Krzysztof Sobczak: Czy po uchwale Kolegium Sądu Najwyższego zobowiązującej sędziów SN do rezygnacji z prac w komisjach kodyfikacyjnych, „jeżeli prowadzi to do zaangażowania w spory o charakterze politycznym i publicznej identyfikacji sędziów ze stronami konfliktu między partiami politycznymi”, zakończy Pan pracę w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury?

Jarosław Matras: Nie, nie zamierzam tego zrobić. Dla mnie ta uchwała to kuriozum, ona mnie zadziwia, jest dla mnie niezrozumiała, a już pomijam to, czy rzeczywiście stanowi wypowiedź osób, które w tej materii powinny się wypowiadać. 

Czytaj także artykuł w LEX: Balicki Ryszard, Trzciński Janusz, Władza sądownicza jako władza odrębna i niezależna od innych władz>

Czytaj: Sędziowie SN nie chcą dostosować się do zakazu Kolegium>>

Nie było to jakoś sygnalizowane, nie zapowiadano takiego zamiaru?

Jakieś tzw. słuchy chodziły, że po podobnej uchwale w Naczelnym Sądzie Administracyjnym także w Sądzie Najwyższym może dojść do tego. Ale ja nie sądziłem, że to zostanie zrealizowane. 

No więc uchwała jest.

Jest, a gdy ją przeczytałem to moje zdumienie co do jej treści było ogromne. No bo jeżeli Kolegium stwierdza, że sędziowie nie powinni brać udziału w procesie tworzenia prawa, zarówno w powołanych w tym celu komisjach, jak i jako autorzy opinii, jeżeli prowadzi to do zaangażowania w spory o charakterze politycznym i publicznej identyfikacji sędziów ze stronami konfliktu między partiami politycznymi, to dla mnie oczywiste jest, że tak nie powinno być.  I tu nie ma nic odkrywczego. Ale jeśli w następnym zdaniu tego samego paragrafu uchwały Kolegium stwierdza, że ocenia udział członków komisji kodyfikacyjnych – sędziów Sądu Najwyższego, że ich praca w tych komisjach jest opowiedzeniem się po stronie jednej lub drugiej opcji politycznej w sporze politycznym, a nie w sporze prawnym, to ja tego nie rozumiem. Najpierw założono jakąś hipotezę, a potem członkowie Kolegium stwierdzają, że nasza praca w komisjach kodyfikacyjnych to jest udział w jakimś sporze politycznym. 

Czytaj artykuł w LEX: Biernat Tadeusz, W poszukiwaniu adekwatnego modelu analizy tworzenia prawa>

 

Cena promocyjna: 53.1 zł

|

Cena regularna: 59 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 41.3 zł


Jak Pan traktuje swój udział w tych pracach?

Komisje kodyfikacyjne istnieją w Polsce, z przerwami na wojny, od 1919 roku. Zawsze w tych komisjach uczestniczyli eksperci z różnych stron  – z jednej strony naukowcy, dydaktycy, a z drugiej praktycy, którzy stosują prawo, w tym sędziowie. I tak powinno być.

Można sobie wyobrazić reformowanie wymiaru sprawiedliwości bez wysłuchania opinii sędziów?

Ja sobie tego nie wyobrażam. Bo w takich pracach powinny się ścierać poglądy i koncepcje prawne z ich odbiorem przez praktyków. A jeśli ktoś próbuje te oceny pomijać, to nie będzie to dobra reforma, może szybko okazać się, że nowe prawo nie sprawdza się w praktyce. A w wymiarze sprawiedliwości najważniejsi praktycy to sędziowie. Mieliśmy wiele przykładów takich nieprzemyślanych i nie przedyskutowanych solidnie zmian, które po jakimś czasie trzeba było poprawiać. Praca w komisjach kodyfikacyjnych zawsze była ucieraniem się stanowisk naukowców i praktyków. Dlatego nie do przyjęcia jest teraz stanowisko Kolegium Sądu Najwyższego, że udział sędziów w pracach komisji kodyfikacyjnych jest opowiadaniem się po stronach jakiegoś sporu politycznego. Ja w Komisji czuję się ekspertem, wypowiadam się tylko poprzez swoje analizy prawne. A to, że komuś mój pogląd prawny może się nie podobać, to nie oznacza, że ja wypowiadam się po jakiejś stronie sporu politycznego. Ja mam prawo do własnego poglądu prawnego, który nie jest tylko mój, bo opiera się na interpretacji Konstytucji oraz na orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, także na własnym przekonaniu sędziowskim co do prawidłowości stosowania prawa i ja te swoje poglądy mogę przekazywać jako propozycje właściwych rozwiązań. A jeżeli ktoś mi teraz mówi, że moja praca,  moje poglądy prawne są równoznaczne z opowiedzeniem się po jakiejś stronie sporu politycznego, to ten ktoś w ogóle nie rozumie zasad pracy eksperckiej. 

