Sam KNF zapewnia o niezależności mediatorów i zastrzega, że nie są oni mediatorami KNF, ale mediatorami Sądu Polubownego przy KNF. I dodaje, że obiektywizm dotyczy też tych, którzy są zarazem pracownikami Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego.     

Halo... dzwonię z banku z propozycją ugody - na taki telefon, można powiedzieć, że z utęsknieniem, czekają ci kredytobiorcy, którzy jeszcze wahają się, czy pójść do sądu. Sami prawnicy przyznają, że propozycje, które są teraz "rzucane na stół", przynajmniej w przypadku części banków, wyglądają lepiej, niż jeszcze kilka miesięcy temu. Przykładowo, przy kredytach z końca 2008 r. proponowane jest przewalutowanie po kursie oscylującym w granicach 2,5 złotego. Diabeł tkwi jednak w szczegółach - np. w marży i warunkach dalszego kredytowania. Fakty są takie, że to co jest oferowane przed pójściem do sądu, nigdy nie jest - nawet uwzględniając koszty związane z prawnikiem, opłaty sądowe itp. - tak dobre, jak to co można uzyskać już na etapie procesu. Takie ugody są dla osób, które znalazły się w wyjątkowej sytuacji, nie mają czasu ani sił na to, by pozywać bank lub mogą szybko spłacić kwotę, którą bank zaproponował.

Sprawdź w LEX: Pozasądowe ugody w sprawach kredytów walutowych - wytyczne do redakcji skutecznych ugód w kontekście orzecznictwa TSUE >>>

Czytaj: Frankowicze poczekają na wyrok TSUE, w lutym opinia Rzecznika Generalnego >>

Dwa, trzy miesiące oczekiwania, zysk pół procenta na marży

Kolejna kwestia - jak podkreślają rozmówcy Prawo.pl - na mediacje z bankiem trzeba poczekać czasem i 3 miesiące. - Uczestniczyłam w wielu, z jednej chciano mnie nawet wyprosić. Wyglądało to zawsze podobnie. Strona bankowa twardo trzymała się swojej propozycji, tłumacząc to interesem banku. To co ewentualnie można było uzyskać, to niewielki zysk na i tak bardzo wysokiej marży - mówi nam prawniczka z Warszawy. Sam KNF - przypomnijmy - problemów z ugodami dopatruje się w prawnikach, namawiających klientów do ścieżki sądowej.   

Część prawników uważa, że przedsądowym ugodom z bankami, nie będzie też służyć to, co wydarzyło się 12 października br. przed TSUE. Trybunał analizuje właśnie  pytanie prejudycjalne - czy stronom unieważnionej na podstawie klauzul abuzywnych umowy kredytu frankowego, należy się zwrot dodatkowych środków ponad wypłacone w wykonaniu tej umowy. Chodzi tu o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału oraz odszkodowanie bądź waloryzację świadczenia dla kredytobiorcy - za korzystanie przez bank ze środków wpłacanych w formie rat kredytowych. Swoje stanowisko przedstawił także podczas rozprawy przewodniczący KNF dr Jacek Jastrzębski, podnosząc m.in., że "pozbawienie banków wynagrodzenia za korzystanie z kapitału będzie miało dramatyczne konsekwencje z punktu widzenia wszystkich wartości, na straży których stoi nadzór finansowy – dla stabilności i bezpieczeństwa rynku finansowego, ale także dla jego transparentności, zaufania do niego oraz z punktu widzenia ochrony wszystkich jego uczestników".  

Sprawdź w LEX: Wynagrodzenie za korzystanie z kapitału >>>

WZORY DOKUMENTÓW:

 

- Przyznam szczerze, że od samego początku mam wątpliwości, że w ugodach uczestniczą  mediatorzy z list KNF, który jest autorem... kształtu ugód. I być może dlatego te mediacje przedsądowe nie wyglądają najlepiej. Oferowane ugody nie są dla kredytobiorców korzystne, bo są zbieżne finansowo z tym, czego domagają się banki, czyli z zapłaceniem wynagrodzenia za korzystanie z kapitału - mówi dr Anna Dombska, adwokat (Kancelaria Adwokacka adw. dr Anna Dombska). I dodaje: Jeżeli propozycja KNF jest propozycją sztywną, co najwyżej można mediować w zakresie stosowanej marży. Jeśli jest to propozycja, którą przewodniczący KNF, przy uwzględnieniu jego stanowiska, chwali się przed TSUE, to trudno oczekiwać efektów i mówić, że jest to korzystne dla konsumentów.  Innymi słowy, obowiązuje zasada oddania kapitału plus oprocentowania na WIBORZ-e. Jeśli mamy do czynienia z mediatorami z list KNF, czyli instytucji, która te ramy narzuca, to powstają duże wątpliwości czy można coś w tej mediacji uzyskać.

