W listopadzie 2020 roku Jakub Żulczyk umieścił na Facebooku wpis, w którym komentował stanowisko Andrzeja Dudy w sprawie amerykańskich wyborów prezydenckich. Duda nie pogratulował wówczas Joe Bidenowi zwycięstwa, a tylko "udanej kampanii". Napisał też, że czeka na nominację Bidena przez Kolegium Elektorskie. - Nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak 'nominacja przez Kolegium Elektorskie'. Biden wygrał wybory. (...) Wszystko, co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem" - stwierdził pisarz.

Oskarżenie za znieważenie głowy państwa

W marcu 2021 roku warszawska prokuratura wytoczyła sprawę Jakubowi Żulczykowi. Skierowała do sądu akt oskarżenia z artykułu 135 Kodeksu karnego, czyli znieważenia głowy Państwa.  Zgodnie z tym przepisem za znieważenie głowy państwa grozi do trzech lat więzienia.

 


Rozpatrujący sprawę Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że użycie tak mocnego słowa mieściło się w granicach dozwolonej krytyki władzy publicznej. Według sądu nadmierna ochrona prezydenta kosztem ochrony wolności wypowiedzi może prowadzić do "sztucznego podtrzymywania" autorytetu tej instytucji, a w konsekwencji - "sprzyjać tłumieniu krytyki". - Art. 135 par. 2 Kodeksu karnego nie powinien wykluczać prawa do formułowania krytycznych ocen, nawet bardzo ostrych, o ile służą one debacie publicznej – podkreślił sędzia. - Sama ochrona czci prezydenta nie jest dostatecznym uzasadnieniem pociągnięcia kogoś do odpowiedzialności karnej również wtedy, kiedy wypowiedź znieważająca wykracza wprawdzie poza pewne standardy debaty, jednak jej celem jest ocena sposobu realizacji przez prezydenta jego zadań publicznych – zaznaczył sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Tomasz Julian Grochowicz.

Czytaj: 
Krytyka złej władzy to nie groźby i obrzucanie wulgaryzmami>>
Dubois i Stępiński: Niedźwiedzia przysługa prokuratury dla prezydenta>>

Prokuratura walczy o ukaranie krytyka prezydenta

Prokuratura jednak nie odpuściła i złożyła apelację. Wskazała na poważne uchybienia poprzez wadliwą ocenę dowodów. Ponadto wskazała na błędną interpretację art. 135 par. 2 kk. Stwierdziła, że poza ramami dopuszczalnej krytyki leży jednak bezprawna forma, jaką posłużył się pisarz. Prokuratura zwróciła uwagę na uzasadnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2011 r.: zastępowanie argumentów merytorycznych zniewagami, z powoływaniem się na wolność słowa, nie może być standardem akceptowanym w demokratycznym państwie.

Prowadząca rozprawę w warszawskim Sądzie Apelacyjnym sędzia Małgorzata Janicz podtrzymała wyrok pierwszej instancji, uznając go za właściwą ocenę czynu oskarżonego. Według Janicz określenie Żulczyka pełniło jedynie "funkcję marginalną", a przy rozpatrywaniu sprawy powinno się brać pod uwagę cały wpis autora.