koronawirusem.

Inteligentny robot w kancelarii premiera

Inna sztuczna inteligencja - na podstawie wielości danych o symptomach - pozwala rozpoznawać choroby. W Polsce została wdrożona cztery dni temu przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów,  tzw. chatbot. Chatbot dostępny jest na oficjalnym profilu Kancelarii Premiera na Facebooku i w komunikatorze Messenger. Rozumie pytania zadawane przez użytkowników i automatycznie udziela na nie odpowiedzi. Najczęściej powtarzające się kwestie są też dostępne z wyświetlanej w oknie rozmowy listy. (https://www.messenger.com/t/kancelaria.premiera)

Adwokat Anna Kobylańska z kancelarii Kobylańska Lewoszewski Mednis sp. j. twierdzi, że podstawą prawną przetwarzania danych o dolegliwościach ewentualnych rozmówców na tym messengerze będzie art. 9 RODO, który mówi o wyraźnej zgodzie. Są też inne przesłanki pozwalające wykorzystać taką technikę - np. ważny interes publiczny. Wtedy też należałoby odnaleźć przepis, który wypełnia treścią ten warunek.

- Wyłączenie stosowania RODO występuje w motywie 46 - podaje mec. Kobylańska. - Przetwarzanie danych osobowych niezbędne dla celów humanitarnych, w tym monitorowanie epidemii i jej rozprzestrzeniania się - jest dozwolone - mówi adwokat, ale zastrzega, że dla zastosowania tego wyłączenia powinna być podstawa prawna. Może nią być rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie stanu epidemii.

Problem identyfikacji

Czy można stosować takie środki, nawet w dobie kryzysu? Europejski Inspektor Ochrony Danych Osobowych dr Wojciech Wiewiórowski tłumaczy, że na Lotnisku Okręcie w Warszawie od kilku miesięcy istnieje system rozpoznawania twarzy przy przejściu przez bramki paszportowe, gdy wylatujemy poza strefę Schengen i nie budzi on wątpliwości nawet ze strony rzeczników ochrony danych osobowych, bo to jest konstrukcja rozpoznawania twarzy 1:1. Zdjęcie z paszportem jest porównywane ze zdjęciem, które zbiera kamera.

- To jest inna sytuacja, niż identyfikacja osób zbierana w przestrzeni publicznej - dodaje Inspektor. - Pytanie czy pomiar temperatury przez władze jest dozwolony, wymaga postawienia kolejnych pytań. Jakie dane zbieramy i do jakiego celu będziemy je wykorzystywać? Kto do tych danych będzie miał dostęp? Czy mamy zidentyfikowane dane osoby, poddanej takiemu badaniu? Czy dane te przechowujemy czy niszczymy? Nie wszystko jest możliwe tylko dlatego, że mamy stan nadzwyczajny - podsumowuje.

Europejski Inspektor wstrzymuje plany

W reakcji na obecną sytuację, 19 marca Europejski Inspektor Ochrony Danych Osobowych wstrzymał publikowanie 5-letniej strategii unijnej. 
- Wstrzymałem publikację strategii, konferencja na temat ochrony danych nie odbyła się, choć dokument był przygotowany - wyjaśnia nam dr Wojciech Wiewiórowski. - Uznaliśmy, że świat na początku marca wyglądał inaczej niż w połowie marca, dlatego do tego dokumentu trzeba zajrzeć raz jeszcze i zastanowić się, jakie pytania należy postawić po kryzysie i wrócić ze strategią na początku maja tego roku, wzbogacają ja o dyskusje toczące się teraz.

Czytaj: Wojciech Wiewiórowski jest już Europejskim Inspektorem Ochrony Danych>>
 

Według dr. Wiewiórowskiego ograniczenie funkcjonowania RODO w Europie to nic nieprzewidzianego, choć jest to zdarzenie niezwyczajne, które powoduje, że nadzwyczajne akty prawne są wydawane w poszczególnych państwach członkowskich.

Walka z wirusem ważniejsza niż prywatność

Kilka dni temu prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że walka z koronawirusem nie może być ograniczana przez ochronę danych osobowych.

Jesteśmy w nadzwyczajnej sytuacji i w czasie rewidowania oraz tworzenia nowych granic prywatności. Jeśli takie rozwiązania pozwalają walczyć z epidemią, to RODO zawiera przesłankę ochrony życia i zdrowia. A więc jest podstawa, aby takie aplikacje wykorzystywać.

- Nie mam wątpliwości, że obecne rozwiązania są zgodnie z prawem - mówi dr Maciej Kawecki. Natomiast to, co się dzieje w Azji, czyli pogłębiona inwigilacja przy wykorzystaniu kamer termowizyjnych, to jest nadmierna ingerencja. Środki wykorzystywane w ośrodkach akademickich np. w Kanadzie pozostają w zgodzie z regulacjami.

Karta Praw Podstawowych, która od 2009 r. jest prawem pierwotnym UE i konstruuje dwie kategorie praw:

  • ochrona życia i zdrowia (prawa bezwzględne) i
  • ochrona własności czy prawo do prywatności, które mogą podlegać ograniczeniom, gdy wymaga tego ochrona życia i zdrowia.

Mamy obowiązek informacyjny, w jakim celu dane są przetwarzane. W normalnych warunkach realizowanie w tego typu aplikacjach rozbudowanych obowiązków informacyjnych mogłoby wprowadzać w błąd. Wchodząc na grunt Karty Praw Podstawowych, w tym konkretnym przypadku ochrona życia i zdrowia wygrywa nad ochrona prywatności.

Dr Kawecki podaje za przykład wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE.  Trybunał dokonywał wartościowania tych praw. W 2014 roku wydał wyrok w sprawie Google/Spain, w którym nakazał Google realizować prawo do bycia zapomnianym i usuwać wyniki wyszukiwania. Wartościował prawo do swobody działalności Google i nieusuwanie wyników oraz prawo do prywatności i uznał, że wygrywa prywatność.

- Dzisiaj mamy przesłankę ochrony życia i zdrowia, trochę szerzej rozumianą niż wykładnia autentyczna sprzed 2-3 miesięcy - stwierdza dr Kawecki. Musimy dostosować się do rzeczywistości i nie można paraliżować działań antyepidemiologicznych - przyznaje.

Powrót do normalności

Problem pojawi się, jeśli po zwalczonej pandemii te aplikacje będą funkcjonowały dalej i zostaną wykorzystane do innych celów, niż zwalczanie epidemii.

Dzisiaj Ministerstwo Cyfryzacji gromadzi olbrzymie dane. Algorytm sztucznej inteligencji będzie porównywał zdjęcia i stwierdzał, czy rzeczywiście te osoby przebywają w tym samym miejscu. To jest ingerencja w intymność i w normalnych warunkach taka praktyka byłaby poprzedzona latami prac, konsultacji społecznych. Ale teraz takie rozwiązania są wdrażane, bo tego wymaga chwila.

Powrotem do stanu normalności będzie uchylenie rozporządzeń, które wprowadziły stany nadzwyczajne w Polsce, choćby rozporządzenie ministra zdrowia o stanie epidemii. Problemem będzie, jeśli te same mechanizmy pozostaną. Wtedy będą niezgodne z prawem.

 

Sprawdź również książkę: Cyberprzestrzeń a prawo międzynarodowe ebook >>