Czytaj: Przed TSUE batalia o frankowiczów, banki na tym stracą >>

Sprawdź w LEX: Odpowiedzi na pytania ze szkolenia "Pozasądowe ugody w sprawach kredytów walutowych - wytyczne do redakcji skutecznych ugód w kontekście orzecznictwa TSUE" >>>

Albo się zgadzasz, albo wychodzisz 

Karolina Pilawska adwokat, wspólnik w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci zaznacza, że ostatnia sytuacja związana z udziałem KNF w sprawie zawisłej przed TSUE, powinna skutkować zakończeniem instytucji mediacji przed KNF. - Założenie tych mediacji było przecież takie, że kredytobiorca i bank spotykają się przed niezależnym organem, aby znaleźć konsensus w zaistniałej sytuacji i polubownie zakończyć spór, dotyczący wadliwej umowy kredytu powiązanej z walutą obcą. Oczywiście były to jedynie założenia z kategorii myślenia życzeniowego. Rzeczywistość, przynajmniej w mojej opinii była zupełnie inna. Moje doświadczenie pokazuje przede wszystkim, że mediacje nie dążyły do rzeczywistego rozwiązania problemu, a de facto do jak najszybszego jego załatwienia, niejednokrotnie z pokrzywdzeniem kredytobiorcy. Mediatorzy zawsze podkreślali, że ich rolą jest stanie na straży przestrzegania prawa, a ja spotykałam się z sytuacjami, w których mediator nie znał treści spornej umowy kredytu - punktuje.

Czytaj w LEX: Węgrzynowski Łukasz: Wadliwość umowy kredytu frankowego >>>

Czytaj w LEX: Umowy kredytów frankowych – ocena na gruncie przesłanek nieważności i abuzywności >>>

I dodaje, że jeszcze przed zajęciem przez KNF stanowiska przed TSUE uważała, że mediacje przy KNF nie spełniają swojej roli. - Ta opinia potwierdziła się teraz, kiedy jasno widać, że KNF stoi po stronie interesów sektora bankowego i jednoznacznie wypowiada się za zasadnością roszczeń banków o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Jak teraz taki kredytobiorca ma wziąć udział w mediacjach, skoro powszechnie wiadomo, że instytucja, która ma być niezawisła i niezależna, opowiada się po stronie interesów banków? Wielokrotnie czytam, szczególnie wypowiedzi prezesów banków funkcjonujących w Polsce, że czas ugód z frankowiczami minął, że kredytobiorcy nie są nimi zainteresowani. A jak mają być zainteresowani, skoro nie są traktowani po partnersku i słyszą wypowiedzi przedstawicieli KNF? - pyta.

Czytaj w LEX: Koszty związane z procesem negocjacji >>>

Czytaj w LEX: Kilka uwag na temat wypełniania luk w umowie kredytu frankowego powstałych po eliminacji niedozwolonej klauzuli walutowej >>>

Czas na zmianę formuły lub organu

Adwokat Zbigniew Bakalarczyk, mediator z Kancelarii SWB Bakalarczyk Bednarski Swaton Wasilewski zastrzega, że jest daleki od przypisywania mediatorom jakiejkolwiek złej woli. - Mają oni jak najbardziej prawo mediować, będąc na listach Sądu Polubownego przy KNF. Wydaje mi się jednak problematyczna praktyka samego urzędu KNF, który z jednej strony daje bankom wytyczne co do treści zawieranych ugód, może przypisywać wagi ryzyka dla banków, które takie ugody zawierają lub odmawiają ich zawarcia, a jednocześnie z uwagi na to, iż udostępnia system informatyczny, w którym zawierane są ugody – tworzy wrażenie, iż mediatorzy w jakimś stopniu od KNF-u zależą. Zwłaszcza, że koszty mediacji pokrywane są obligatoryjnie przez bank - podkreśla. Dlatego - jak mówi - być może lepiej by było, gdyby mediacje toczone były całkowicie niezależnie (w tym organizacyjnie) od organu regulującego rynek bankowy i wskazuje na centra mediacji i mediatorów wpisanych na listę sądów okręgowych.

