Po 6 dniach od złożenia przez posłów PiS projektu znoszącego limit 30-krotności, począwszy od 1 stycznia 2020 roku, wnioskodawcy wycofali swój projekt. Został on oprotestowany zarówno przez pracodawców, jak i związki zawodowe, a także ekspertów zajmujących się systemem emerytalnym, co pokazało, że taka dość egzotyczna koalicja jest w stanie wspólnie zatrzymać nieprzemyślane i nierozsądne pomysły władzy, chociaż tak naprawdę projekt został wycofany ze względu na niezebranie przez PiS wystarczającej większości głosów do jego uchwalenia.

Szansa na 5 mld zł przepadła

Należy podkreślić, że projekt w swojej treści był rozwiązaniem mającym na celu uzyskanie przez rząd około 5 mld zł mogących sfinansować przyszłoroczne obietnice wyborcze przynajmniej w części (np. emeryturę plus - koszt około 10 mld zł). Ponadto projekt opublikowany w grudniu byłby niekonstytucyjny ze względu na konieczność uchwalenia go z 30-dniowym vacatio legis (bowiem nakłada on obciążenia publicznoprawne na obywateli). Ostatnią poważną wadą tego rozwiązania byłaby konieczność dofinansowania FUS w przyszłości, w momencie gdy należałoby wypłacić bardzo wysokie emerytury.

Czytaj też: Czy po śmierci uczestnika PPK jego spadkobiercy stracą część środków? >

Lewica ma swój pomysł

W odpowiedzi na złożony przez PiS projekt, Lewica przygotowała swoją wersje reformy systemu emerytalnego, również zakładającą likwidacje 30-krotności (od 1 stycznia 2021 roku - tu należy pochwalić vacatio legis), przy jednoczesnym ustanowieniu maksymalnego limitu emerytury jako 6-krotności minimalnego wynagrodzenia w roku poprzedzającego rok przejścia na emeryturę. W realiach 2021 roku byłby to próg 15600 zł. Tego rodzaju rozwiązanie należy uznać za niekonstytucyjny pomysł, bowiem jego przyjęcie zmniejszyłoby wysokość emerytury osobom, które np. ze względu na wysoki kapitał początkowy wypracowały emeryturę na poziomie 18 tys. zł.  Rozwiązanie to rodzi ryzyko uznania przez trybunał konstytucyjny przepisu za niezgodny z ustawą zasadniczą.

Czy PPK może być jeszcze bardziej prywatne?

W expose Premier Morawiecki zapowiedział złożenie poprawki do konstytucji, na mocy której prywatny charakter środków gromadzonych w PPK wynikałby również z ustawy zasadniczej. Należy zauważyć, że konstytucja jest aktem, w którym należy zawierać najważniejsze i systemowe kwestie, a nie dopisywać ad hoc treści, których miejsce jest w ustawach. W przypadku PPK prywatny charakter środków wynika wprost z art. 3 ust. 2 ustawy o PPK z dnia 4 października 2018 roku, a także całej konstrukcji prawnej oszczędzania w ramach tego programu. Uczestnik może w dowolnym momencie dysponować swoimi środkami (instytucja zwrotu - po dokonaniu odpowiednich potrąceń), a wpłaty są dokonywane przez pracodawcę bezpośrednio do instytucji finansowej bez udziału ZUS (jak w przypadku OFE, gdzie były częścią składki emerytalnej). Warto również podkreślić, że władza, która będzie chciała dokonać jakiegokolwiek "skoku" na środki zgromadzone w PPK, zrobi to bez względu na to, co zostanie do ustawy zasadniczej wpisane. W związku z tym rząd powinien się skupić na prowadzeniu debaty o konieczności oszczędzania na emeryturę, a nie stosować sztuczki legislacyjne mającej na celu przykrycie poziomu partycypacji w PPK.

Rozpoczynająca się kadencja Sejmu będzie intensywnie zajmować się tematami emerytalnymi, co jest słuszne i potrzebne, patrząc na aktualne prognozy demograficzne ZUS. Niestety odnoszę wrażenie, że proponowane rozwiązania nie są odpowiedzią na wyzwanie, jakie stawia przed nami przyszłość roku 2060-80, a jedynie próbą poszukiwana środków na pokrycie wyborczych obietnic.

Oskar Sobolewski, prawnik w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert Instytutu Emerytalnego

 

Ewa Elżbieta Dziubińska-Lechnio, Eliza Skowrońska

Sprawdź