Czytaj również w LEX: Piotrowski Ryszard, Znaczenie trójpodziału władzy dla wymiaru sprawiedliwości>

Może rozumie po swojemu?

Tu chyba pasuje takie powiedzenie: uderz w stół, a nożyce się odezwą. Może właśnie autorzy tej uchwały nie potrafią sobie wyobrazić, że można doradzać dobre dla państwa i dla wymiaru sprawiedliwości rozwiązania prawne, bez angażowania się w politykę. Może oni tak właśnie myślą i działają. Może stosują prawo pod kątem jakiegoś poglądu politycznego. Ja tego nie robię, mnie jest to obce. Dlatego dla mnie jest to kuriozalna uchwała. 

Nie boi się Pan jakiejś dyscyplinarki za niedostosowanie się do tego wezwania?

Nie boję się, bo to jest tylko apel, ta uchwała nie ma mocy wiążącej. Ja wyrażając zgodę na pracę w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, zgodnie z przepisami ustawy o Sądzie Najwyższym, zawiadomiłem Pierwszego Prezesa, że mam taki zamiar.

Czytaj także w LEX: Wiącek Marcin, Kryzys sądownictwa w Polsce z perspektywy zasady podziału władzy>

 

Nie było sprzeciwu?

Nie było. Podobnie uczynili inni sędziowie Sądu Najwyższego, bo m.in. w skład Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego wchodzą sędziowie Paweł Grzegorczyk, Marta Romańska, Roman Trzaskowski, Karol Weitz, a w skład Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego wchodzą Włodzimierz Wróbel, Paweł Wiliński, Michał Laskowski, Małgorzata Wąsek-Wiaderek. I nie dostaliśmy sprzeciwu. Gdyby był sprzeciw, czy bym się z tym zgadzał, czy nie, ja nie przyjąłbym tego powołania. Przy tej okazji warto przypomnieć, że swego czasu obecna pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wystąpiła do ówczesnej pierwszej prezes Małgorzaty Gersdorf o zgodę na równoczesne pełnienie obowiązków dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, obok stanowiska sędziego SN. Był  wtedy sprzeciw, nie było możliwości odwołania się od tej decyzji, a ona i tak to stanowisko, z nominacji ministra sprawiedliwości, sprawowała. Rzecznik dyscyplinarny wszczął w tej sprawie postępowanie, które dotąd nie zakończyło się i zapewne nigdy nie zostanie doprowadzone do końca. 

W każdym razie ta uchwała nie jest na tyle poważnym dokumentem, który miałby mnie przekonać do zrezygnowania z pracy eksperckiej w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. Natomiast, gdy stwierdzę, że politycy, przedstawiciele władzy wykonawczej, próbują ze mną rozmawiać o jakichś zmianach, mających realizować ich polityczne cele, zrezygnuję z członkostwa w tej komisji. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ostatecznie o reformach decydują politycy, ale to ma miejsce dopiero wtedy, gdy komisja przedstawi swoje propozycje. A na wcześniejszych etapach nikt na mnie żadnych nacisków nie wywiera i nie będzie wywierał. 

Czytaj także artykuł w LEX: Maroń Grzegorz, Zbiór Zasad Etyki Zawodowej Sędziów i Asesorów Sądowych w orzecznictwie Sądu Najwyższego>