 

 

Także Damian Nartowski, radca prawny, partner w kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski, dostrzega problem - konkretnie w formule mediacji, przyjętej z wykorzystaniem KNF przez banki. - Jeżeli mamy do czynienia z jedną, z góry ustaloną propozycją, która może się zmienić w minimalnym zakresie, w ramach „rabatu”, to nawet nie ma pola do tego, żeby nie być bezstronnym czy nie być obiektywnym. Rola mediatora w sytuacji, w której mamy określone, sztywne stanowisko uczestnika mediacji, jest znikoma niezależnie od tego, co mówi przewodniczący KNF - wskazuje. I dodaje, że w takich sytuacjach "mediacja” sprowadza się albo do przyjęcia tej propozycji, albo nie. - Problem leży w tym, że ze strony banków mediacja miałaby polegać tylko na zaakceptowaniu ich propozycji, albo braku takiej akceptacji, co stanowi rdzeń problemu i zaprzecza idei mediacji. Ja nie mam oczekiwań, że mediator w takiej sytuacji będzie starał się nakłonić bank, mający określony standard czy kredytobiorcę dążącego do rozliczenia się w określony sposób, nieakceptowany przez bank, do zmiany stanowiska. Wszystko jest jasne przed mediacją - mówi.

 

KNF: mediatorzy niezależni, nawet jak pracują w Urzędzie KNF

Proszony o komentarz Jacek Barszczewski, rzecznik prasowy KNF zastrzega, że Sąd Polubowny przy KNF jest jednostką odrębną od UKNF i merytorycznie działa niezależnie od KNF. - Działalnością Sądu kieruje Prezes Sądu, a nie przewodniczący KNF. Mediatorzy nie są mediatorami KNF, ale mediatorami Sądu Polubownego przy KNF. Tylko część osób pełniących funkcję mediatora to osoby, które są zarazem pracownikami UKNF, jednak nawet te osoby wykonują obowiązki mediatora odrębnie, jako niezależni mediatorzy, poza zakresem obowiązków pracowniczych w UKNF - mówi.

Czytaj w LEX: Jurysdykcja krajowa w sprawach o zatwierdzenie ugody zawartej przed mediatorem >>>

Czytaj w LEX: Wspieranie polubownych metod rozwiązywania sporów >>>

I zapewnia, że wymogi nałożone przez przepisy prawa powodują, iż nie ma kolizji pomiędzy tymi rolami. - Regulamin Sądu Polubownego jednoznacznie rozstrzyga, że informacje pozyskane w toku pracy Sądu Polubownego nie mogą być przekazywane do KNF oraz nie mogą być wykorzystane w działaniach nadzorczych Komisji. Ze względu na tajemnicę mediacji, ani przewodniczący KNF, ani inni pracownicy UKNF, nie mają też wglądu w poszczególne sprawy. Także mediatorzy nie mają wglądu w sprawy inne niż te, które sami prowadzą - zapewnia.

Dodaje również, że mediator nie jest sędzią, ani też pełnomocnikiem którejkolwiek ze stron. - Rolą mediatora nie jest zatem wchodzenie w merytoryczne zagadnienia podczas mediacji, ale podtrzymywanie rokowań oraz łagodzenie ewentualnych konfliktów, a tym samym wspieranie stron w osiągnięciu porozumienia i dojściu do satysfakcjonującej ugody. Mediacja nie jest postępowaniem, w którym rozstrzyga się kto ma rację, ale sposobem na dobrowolne wypracowanie kompromisu przez strony mediacji. Nie ma zatem ryzyka nieuprawnionego wpłynięcia na wynik postępowania. Strona, która nie jest zadowolona z wyników mediacji odstępuje od niej bez jakichkolwiek konsekwencji prawnych czy finansowych - podsumowuje.